Finanse polskiego Kościoła - pierwszy taki raport
Finansowanie Kościoła w Polsce opiera się w około 80% na dobrowolnych ofiarach wiernych. Roczne przychody parafii są bardzo zróżnicowane i wynoszą od 30 tys. zł do 300-400 tys. zł - wynika z raportu KAI.
Autorzy raportu dotyczącego finansów Kościoła katolickiego w Polsce, przedstawionego w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski, podkreślają, że parafie utrzymywane są głównie z tacy, czyli dobrowolnych datków zbieranych wśród uczestników niedzielnych mszy św. Z tych ofiar pokrywane są koszty funkcjonowania kościołów i budynków parafialnych. Dochody z tacy zależą od wielkości parafii, zamożności jej mieszkańców, regionu Polski i liczby wiernych uczestniczących w niedzielnych liturgiach.
Z raportu wynika, że ofiary na tacę składa co niedziela ok. 30% mieszkańców parafii. Przeciętny datek waha się w granicach 50 gr - 1, 20 zł od osoby, w zależności od regionu kraju. Np. w małej, liczącej niespełna tysiąc osób wiejskiej parafii w diecezji tarnowskiej przeciętna wysokość datków z niedzielnej tacy to 487 zł, w dużej miejskiej parafii w archidiecezji katowickiej - do 4 tys. zł, podobnie jak w małej, znajdującej się w centrum Warszawy. Jedynie niektóre parafie mogą liczyć na dodatkowe przychody, np. z dzierżawy gruntów, działalności gospodarczej i różnych dotacji (np. unijnych). Do największych bieżących kosztów parafii należą ogrzewanie i oświetlenie (ok. 70 tys. zł w przypadku dużych świątyń) oraz koszty personelu pomocniczego (organista, sprzątaczki, pracownicy kancelarii itp.).
Jeśli parafia ma kłopoty finansowe, to na jej potrzeby przeznaczana jest także część dochodów z "iura stolae" (chrzty, śluby i pogrzeby), które tradycyjnie powinny być traktowane jako wynagrodzenie duchownych. W przypadku "kolędy" do kasy parafialnej trafia z niej od 10 do 50%. Ofiara składana przy okazji intencji mszalnej waha się od 10 zł w najuboższych rejonach, do 50-70, a nawet 100 zł w zamożnych. Ślubowi bądź pogrzebowi towarzyszy ofiara od 200 do 700 zł. Mniejsze towarzyszą chrztom: od 20 do 250 zł.
Autorzy raportu wyliczyli, że dochody duchownych z pracy duszpasterskiej w parafii wahają się od 800 do ok. 5500 zł miesięcznie. Średnio wynoszą 1,5 - 2,5 tys. zł. Niemal co drugi kapłan jest zatrudniony w szkole jako katecheta na pewnej części etatu, otrzymuje za to kilkaset złotych.
Opracowany raport - jak podkreśla prezes KAI Marcin Przeciszewski - jest pierwszą na tę skalę próbą ukazania w całości systemu finansowania Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. W oparciu o konkretne przykłady przedstawia sposób utrzymywania wszystkich poziomów instytucji Kościoła, od parafii poczynając, a na Konferencji Episkopatu i jej agendach kończąc.
Raport został przygotowany przez dziennikarzy KAI, a prace nad nim trwały od połowy listopada ubiegłego roku do końca stycznia tego roku. W jego opracowaniu korzystali z informacji uzyskanych w poszczególnych kuriach diecezjalnych, z sondy przeprowadzonej w wybranych parafiach, a także z danych uzyskanych w wybranych zakonach męskich i żeńskich.
- Kościół zawsze, niezależnie od tego, czy ma dużo, czy ma mało, powinien być ubogi - powiedział na konferencji prasowej kard. Kazimierz Nycz, który jest także przewodniczącym Rady Ekonomicznej Konferencji Episkopatu Polski. Podkreślał jednak, że należy odróżnić duchowe ubóstwo od materialnej biedy.
Kard. Nycz zaznaczył, że w dyskusji o bogactwie i biedzie w Kościele należy uwzględniać trzy kategorie: duchowieństwo i zakonników, struktury Kościoła oraz wiernych świeckich. - Kościół zasadniczo, w głównym swoim wymiarze życia parafii i wspólnot, a także życia zakonów jest utrzymywany przez wiernych z ofiar, ze wspomaganiem ze strony państwa i ze wspomaganiem form działalności gospodarczej, ale podstawa jest w ofiarności naszych wiernych. Można postawić tezę, że Kościół jest w danym kraju czy w danym regionie kraju, tak bogaty i tak dużo posiada, by służyć i dzielić się z innymi, jak ofiarni i bogaci są jego wierni - mówił.
Stąd, podkreślał metropolita warszawski, można mówić o geografii biedy i bogactwa Kościoła w Polsce. - Mówiąc o finansach Kościoła w Polsce nie można stosować nigdy zasady wspólnego mianownika - podkreślił kard. Nycz.
- Temat finansów Kościoła stał się w ostatnich miesiącach jednym z istotnych elementów debaty publicznej. Mamy okazję słyszeć bardzo różne opinie na temat, pojawiają się też bardzo różne dane dotyczące sytuacji finansowej Kościoła - tłumaczył motywy powstania raportu o finansach Kościoła prezes KAI Marcin Przeciszewski.
Jego zdaniem z opracowania można wyciągnąć dwa generalne wnioski. Pierwszy to olbrzymie zróżnicowanie sytuacji finansowej zarówno diecezji, parafii, jak i poszczególnych duchownych. "Trudno tu mówić o jakiejś średniej" - podkreślał Przeciszewski. Po drugie, jak podkreślał prezes KAI, budżety instytucji kościelnych z trudem się bilansują, jeśli chodzi o pokrycie bieżącej działalności. - Coraz większym problemem jest wygospodarowanie funduszy na działalność inwestycyjną, czy szerzej pojęty rozwój - mówił Przeciszewski.
Z kolei ekonom Konferencji Episkopatu Polski ks. Janusz Majda podkreślał, że choć Kościół jest właścicielem wielu dóbr i zabytków, to ich utrzymanie pociąga za sobą duże koszty - na ochronę, zabezpieczenie i konserwację. Jak tłumaczył ks. Majda, organy KEP są finansowane przez roczną subwencję wpłacaną przez diecezje w wysokości 2 gr od jednego wiernego. Inne przychody KEP pochodzą z dywidend, odsetek bankowych, darowizn i spadków oraz wynajmu pomieszczeń w jednym z budynków w Warszawie.