Fatalne skutki ulew w Małopolsce. Zalane domy, zerwane gazociągi
Po nocnych opadach deszczu w Małopolsce strażacy usuwają wodę z zalanych i podtopionych domów. Żywioł dotknął głównie mieszkańców pow. limanowskiego i myślenickiego. W miejscowości Szczyrzyc woda zalała parter i piwnice szpitala. Pacjentów ewakuowano na wyższe kondygnacje.
06.08.2014 | aktual.: 06.08.2014 11:04
Jak poinformował rzecznik małopolskiej straży pożarnej Sebastian Woźniak, pierwsze zgłoszenia o skutkach nawałnic dotarły do straży pożarnej o godz. 2 w nocy z wtorku na środę. Strażacy interweniowali już ok. 200 razy.
- W Stadnikach z zalanego domu ewakuowano sześć osób. W miejscowości Czasław w powiecie myślenickim rzeka porwała dwie przyczepy kempingowe, na szczęście w środku nie było ludzi, na co wskazywały pierwsze informacje. W Kasince woda odkryła rurociąg gazowy - relacjonował Woźniak.
Budynki zalane zostały też w miejscowościach: Wiśniowa, Mszana Dolna i Kasinka. Woda uszkodziła także drogę wojewódzką nr 946 Dobczyce - Mszana i jeden z mostów, Zerwane zostały też linie energetyczne.
Ulewy wystąpiły również na Podhalu, gdzie strażacy odnotowali kilka interwencji. W Zubrzycy Górnej w nocy umocniono brzeg lokalnej rzeki.
W sumie, jak poinformował rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak, tylko w poniedziałek, w związku z anomaliami pogodowymi strażacy interweniowali - w całym kraju - 757 razy. Najwięcej akcji związanych było z usuwaniem skutków burz i nawałnic. Najpoważniejsza sytuacja była w woj. małopolskim, kujawsko-pomorskim i pomorskim.
Strażacy zmagali się też ze skutkami wichur. Usuwali powalone drzewa, zabezpieczali uszkodzone dachy - najwięcej tego typu akcji było na Podlasiu, Lubelszczyźnie i w Małopolsce.
Strażacy apelują, by podczas nawałnic i burz pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. - Usuńmy donice z parapetów i balkonów. Jeśli wychodzimy z domu, pozamykajmy okna i drzwi. Jeśli burza zacznie się, gdy będziemy w drodze, nie chowajmy się pod drzewami, wiatami czy słupami, tylko w budynku. Jeśli jedziemy autem, zatrzymajmy się na poboczu, lub lepiej na parkingu, i przeczekajmy - przypomniał Frątczak.