PolskaFolwark ludowy

Folwark ludowy

Poseł Janusz Dobrosz walczył o nich jak lew.
W sprawie Henryka Czekierdy, obecnie dyrektora Agencji Rynku
Rolnego we Wrocławiu interweniował nawet u Adama Tańskiego, do
niedawna ministra rolnictwa. Radosławowi B. pomógł dostać się do
zarządu Polskiego Radia Wrocław. Teraz obaj protegowani posła mają
problemy: pierwszym interesuje się policja, drugi siedzi w
areszcie - pisze "Gazea Wrocławska".

04.07.2003 | aktual.: 04.07.2003 06:16

"Radosław B. nie miał doświadczenia w bankowości" - ocenia Roman Strojny, dyrektor oddziału Banku Spółdzielczego w Długołęce. "Zanim tutaj trafił, prowadził prywatny interes. Był przeciętnym inspektorem zajmującym się oceną wniosków kredytowych. Pracował u nas około 6 lat. Pod koniec lat 90. przeniósł się do Dolnośląskiego Banku Regionalnego do Wrocławia. Trafił tam z polecenia Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zawsze miał dobre kontakty z posłem Januszem Dobroszem (szef dolnośląskiego PSL- przyp. red.). To on go polecił".

Radosław B. należał zresztą do PSL. Był nawet w komisji rewizyjnej partii. We Wrocławiu od razu został dyrektorem oddziału.

Kilka tygodni temu sąd aresztował go pod zarzutem wyłudzenia 200 tysięcy zł kredytu właśnie z tego banku. "GWr" ustaliła, że kłopoty byłego dyrektora wiążą się z pewną wrocławską spółką P., która w 2000-2001 r. pojawiła się w DBR. Jednym z jej prezesów był mieszkaniec Dobroszyc koło Oleśnicy, gdzie swój dom ma również Radosław B. Mężczyzna jest bohaterem jednej z miejscowych afer. Na prywatne konto przelał prawie 20 tys. zł, należących do Specjalnego Ośrodka Szkolno - Wychowawczego w Dobroszycach, gdzie był głównym księgowym. W październiku 2000 r. dostał za to 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Czy to dyrektor oddziału sprowadził spółkę P. do banku? Nie wiadomo. Wiadomo jednak do czego była ona potrzebna. Miała przejąć maszyny do produkcji płyt, które DBR zabrał upadłemu Zakładowi Płyt Wiórowych z Czarnkowa w Wielkopolsce za niespłacony kredyt. Wartość maszyn oszacowano na przeszło 6 milionów zł. DBR-owi zależało na tym, żeby się ich pozbyć. Gdyby nie zagospodarował sprzętu w ciągu trzech lat, musiałby wliczyć go w straty. Skredytował więc zakup maszyn przez firmę P. W 2002 r. spółka zaczęła ubiegać się o kolejny kredyt - tym razem inwestycyjny - w kwocie 200 tys. zł, na uruchomienie produkcji. O wyłudzenie właśnie tej kwoty prokuratura podejrzewa Radosława B.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)