Film o fotografie dokumentującym ofiary obozu w Auschitz
Trwająca kilka chwil martwa cisza, a
następnie niepewne oklaski zaskoczonej i zszokowanej publiczności
zakończyły we wtorek wieczorem w warszawskim kinie "Muranów"
przedpremierowy pokaz filmu "Portrecista", poświęconego
fotografowi z obozu w Auschwitz.
Film opowiada historię Wilhelma Brasse, przedwojennego fotografa-portrecisty, który w okresie okupacji pod okiem SS prowadził fotograficzną dokumentację obozu Auschwitz od jego powstania do ewakuacji.
Mam ogromny honor zaprosić państwa na spotkanie z człowiekiem, którego zdjęcia są we wszystkich, mówiących o II wojnie światowej, książkach i encyklopediach świata, a które zawsze uchodziły za anonimowe - powiedział autor filmu Irek Dobrowolski, zapowiadając projekcję.
Brasse jest wnukiem austriackich kolonistów. Fotografia była jego życiową pasją, a jej tajniki - techniczne i artystyczne - poznał już przed wojną. Pracował w dużym atelier przy głównej ulicy Katowic, gdzie słynął z pięknych portretów.
Brasse trafił jako więzień do Auschwitz za odmowę podpisania Reichslisty. Przyjechał tam w jednym z pierwszych transportów. Włączono go do specjalnego komando rozpoznawczego Wydziału Politycznego - zwanego obozowym Gestapo. Fotografował to co mu kazano: pracę więźniów, prywatne spotkania oficerów SS z ich rodzinami, doświadczenia medyczne i przede wszystkim policyjne portrety więźniów do kartotek.
Obecny na pokazie 89-letni Wilhelm Brasse powiedział PAP, że podczas pobytu w obozie wykonał około 50 tys. zdjęć. Większość z nich to portrety więźniów, ale zmuszany był też do fotografowania ofiar pseudo medycznych eksperymentów obozowych lekarzy, między innymi doktora Mengele.
"Po wojnie nigdy już nie potrafiłem wrócić do fotografii, wspomnienia jakie wywoływało w mojej pamięci robienie zdjęć, były zbyt okrutne" - mówił. Po wojnie obozowy dokumentalista z Auschwitz zajmował się produkcją plastikowych opakowań do wędlin.
Do dziś sam nie jestem w stanie uwierzyć, że wszystko to co przeżyłem, to moje własne życie. Film jest zresztą jedynie niewielkim fragmentem opowieści o tym co mnie spotkało: dwukrotnie przebyty tyfus plamisty, choroba głodowa, wyrzeczenie się Boga i przeklęcie matki za to, że mnie urodziła - powiedział Brasse.
Reżyser filmu, Irek Dobrowolski powiedział PAP, że przygotowanie materiału do filmu trwało około 10 lat. Sama opowieść bohatera dokumentu zapisywana była przez 10 dni, a reżyser starał się, aby koncentrowała się wokół wydobytych z archiwów zdjęć autorstwa Wilhelma Brasse.
Bardzo bym chciał, aby mój film dotarł do młodzieży szkolnej, myślę, że jest w nim ta sama prawda którą w swoich obozowych opowiadaniach zapisał Borowski - powiedział reżyser.
Film "Portrecista" w reżyserii Irka Dobrowolskiego program 1 TVP pokaże 24 stycznia.