ŚwiatFińscy rolnicy protestują przeciw budżetowi UE

Fińscy rolnicy protestują przeciw budżetowi UE

Rząd fiński wyraża umiarkowane zadowolenie
z porozumienia w sprawie budżetu Unii Europejskiej na lata 2007-
13, osiągniętego nad ranem w Brukseli. Tymczasem fińscy
rolnicy zapowiadają protesty.

17.12.2005 18:40

Należymy do najbogatszych państw Unii, a mimo to wysokość naszych płatności netto do budżetu jest niższa niż wpłat Szwecji, Niemiec i Holandii, które są w podobnej jak my sytuacji - powiedział minister spraw zagranicznych Erkki Tuomioja.

Finlandia znalazła się na szóstym miejscu na liście unijnych płatników netto. Pierwsze miejsce zajmują Niemcy, wpłacające 0,43% dochodu narodowego brutto. Szwecja jest druga z 0,40%, Francja i Holandia płacą po 0,38%, Włochy 0,37%, a Finlandia 0,34%. Za nią są jeszcze Austria i Dania.

Przystępując do rokowań Finlandia chciała nie dopuścić do przewidzianego w propozycji brytyjskiej znacznego zmniejszenia dopłat dla regionów wiejskich i dopłat strukturalnych. Negocjatorzy fińscy mówili o ewentualnej zgodzie na obniżenie tych środków o 10-15%. Nie udało się. Musieli przystać na zmniejszenie ich o około 30% rocznie czyli o 70 mln euro.

W latach 2007-13 Finlandia będzie wpłacała co roku do unijnej kasy około 379 mln euro więcej niż będzie otrzymywała z powrotem.

Komentując wynik rokowań budżetowych premier Matti Vanhanen powiedział fińskiej agencji prasowej STT: To jest cena rozszerzenia Unii, cena naszej solidarności z biedniejszymi krajami Unii Europejskiej, i dlatego uważamy, że cena, jaką musimy zapłacić, jest do zaakceptowania.

Inaczej sądzą jednak fińscy rolnicy. Ich krajowy związek MTK już oświadczył, że nie zgadza się, by cenę rozszerzenia Unii opłacali rolnicy z własnej kieszeni. Zdaniem MTK każdy z nich poniesie stratę w wysokości 10% rocznych dochodów.

Także inna organizacja producentów rolnych, SLC, zapowiedziała zdecydowany protest przeciwko obniżeniu dopłat, które odbije się głównie na gospodarstwach ekologicznych. Przewodniczący SLC Tage Ginstroem przewiduje, że spowoduje to rezygnację części rolników z ekologicznych metod uprawiania ziemi, wzrost zużycia nawozów i środków chemicznych i tym samym powrót do rolnictwa zanieczyszczającego wody i glebę.

Michał Haykowski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)