"Foreign Report" nie wyklucza trzeciej kadencji Łukaszenki
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka nosi się z zamiarem pozostania na trzecią kadencję na urzędzie prezydenta i chce obejść ograniczenia konstytucyjne, które mu to uniemożliwiają - napisał tygodnik "Foreign Report", wchodzący w skład znanego brytyjskiego ośrodka badawczego Jane's.
Łukaszenko został wybrany na drugą pięcioletnią kadencję w 2001 roku w wyniku głosowania uznanego przez zagranicznych obserwatorów za nierzetelne.
1 sierpnia w czasie spotkania z rosyjskimi dziennikarzami białoruski przywódca dał do zrozumienia, że będzie ubiegał się o trzecią kadencję, jeśli uzna, że opozycja jest zagrożeniem dla stabilizacji politycznej kraju. O tym, że tak sądzi, świadczą oskarżenia pod adresem opozycji o to, że "ostrzy na niego siekierę".
Białoruska konstytucja dopuszcza maksimum dwie prezydenckie kadencje. Zmiana tego zapisu może dokonać się tylko w drodze referendum, w którym 2/3 uczestników musi ją zaakceptować.
Niedawne badania opinii publicznej na Białorusi wykazały, że co najmniej 1/4 ankietowanych jest przeciwna zmianom konstytucji. "Foreign Report" sądzi, że w rzeczywistości liczba przeciwników jest o wiele większa, ale Białorusini nie przyznają się w kontaktach z ankieterami do swoich prawdziwych sympatii politycznych.
Brytyjskie pismo sądzi, że w tej sytuacji Łukaszenka zdecyduje się na obejście wymogów konstytucyjnych i skorzysta z procedury zastosowanej w białoruskim parlamencie w sierpniu 1991 roku, kiedy parlament bez rozgłosu ogłosił niepodległość kraju.
"Foreign Report" w oparciu o wypowiedzi doradców Łukaszenki uważa, że w pierwszej kolejności białoruskie Zgromadzenie Narodowe przyjmie uchwałę zezwalającą Łukaszence na ubieganie się o trzecią kadencję, po czym natychmiast przyjmie ustawę podnoszącą uchwałę do rangi dekretu konstytucyjnego.
"Ponieważ obecny parlament w Mińsku faktycznie składa się z deputowanych zaaprobowanych przez Łukaszenkę, taka procedura nie powinna okazać się szczególnie trudna do zaaranżowania, pomimo że niektórzy deputowani zaczynają zdradzać objawy rozczarowania i niezadowolenia" - napisał brytyjski tygodnik.