Fatalne wieści dla Ukrainy? Waży się przyszłość wojny

Stało się to, co przez wiele miesięcy wisiało w powietrzu. Republikańska administracja Donalda Trumpa znów oficjalnie ograniczyła pomoc wojskową dla Ukrainy, argumentując to potrzebą "realokacji priorytetów strategicznych" w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie. Jak decyzja Waszyngtonu wpłynie na sytuację na froncie?

Zestaw antydronowy pod CharkowemZestaw antydronowy pod Charkowem
Źródło zdjęć: © PAP | SERGEY KOZLOV
Sławek Zagórski

Choć nie padły jednoznaczne słowa o "porzuceniu Kijowa", skala zamrożenia transferów amunicji i uzbrojenia mówi sama za siebie. Dla ukraińskich żołnierzy na froncie to realny brak narzędzi do prowadzenia walki i obrony miast przed rosyjską ofensywą. Tą decyzją Trump wziął na siebie krew ofiar, które padną w wyniku rosyjskich ataków lotniczych.

Dotychczasowa pomoc USA miała nie tylko charakter symbolicznego wsparcia "dla demokracji", ale była kręgosłupem ukraińskiej zdolności do prowadzenia wojny manewrowej i powstrzymywania rosyjskiej przewagi ogniowej. Dane NATO i zachodnich think-tanków jasno pokazują, że Ukraina zużywała średnio 4 do 6 tysięcy pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm dziennie – przy intensyfikacji walk ta liczba rosła do nawet 9 tys.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Schetyna ostro o "patrolach". "Próba wywołania zbiorowego szaleństwa"

Większość tej amunicji pochodziła ze Stanów Zjednoczonych lub z produkcji firm amerykańskich finansowanej przez Departament Obrony w ramach tzw. Ukraine Security Assistance Initiative (USAI). Jeśli chodzi o amunicję precyzyjną były takie miesiące, że z amerykańskich dostaw pochodziło 50 proc. użytych pocisków.

Podobnie wygląda sytuacja w przypadku obrony przeciwlotniczej. PAC-3 do systemów Patriot, AIM-120 i AIM-9X dla NASAMS tworzyły barierę, która pozwalała na przechwytywanie większości rakiet balistycznych i manewrujących lecących w stronę Kijowa, Dniepra czy Lwowa. Jak donosiło Defense Express, tylko w maju 2025 r. rosyjskie siły wystrzeliły ponad 250 rakiet i dronów w stronę ukraińskich celów cywilnych. Zestrzelenie ponad 80 proc. z nich było możliwe wyłącznie dzięki dostępowi do amerykańskich zapasów amunicji i systemów radarowych.

W czerwcu 2025 r. te zapasy zaczynają się kończyć. W najgorszym możliwym momencie, kiedy po przerwie Rosja wznowiła zmasowaną ofensywę powietrzną, wykorzystując "otwarte okna" po przesunięciu systemów obrony powietrznej z obwodu charkowskiego na zachód. Brak rakiet PAC-3 oznacza, że złożone ataki rakietowe, np. kombinacje Kindżałów z Iskanderami, mają znacznie większe szanse na skuteczne przełamanie obrony. Już teraz pojawiają się doniesienia o skutecznych uderzeniach na cele logistyczne w rejonie Krzywego Rogu i Dniepra.

Artyleria bez ognia, HIMARS bez rakiet

Równolegle Rosjanie zwiększyli presję na froncie lądowym, szczególnie w rejonie Torecka, Czasiw Jaru i na podejściach do Pokrowska. Bez stałych dostaw GMLRS i ATACMS do HIMARS-ów, Ukraińcy nie są w stanie eliminować rosyjskich punktów dowodzenia i składów amunicji na głębokości 30–80 km za linią frontu. Te uderzenia były kluczowe w osłabianiu rosyjskich natarć, dezorganizując ich logistykę i opóźniając przerzuty.

Obecnie HIMARS-y coraz częściej milczą, a konwencjonalna artyleria ma poważne problemy z wydolnością. Europejskie dostawy nie nadążają – produkcja w Niemczech, Czechach i Polsce przyspieszyła, ale jest nadal zbyt niska, by zaspokoić frontowe potrzeby. Nawet jeśli Rheinmetall i Nammo zwiększą moce w drugiej połowie 2025 r., na efekty trzeba będzie czekać miesiące.

