PolskaFolwark rektora Jarosza

Folwark rektora Jarosza


Wymiar sprawiedliwości nie może sobie poradzić z kontrowersyjnym szefem jarosławskiej uczelni.

25.01.2005 | aktual.: 25.01.2005 09:23

Prokuratorzy bezskutecznie usiłują ściągnąć przed swoje oblicze prof. Antoniego Jarosza, kontrowersyjnego rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu. Jest on podejrzewany m.in. o bezprawne pobranie 230 tys. zł nienależnego wynagrodzenia oraz groźby karalne wobec jarosławskiej dziennikarki. Rektor kpi sobie jednak z prawa.

Nie stawia się na wezwania, przysyła zaświadczenia o chorobie. Choroba nie przeszkadza mu jednak pojawiać się publicznie, m.in. na antenie Telewizji Trwam. Rektorowi zarzuca się także autorstwo paszkwili wysyłanych ostatnio do podkarpackich redakcji.

Rektor Antoni Jarosz jest od kilku lat negatywnym bohaterem podkarpackich mediów. Zarzuca mu się m.in. dyktatorski sposób zarządzania uczelnią, złe traktowanie pracowników, arogancję, wreszcie łamanie prawa. Państwowa Inspekcja Pracy skierowała do sądu przeciw niemu sprawę łamania praw pracowniczych. W czasie rozprawy rektor zwyzywał oskarżającego go inspektora pracy, groził też "rozbiciem łba" relacjonującej proces dziennikarce tygodnika "Życie Podkarpackie" Ewie Kłak-Zarzeckiej, która naraziła się włodarzowi uczelni opisaniem - dalej prowadzonej przez prokuraturę - sprawy przyznania rektorowi nienależnych nagród w wysokości ok. 230 tysięcy złotych.

Ostatnio do podkarpackich mediów trafił list otwarty, rzekomo podpisany przez studentów Instytutu Pielęgniarstwa PWSZ. Znalazły się w nim oszczerstwa wobec dziennikarki, którą zarzucono m.in. chorobę psychiczną. Autorzy listu powoływali się przy tym na opinię lekarza psychiatry Stanisława Adamika. Ten z kolei stanowczo zaprzecza jakoby udzielał komukolwiek z PWSZ jakichkolwiek informacji, tym bardziej że dziennikarka nigdy nie była jego pacjentką.

- Po kolejnych publikacjach zaczęły się anonimowe telefony do mnie i do członków mojej rodziny. Skierowałam sprawę na policję. Ustalono, że telefony były wykonywane z komórki rektora oraz rektoratu. Do dzisiaj zresztą telefony z pogróżkami mają miejsce - powiedziała nam Ewa Kłak - Zarzecka. Jej redakcja sprawę kolejnego anonimu skierowała do prokuratury. Okazało się także, że nazwiska rzekomych studentów są sfałszowane. W dodatku bardzo nieudolnie. Na pierwszy rzut okaz widać, że podpisy zostały spreparowane najprawdopodobniej przez jedną osobę.

Sęk w tym, że mimo, iż rektorem Jaroszem interesuje się szereg organów, nie ma jak na razie możliwości doprowadzenia go przed oblicze Temidy i przedstawienia zarzutów. Rektor jest ciągle "chory", przedkłada zaświadczenia lekarskie.

- Prowadziliśmy m.in. postępowanie w sprawie nagród przyznanych rektorowi przez senat uczelni. Nie udało nam się niestety doprowadzić. Przedstawiał zaświadczenia o chorobie - przyznaje zastępca komendanta policji jarosławskiej Krzysztof Pobuta. Ostatnio rektora Jarosza rozsierdziła telewizja TVN, która w trzech odcinkach popularnego programu "Uwaga" przedstawiła sytuację na uczelni. Kręcąca program ekipa telewizyjna została wyrzucona brutalnie z uczelni. W dodatku w głośnym ostatnio anonimie dziennikarzom TVN zarzucono, że..."wyciągali studentów i pracowników TV Trwam na zewnątrz, gdzie było ciemno, celem ich pobicia".

Ostatnio głośno stało się o konflikcie rektora Jarosza z dyrektorem Zespołu Szkół Ogólnokształcących Tomaszem Kuleszą u którego powstał punkt rekrutacyjno - konsultacyjny łódzkiej Szkoły Humanistyczno - Ekonomicznej. Kierownictwo PWSZ zarzuca mu próbę zniszczenia uczelni. Dyrektor ZSO kilkakrotnie już otrzymywał pogróżki. Na początku stycznia dwóch osiłków zakomunikowało mu przed domem, że "jeżeli nie odstąpi od jarosza to mu łeb urwą".

- Według naszych informacji placówka łódzkiej szkoły funkcjonuje w Jarosławiu bezprawnie. Istnieją obawy, że może być to krok do przejęcia naszej szkoły przez prywatną firmę. Zwłaszcza, że mów się o prywatyzacji szkolnictwa wyższego - twierdzi rzecznik prasowy jarosławskiej uczelni Janusz Cholewa: O samym rektorze nie chce się wypowiadać. Powtarza jedynie, że media działają na szkodę PWSZ, dzisiaj drugiej pod względem wielkości uczelni na Podkarpaciu, kształcącej 15 tysięcy studentów.

Szymon Jakubowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)