Fartowny interes z syndykiem w tle
Co najmniej 200 mln zł zarobi na majątku ciężko wypracowanym przez robotników ZPC „Ursus” tajemnicza grupa inwestycyjna. Marek Małecki, obrońca Lwa Rywina i apb. Wielgusa, Piotr Polaszczyk, były prezes fundacji Pro Civili WSI, Marek Machtynger, biznesmen z Wiednia – to osoby stojące w cieniu transakcji zakupu ZPC Ursus w upadłości, na której zakład stracił setki milionów złotych.
– Syndyk Józef Syska przez kilka lat sprzedawał „drobne” majątki Ursusa, a ten najważniejszy – 52 ha ziemi w Warszawie, zostawił sobie na sam koniec – mówi poseł Zygmunt Wrzodak, prezes Narodowego Kongresu Polskiego, były przewodniczący NSZZ „Solidarność” w zakładach Ursus. Poseł Wrzodak w lutym tego roku złożył interpelację do ministra sprawiedliwości „w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez syndyka masy upadłościowej ZPC Ursus”.
Pieniądze, które mógł zarobić dla zakładu syndyk, trafią do prywatnych kieszeni. Tymczasem Zakłady Przemysłu Ciągnikowego Ursus SA są winne wierzycielom, głównie Skarbowi Państwa (ZUS), ponad miliard złotych.
Tajemnicza grupa inwestycyjna
Teren zakładów kupiła Challange Eighteen Sp. z o.o. Właścicielem wszystkich jej udziałów w dniu ogłoszenia przetargu był mec. Marek Małecki, obrońca m.in. Lwa Rywina i abp. Stanisława Wielgusa. Wadium przetargowe w imieniu Challenge Eighteen (4 mln zł) wpłaciła inna spółka, Kwant.
Challenge Eighteen zarejestrowano w KRS 17 lutego 2006 r. z najniższym możliwym kapitałem zakładowym 50 tys. zł. Numer regon uzyskała 12 lipca 2006 r., czyli półtora miesiąca przed rozstrzygającym przetargiem. Dziś udziałowcami Challenge Eighteen Sp. z o.o. są także Marek Machtynger, biznesmen polskiego pochodzenia z Wiednia, Beline Investments Limited z Cypru, a także Buffy Holdings No 1 Limited. Jak wynika z wyciągu z KRS, spółka nie prowadzi działalności gospodarczej z innymi podmiotami na podstawie umowy spółki cywilnej. W rubryce „przedmiot działalności” wpisano aż 99 pozycji, każda o bardzo szerokim polu działania, m.in. górnictwo rud metali i pozostałe górnictwo, rybactwo, leśnictwo, produkcja metali, przetwarzanie odpadów, informatyka, transport lądowy, wodny, lotniczy, budownictwo, edukacja, ochrona zdrowia itp. Wymienionymi zadaniami można by obdzielić większość ministerstw.
Kwant Sp. z o.o., która wspomogła Challenge finansowo, została zarejestrowana w KRS 21 września 2004 r. Jej udziałowcami są Piotr Polaszczyk (w raporcie o WSI wymieniony jako były szef fundacji Pro Civili), Andrzej Muras, Catherina Machtynger, Trynity Invest Sp. z o.o., Marek Małecki, Beline Investments Limited z Cypru. W zarządzie oprócz Piotra Polaszczyka – prezesa, jest biznesmen Zbigniew Bogusz. W radzie nadzorczej do lipca 2006 r. był m.in. Marcin Rywin, syn Lwa. W lipcu 2006 r. pełnomocnikiem i udziałowcem spółki Kwant został Marek Małecki, a prokurentem samoistnym – Marek Machtynger, który przed przetargiem został też członkiem zarządu Challenge Eighteen. Podobnie jak w przypadku Challenge Eighteen, w rubryce „przedmiot działalności” w KRS wpisano aż 63 pozycje o szerokim polu działania. Kwant ma najniższy możliwy kapitał założycielski i mieści się w hali ZPC Ursus. Nie prowadzi działalności gospodarczej z innymi podmiotami na podstawie umowy spółki cywilnej. Skąd zatem wzięła pieniądze na wadium dla
zaprzyjaźnionej spółki Challenge i skąd pochodzą pieniądze na zakup nieruchomości po ZPC Ursus?
