Fiasko rozmów w sprawie dostaw wody z Turcji do Izraela
Fiaskiem zakończyły się rozmowy między Turcją a Izraelem dotyczące dostaw tureckiej wody pitnej, poinformowała izraelska ambasada w Ankarze. Obie strony nie ustaliły w czwartek szczegółów dotyczących kosztów transportu i kwestie te muszą być ponownie omawiane.
Cenę wody ustalono jedynie w przybliżeniu, gdyż musimy wcześniej poznać koszty transportu - powiedział rzecznik ambasady.
Izrael chciałby kupować 50 mln metrów sześc. wody rocznie i przewozić ją specjalnie przystosowanymi tankowcami.
Gigantyczna transakcja napotyka na opór w samym Izraelu. Krytycy mówią, że tańsze byłoby odsalanie wody morskiej, a uzależnienie się od dostaw międzynarodowych w tej kluczowej sprawie może zagrażać suwerenności państwa.
Tymczasem Turcja, w nadziei na pozyskanie wielu chętnych na zakup wody na cierpiącym na jej deficyt Bliskim Wschodzie, zainwestowała 150 mln dolarów w instalacje do jej pozyskiwania z wpadającej do Morza Śródziemnego rzeki Manavgat. Rocznie mogą one pompować 200 mln metrów sześc. wody pitnej.
Niedostatek wody pitnej jest najpoważniejszym obecnie problemem ekologicznym Izraela, podobnie jak i całego Bliskiego Wschodu. Składają się na to zarówno warunki geograficzne (górzysta powierzchnia, pustynia Negew, która zajmuje prawie 50% kraju Izraela), gorący i suchy klimat oraz duża gęstość zaludnienia (prawie 300 osób na km kw.) i związane z nią znaczne zapotrzebowanie na wodę.
Kilka lat temu szacowano, że jeżeli Izrael nie rozpocznie importu wody, bądź programu odsalania wody morskiej na dużą skalę, to do 2005 roku w kraju tym będzie brakować wody. (aso)