Finał kampanii Andrzeja Dudy. Ekspert dla WP: wejście smoka, a potem brak nowych pomysłów
Andrzej Duda na specjalnej konwencji podsumował kampanię wyborczą i powtórzył swoje obietnice wyborcze. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Piotr Wawrzyk ocenił w rozmowie z WP, że "kandydat PiS rozpoczął kampanię mocnym uderzeniem, ale w ostatnich tygodniach zabrakło nowych pomysłów". - Największe show dopiero przed nami. Wydaje mi się, że kandydat PiS jest przekonany, że będzie w tej drugiej turze – ocenia ekspert.
07.05.2015 | aktual.: 07.05.2015 14:58
Politolog w rozmowie z WP stwierdził, że czwartkowe wystąpienie Dudy było przesłaniem do potencjalnych wyborców: "ja jestem kandydatem wszystkich obywateli".
Zdaniem dr hab. Piotr Wawrzyka należy zwrócić uwagę na obszerne podziękowania dla osób wspierających kandydata. – Andrzeja Duda zwracał się do różnych grup swoich zwolenników, współpracowników, wolontariuszy – ocenia ekspert. Według politologa nie było to typowe zachowanie kandydata na prezydenta Polski. – Zwykle dziękuję się za pomoc tym osobom, które pracowały, sztabowi. Tutaj ten sztab był troszeczkę w tle.
- Bardziej podkreślał ten szeroki aspekt swojego poparcia, pokazując też, że nie pracował na niego tylko sztab, współpracownicy, ale że miał bardzo duże poparcie w tzw. terenie, że ta kampania opierała się na strukturach terenowych, które były bardzo rozbudowane – dodaje ekspert.
Zdaniem Piotra Wawrzyka konwencja ta była kumulacją różnych wystąpień, które miały miejsce w trakcie kampanii. – Największe show dopiero przed nami. Wydaje mi się, że kandydat PiS jest przekonany, że będzie w tej drugiej turze i wtedy nastąpi takie bardzo mocne zakończenie tej kampanii – ocenia politolog.
"Po wejściu smoka zabrakło pomysłu"
- Jeżeli chodzi o całą kampanię to można ją podzielić na dwa okresy. Pierwsze tygodnie to była kampania bardzo intensywna, przygotowana z dużym rozmachem, która rozpoczęła się sławną konwencją, zrobiona w takim amerykańskim stylu, było to swojego rodzaju wejście smoka - ocenia dr hab. Piotr Wawrzyk.
Według eksperta, do świąt Wielkanocnych kombinat Prawa i Sprawiedliwości miał cały czas nowe pomysły, emanował energią. - Bardzo często był w efekcie komentowany w różnego rodzaju mediach, w momencie zgłaszanych projektów, np. kwestia wejścia Polski do strefy euro, powrotu do dawnego wieku emerytalnego, ale też oczywiście przez cały czas towarzyszyły kampanii tej swojego rodzaju ataki, może nie do końca ataki, ale wytykanie tego, co źle zdaniem kandydata Prawa i Sprawiedliwości zrobił urzędujący prezydent - mówi ekspert w rozmowie z WP.
Jak tłumaczy, chodziło o pokazanie kandydata jako poważnego konkurenta do urzędującego prezydenta, ale również zaprezentowanie go szerszej publiczności. - Wadą Andrzeja Dudy na początku kampanii było to, że był mało znany, także w elektoracie Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki temu właśnie to zjawisko w znaczącym stopniu zmalało, no i za tym też poszły w efekcie wzrosty w sondażach - dodaje dr hab. Piotr Wawrzyk.
- W ostatnich tygodniach troszeczkę chyba już zabrakło pomysłu, innowacyjności - ocenia politolog. Zauważa, że kandydat PiS skupił się na wyłącznie spotkaniach z mieszkańcami, ale zabrakło w nich pomysłów, które skupiłyby uwagę mediów i opinii publicznej.
- Kluczowym wydarzeniem jest debata w Telewizji Publicznej, która miała miejsce. Oczywiście, można mówić, że był jednym z dziesięciu kandydatów i niczym się nie wyróżnił, ale pamiętajmy o tym jaki jest obraz w społeczeństwie polityków PiS. Są to osoby, które pyskują, kłócą się, atakują swoich oponentów. Tymczasem kandydat PiS na tej debacie nic z tych rzeczy nie zrobił. Można powiedzieć, że został pokazany jako polityk nieprzystający do obrazu potocznego polityka PiS. Moim zdaniem z tego punktu widzenia to dobre rozwiązanie, jeżeli chodzi o postawę Andrzeja Dudy w tej debacie - informuje dr hab. Piotr Wawrzyk.