Mec. Małecki w rozmowie z „GP” mówi, że pieniądze pochodzą z pożyczki bankowej, ale nie wie, w jakim banku została zaciągnięta.
Podobno na terenie byłych Zakładów Przemysłu Ciągnikowego Ursus ma powstać osiedle mieszkaniowe, takie jak Miasteczko Wilanów – kompleks luksusowych domów jednorodzinnych i centrum handlowe. Inwestycję mają prowadzić Marek Machtynger i Zbigniew Bogusz.
W interpelacji dotyczącej sprzedaży nieruchomości po ZPC Ursus poseł Wrzodak napisał m.in.: „Obowiązkiem syndyka było zaspokoić jak największym strumieniem pieniędzy z uzyskanego majątku wierzycieli, w tym Skarbu Państwa (ZUS), ale syndyk zabezpieczył wszystkich oprócz Skarbu Państwa i pracowników ZPC Ursus. Za spółkami Challange Eighteen i Kwant stoi obywatel austriacki Marek Machtynger, w Polsce zajmuje się, oprócz grą w golfa, licznymi wyjątkowo podejrzanymi transakcjami, chociażby nabycie za bezcen wieżowca przy ul. Madalińskiego od zakładu Motozbyt czy samowoli budowlanej przy ul. Bednarskiej 25A oraz tajemniczą działalnością w spółce Top Gaz. Obecnie spółkę Challange Eighteen kupił jakiś fundusz europejski, a prezesem spółki został Marek Machtynger. Ciekawe, jaki fundusz stoi za Challange Eighteen, czy przypadkiem nie są to znani „biznesmeni” z Wiednia”.
Marek Machtynger w latach 1985–1991 był prezesem spółki handlowej Ferrotech GmbH, w latach 1991–1995 członkiem zarządu spółki Top Gaz Sp. z o.o., wiceprezesem Investpol Sp. z o.o. W 2003 r. zarejestrował spółkę Eco Environment Consulting Sp. z o.o.
W 2005 r. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Browarów Polskich BROK-STRZELEC SA w Krakowie powołało Marka Machtyngera na członka rady nadzorczej.
Syndyk wiedział, czy nie?
Ursus sprzedano podczas piątego przetargu, który odbył się 29 sierpnia 2006 r. Cztery wcześniejsze nie wyłoniły nabywcy. O atrakcyjne warszawskie tereny ubiegały się trzy firmy: Arche Sp. z o.o. z Konstantym Strusem, Poland Business Park XII Sp. z o.o. i Challenge Eighteen. Ostatecznie Arche nie przystąpiła do przetargu, na placu boju pozostały zatem dwie spółki.
„Przetarg odbywał się na sali sądowej pod nadzorem sędziego komisarza w obecności Rady Wierzycieli” – wyjaśnił „GP” syndyk.
– Rada wierzycieli wiedziała to, co im przekazał syndyk. Czy znała szczegóły, choćby fakt, że niebawem grunt będzie kilka razy droższy? – ripostuje poseł Wrzodak.
W odpowiedzi na jego interpelację Beata Kempa, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, napisała: „W okresie sprzedaży ZPC Ursus S.A. w upadłości syndyk zwracał się do Urzędu m. st. Warszawy z wnioskami o możliwość zmiany przeznaczenia gruntów na cele mieszkaniowe, ale otrzymywał odpowiedzi negatywne”. Dodała, że: „Oferent Poland Buisness Park XII Spółka z o.o. złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w toku postępowania przetargowego. Prokuratura Warszawa Śródmieście w Warszawie prowadziła postępowanie dotyczące czwartego i piątego przetargu, który wyłonił nabywcę. Z uwagi na brak znamion przestępstwa, postępowanie zostało umorzone. Natomiast kopia interpelacji za pośrednictwem Biura Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej, z uwagi na jej treść zawierającą doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez syndyka i inne osoby, przekazana została prokuratorowi apelacyjnemu w Warszawie, z poleceniem dokonania jego oceny procesowej i podjęcia decyzji w
przedmiocie wszczęcia w sprawie postępowania przygotowawczego”.
Czy to przypadek, że tak atrakcyjny grunt trafił do właśnie tych ludzi?
