Finał głośnego procesu byłego prezydenckiego ministra
Z powodu "oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia" Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście umorzył proces b. prezydenckiego ministra Marka Ungiera oskarżonego o przyjęcie 100 tys. zł na kampanię wyborczą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w 2000 r.
07.11.2011 | aktual.: 07.11.2011 13:35
Sąd doszedł do takiego wniosku z urzędu. Na zamkniętym dla mediów posiedzeniu wysłuchał stanowisk autora aktu oskarżenia - krakowskiego prokuratora Pawła Bacy oraz Ungiera i jego obrońcy mec. Krzysztofa Bachmińskiego. Potem sędzia Magdalena Roszkowska ogłosiła, że sprawę umarza, stwierdziwszy "oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia".
Uzasadnienie postanowienia także było niejawne. Decyzja jest nieprawomocna i w poniedziałek Baca powiedział, że odwoła się od niej do sądu wyższej instancji. Według niego sąd wykroczył poza dopuszczalne uprawnienia i "bez postępowania dowodowego dokonał oceny dowodów, co jest oczywistym i rażącym naruszeniem prawa".
Bachmiński oświadczył, że uważa postanowienie za "bardzo dobre prawniczo" i że nie obawia się, że może zostać przez wyższą instancję uchylone. - Gdyby sądowi nie było wolno ocenić dowodów, to zapisana w Kodeksie możliwość odrzucenia aktu oskarżenia z powodu "oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia" byłaby tylko martwym przepisem - a tak przecież nie jest - powiedział adwokat.
Zarzuty b. szefowi gabinetu prezydenta Kwaśniewskiego postawiła w 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Krakowie - jak wówczas informowano - w śledztwie dotyczącym "nielegalnego finansowania lewicy". Materiały w tej sprawie zostały w 2008 r. wyłączone ze śledztwa dotyczącego korupcji i niegospodarności b. zarządu Krakowa, w którym zarzuty stawiano na podstawie zeznań dwójki krakowskich biznesmenów - Rafała R. i Mariana M. - tych samych biznesmenów, którzy obciążali b. zarząd Krakowa (proces przeciwko tym osobom trwa w Krakowie).
W czerwcu 2009 r. Ungier, gdy przedstawiono mu zarzut dotyczący rzekomego przyjęcia od R. 100 tys. zł na kampanię Kwaśniewskiego, został zatrzymany przez ABW, przeszukano jego mieszkanie i na poczet ewentualnej kary zabezpieczono na nim hipotekę. Hipoteczny zakaz uchylono dopiero niedawno.
Ungier w rozmowie z prasą po wysłuchaniu postanowienia sądu oświadczył, że zamierza oskarżyć Rafała R. (który po obciążeniu Ungiera opuścił areszt) o składanie fałszywych zeznań i fałszywe oskarżenie go o korupcję. - Należałoby wyjaśnić, co skłoniło tę osobę do tak dramatycznego wprowadzenia w błąd prokuratury. Moim zdaniem sam "areszt wydobywczy" to mało - ocenił b. prezydencki minister.
W śledztwie ani przed sądem Ungier nie przyznawał się do zarzutu. - W ciągu naszej wieloletniej współpracy Marek Ungier wykazywał się uczciwością i rzetelnością; miałem i mam do niego pełne zaufanie - oświadczył wówczas Kwaśniewski. - Jestem przekonany, że w dalszym postępowaniu procesowym pan Marek Ungier całkowicie udowodni swoją niewinność - dodał b. prezydent.
W 2010 r. Ungier w innej sprawie został prawomocnie uniewinniony od zarzutu ujawnienia tajemnicy państwowej - Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał wtedy wyrok I instancji.
Według aktu oskarżenia były szef gabinetu prezydenta miał ujawnić w 2003 r. tajemnicę państwową, informując b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka o działaniach operacyjnych podjętych wobec niego przez Agencję Wywiadu w związku z rzekomym przyjęciem przez niego łapówki. Drugi z zarzutów dotyczył zeznań Ungiera w 2004 r. w innym śledztwie, gdzie jako świadek miał zeznać, że nic nie wie o działaniach w sprawie rzekomej łapówki prowadzonych przez służby.
Sądy uznały, że nie można przyjąć, iż Kaczmarek powziął wiedzę na temat działań prowadzonych przez AW. Natomiast wyjaśnienia Ungiera z 2004 r. - zdaniem sądu - były prawdziwe i stanowiły jego "precyzyjną odpowiedź na zadane pytanie". Sąd uznał te wyjaśnienia za wiarygodne, spójne i logiczne.