Filipek: Samoobrona nie pobiera "podatku" od swoich ludzi
Wiceszef Samoobrony Krzysztof Filipek
zaprzecza jakoby sugerował powołanym na stanowisko w administracji
rządowej ludziom związanym z jego partią, żeby płacili Związkowi
Zawodowemu Samoobrona część zarobków. Według niego, nie ma takiego
procederu.
Najnowsza "Polityka" podała, że po każdej nominacji na stanowisko w administracji rządowej kandydaci Samoobrony powinni płacić związkowi Leppera od 5 do 7% swoich zarobków.
Tygodnik napisał, powołując się na jednego z dyrektorów KRUS, że Filipek przyszedł do tego dyrektora, gdy objął on stanowisko i powiedział, że od teraz powinien płacić Samoobronie.
Krzysztof Filipek miał informować, że 7-procentowy podatek powinien być liczony od zarobków brutto i należy go przelewać raz w miesiącu na konto Związku Zawodowego Rolników Samoobrona.
Nikt nie podpisuje żadnych umów na wpłacanie na rzecz związku - zapewnił Filipek. Podatek wynika z umowy, podatek wynika z faktury, a każdy członek partii, każdy członek związku płaci dobrowolną składkę i każdy sympatyk jeśli ma ochotę to wpłaca - dodał.
Poseł zaprzeczył jakoby członkowie partii, czy związku, byli w jakikolwiek sposób informowani o tym, że mają, czy mogą wpłacać składki na związek.
Nie ma żadnego wymogu, żeby któryś z dyrektorów płacił taką, czy taką kwotę - podkreślił wiceszef Samoobrony. Filipek twierdzi również, że nie informował nikogo o tym, że może, czy powinien płacić.
To jest fikcja, że ktoś od nas chodzi i kogoś namawia do czegoś. Ale gdyby ktoś mnie zapytał, czy może płacić na związek powiem, że tak, oczywiście i nawet będę zachęcał do tego - stwierdził polityk Samoobrony.