„W dacie sprzedaży przedsiębiorstwa jak i obecnie według mojej wiedzy dla gruntów ZPC Ursus SA jak i dla pozostałej części Warszawy nie było i nie ma obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego, który określa przeznaczenie gruntu na inny niż jest w rejestrze gruntów Miasta St. Warszawy, jak również nie została wydana żadna decyzja o warunkach zabudowy, która by zmieniała ich przeznaczenie. Można przypuszczać, że taki plan pojawi się za około 5–6 lat, a może więcej” – poinformował nas syndyk Ursusa Józef Syska.
Tymczasem 19 października 2006 r. Rada Warszawy podjęła uchwałę Nr LXXXIII/2766/2006 „w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenów poprzemysłowych w rejonie ulicy Orłów Piastowskich”, czyli terenów po ZPC Ursus. Na terenie fabryki planuje się „funkcje usługowe i mieszkaniowe wraz z infrastrukturą społeczną”. Nie ustalono jeszcze warunków zabudowy, ale to kwestia czasu.
Niewiedza syndyka na temat treści uchwały Rady Warszawy, dotyczącej zmiany kwalifikacji gruntu, jak również planów dotyczących tej zmiany, jest zastanawiająca.
– Zarząd Dzielnicy Warszawa-Ursus występował już cztery lata temu, by teren pozakładowy przeznaczyć pod zabudowę mieszkaniową. Propozycja ta była u naczelnego architekta miasta, wszyscy wiedzieli, że prace nad taką zmianą niebawem się rozpoczną – mówi Dariusz Grylak, radny PiS Dzielnicy Ursus. – Z tych 94 mln zł, za który sprzedano tereny po Ursusie, dzielnica dostała tylko 8 mln zł – dodaje.
Dziwne zbiegi okoliczności
Gdyby syndyk wstrzymał się ze sprzedażą ziemi Ursusa jeszcze niecałe dwa miesiące, zarobiłby dla wierzycieli, czyli m.in. ZUS, przynajmniej 100 milionów więcej. Mec. Małecki jest innego zdania, uważa, że grunt nie zyska tak wiele na wartości, bo duża część terenu jest pod opieką konserwatora zabytków.
Skoro – jak pisze w odpowiedzi dla posła Wrzodaka wiceminister Kempa – w okresie sprzedaży nieruchomości syndyk zwracał się do Urzędu m.st. Warszawy z wnioskami o możliwość zmiany przeznaczenia gruntów na cele mieszkaniowe, ale otrzymywał odpowiedzi negatywne (i resort to sprawdził), to oznaczałoby, że w Urzędzie wprowadzono go w błąd i rzucałoby podejrzenie na Biuro Naczelnego Architekta Miasta.
W przetargu mógł wziąć udział każdy. Tym niemniej CBA i ABW powinny sprawdzić, jak przebiegało zgłaszanie oferentów i licytacja, oraz przyjrzeć się firmom, które w przetargu uczestniczyły. Zwłaszcza że ostatecznie do przetargu przystąpiły tylko dwie z trzech firm, czego syndyk w swoim piśmie przesłanym naszej redakcji zapomniał dodać. Śledczy powinni też zbadać, skąd pochodzą pieniądze na zakup gruntu i czy uchwała Rady Warszawy nie została podjęta przez radnych w zbytnim pośpiechu.
To dziwne, że tak mało oferentów zgłosiło chęć zakupu tak wielkiego obszaru w obrębie Warszawy, który dla wielu deweloperów mógł być interesem życia. Dziwne w tej sprawie są też zbiegi okoliczności. Tuż przed przetargiem powstała spółka, która nie prowadziła działalności na podstawie umowy spółki cywilnej. Pożyczyła pieniądze od innej spółki, która też nie prowadzi takiej działalności, ale pieniądze skądś ma. 12 lipca 2006 r. firma mec. Marka Małeckiego otrzymała numer regon, 29 sierpnia cieszyła się zwycięstwem w przetargu na zakup ogromnej nieruchomości po ZPC Ursus, a już 19 października Rada Warszawy wydała uchwałę zmieniającą zakwalifikowanie tych gruntów. Można powiedzieć, wyjątkowe tempo i wyjątkowy fart.
Leszek Misiak