Filip Chajzer "przeprasza" i odpowiada hejterom. Wyzywając ich od debili
Nie cichnie afera wokół memu żartującego ze śmierci Maksymiliana Chajzera. Do zarzutów o nawoływanie do linczu autora grafiki postanowił odwołać się Filip Chajzer. I najwyraźniej znów puściły mu nerwy.
18.06.2017 10:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Filip Chajzer przeżył jedną z największych traum, tracąc 9-letniego syna w tragicznym wypadku. Nic dziwnego, że puściły mu nerwy, gdy ktoś postanowił z tej tragedii zażartować. Wielu internautów zwróciło jednak uwagę na niestosowne zachowanie... samego prezentera. Ten postanowił opublikować dane autora niesmacznej grafiki, do tego używając słów, które liczni komentujący odczytali jako nawoływanie do linczu.
Chajzer postanowił odciąć się od tych zarzutów na swoim fanpage'u na Facebooku. "Czy nawołuję do linczu? Nie. Wyrażam naturalny gniew człowieka i przede wszystkim rodzica, kiedy przekroczone zostają wszystkie możliwe granice przyzwoitości" - pisze. W tym samym poście jednak sam korzysta z typowo hejterskich zagrywek.
"Witam. Faktycznie. Ujawnienie danych jednego, dwóch, trzech chwastów niewiele zmienia" - takimi słowami zaczyna się wpis prezentera. "Ba. Uruchamia popsute głowy kolejnych dzieci nie kochanych przez rodziców" - kontynuuje. I dalej w podobnym tonie: "I nagle okazuję się jak wielka jest skala debilizmu hodowanego po lekcjach w gimnazjach na zamkniętych grupach FB".
Swój wpis Chajzer kończy wyrażając nadzieję na wsparcie dla akcji charytatywnych, w których bierze udział. Wciąż jednak nie potrafi porzucić agresywnego tonu: "A jeśli te gnoje pochowane po piwnicach myślą, że dadzą radę mnie zniszczyć to ogarnia mnie tylko pusty śmiech". "Do zobaczenia i do zbicia piony na ulicy!!!" - kończy.