W efekcie przewaga ogniowa Rosjan znów zaczyna być miażdżąca. Jak podaje ISW, w czerwcu stosunek wystrzelonych pocisków artyleryjskich na froncie wynosił średnio 5:1 na korzyść sił rosyjskich. Tam, gdzie w 2023 r. Ukraina była w stanie szybko zniszczyć rosyjskie baterie ogniem kontrbateryjnym, dziś często nie odpowiada wcale. Długofalowo prowadzi to do erozji pozycji obronnych i wzrostu strat osobowych – zwłaszcza w oddziałach zmuszonych do utrzymywania pozycji pod ciągłym ogniem.

Czy Europa zdoła wypełnić lukę?

Jak wspominaliśmy w poprzednich analizach, Europa nie ma obecnie wystarczającej infrastruktury, by w pełni przejąć ciężar amerykańskiego wsparcia. Niemcy i Francja deklarują chęć zwiększenia pomocy. Berlin właśnie zapowiedział kolejny pakiet systemów IRIS-T i amunicji 155 mm, a Paryż zaproponował użycie rakiet SCALP na większą skalę.

Ale nawet przy dobrej woli nie da się w kilka tygodni wyprodukować tysięcy precyzyjnych pocisków czy zamknąć dziury po HIMARS-ach i Patriotach. Wielka Brytania, Dania i Polska naciskają na stworzenie "koalicji artyleryjskiej", ale to wciąż rozwiązanie przyszłościowe.

Z kolei kraje spoza UE, jak Korea Południowa czy Japonia, są związane ograniczeniami eksportowymi, choć już pojawiają się sygnały o możliwych dostawach "przez pośredników". Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że najbliższe tygodnie i miesiące Ukraina spędzi z ograniczonym dostępem do kluczowych systemów broni i amunicji.

W kontekście intensyfikacji działań ofensywnych Rosji oraz pogarszającej się sytuacji energetycznej i cywilnej, zwłaszcza po atakach na infrastrukturę przesyłową, może to mieć dramatyczne konsekwencje dla zdolności Ukrainy do dalszej obrony.

Decyzja USA o ograniczeniu pomocy, choć politycznie zrozumiała z punktu widzenia administracji skupionej na Izraelu i własnych wyborach, ma bardzo konkretne skutki na Ukrainie. Rosyjskie rakiety trafiają częściej, a ukraińscy żołnierze coraz częściej zmuszeni są walczyć w warunkach nieprzygotowanych pozycji i bez wsparcia ogniowego. Europa może pomóc, ale bez Ameryki nie ugasi pożaru. I jeśli coś się nie zmieni, to być może już za kilka miesięcy nie będzie chodziło o odbicie terytoriów, ale o obronę samego istnienia państwa ukraińskiego.

Tymczasem Trump wciąż mówi o tym, że chce uniknąć ofiar i powinien zapanować pokój.

Iskrą nadziei dla Kijowa jest ostatnia rozmowa prezydenta USA z Putinem, po której przyznał, że nie wierzy w dobre intencje dyktatora, "który chce zabijać ludzi". Po niej w piątek doszło do rozmów z Kijowem. Prezydent Ukrainy ogłosił, że w przeprowadzonej "bardzo ważnej" rozmowie telefonicznej ustalono spotkanie zespołów obu krajów oraz wzmocnienie ukraińskiej obrony powietrznej.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Wybrane dla Ciebie
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"
Atak psów pod Zieloną Górą. Miały być szkolone dla policji
Atak psów pod Zieloną Górą. Miały być szkolone dla policji
Śmigłowiec LPR na miejscu. 19-latek w wypadku miał ogromne szczęście
Śmigłowiec LPR na miejscu. 19-latek w wypadku miał ogromne szczęście
Akty oskarżenia wobec Wosia i Mateckiego. Prokurator zapowiada
Akty oskarżenia wobec Wosia i Mateckiego. Prokurator zapowiada
Auto doszczętnie zniszczone. 19-letni kierowca wyszedł baz szwanku
Auto doszczętnie zniszczone. 19-letni kierowca wyszedł baz szwanku
Nieobowiązkowe szkolenia wojskowe. Wśród posłów chętnych nie brakuje
Nieobowiązkowe szkolenia wojskowe. Wśród posłów chętnych nie brakuje
Tragedia w Pudliszkach. 77-latek nie żył od dwóch tygodni
Tragedia w Pudliszkach. 77-latek nie żył od dwóch tygodni
Szukała kobiet w trudnej sytuacji i oferowała pracę. Resztę robili oni
Szukała kobiet w trudnej sytuacji i oferowała pracę. Resztę robili oni
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Dziennikarz latał dronem nad obiektami wojskowymi. Nikt nie reagował
Dziennikarz latał dronem nad obiektami wojskowymi. Nikt nie reagował
Nawrocki kontra rząd. Polacy negatywnie o braku współpracy
Nawrocki kontra rząd. Polacy negatywnie o braku współpracy
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja serwisu Wiadomości