Fałszywy hrabia, który skradł tożsamość zmarłego dziecka
Fałszywy brytyjski hrabia, który przez 23 lata posługiwał się skradzioną tożsamością, został skazany na 21 miesięcy więzienia. Sąd w Canterbury nie zdołał jednak przekonać mężczyzny, znanego jako Christopher Edward hrabia Buckinhgam, by ujawnił, kim jest naprawdę.
08.11.2005 14:15
Fałszywy arystokrata, który w 1983 roku skradł nazwisko ośmiomiesięcznego dziecka zmarłego 20 lat wcześniej, przyznał się przed sądem, że wystąpił o paszport pod fałszywym nazwiskiem.
Jego historię opisał dziennik "The Times". Mężczyzna ożenił się jako hrabia Buckingham, wysunął pretensje do herbu rodowego i obiecał swemu nastoletniemu synowi, że kiedyś otrzyma godność para. Na nazwisko Christopher Buckingham otrzymał też brytyjski paszport, prawo jazdy oraz numer ubezpieczenia. Prowadził spokojne, niebudzące żadnych podejrzeń życie.
Pomysł kradzieży tożsamości zmarłego dziecka mężczyzna prawdopodobnie zaczerpnął z powieści Fredericka Forsytha "Dzień Szakala". Jednak oszust posunął się dalej dodając do fałszywego nazwiska tytuł szlachecki. Wydrukował nawet osobista papeterię z herbem rodowym i słowami: "Z biura Lorda Buckingham". Jednak, jak pisze poniedziałkowy "Times", ten tytuł rodowy wygasł w 1687 roku, kiedy to zmarł drugi książę Buckingham.
Oszustwo wyszło na jaw dopiero w styczniu tego roku, gdy fałszywy hrabia przekraczał granice we francuskim Calais. Brytyjscy urzędnicy imigracyjni odkryli, że paszport mężczyzny został unieważniony w 2003 roku, gdy podczas przeglądu system komputerowy Agencji Paszportowej wykazał, że nazwisko Christophera Buckingama znajduje się w rejestrze zgonów.
Oszusta wpuszczono na prom do Dover, ale gdy tylko zszedł na ląd został aresztowany. Długo próbował przekonywać policję, że zaszło "straszne nieporozumienie". Opowiedział historię o swych rodzicach i dzieciństwie, jednak nie pamiętał swej szkoły średniej.
Mężczyzna został wypuszczony z aresztu za kaucją. Dopiero na kolejnym przesłuchaniu przedstawiono mu akt zgonu prawdziwego Christophera Buckinghama oraz raport koronera z 1963 roku. "Od tego momentu odpowiadał na nasze pytanie tylko słowami 'Bez komentarza'" - relacjonował cytowany przez "Timesa" posterunkowy policji w Kencie, Dave Sprigg.
Policja stara się ustalić prawdziwą tożsamość oszusta - sprawdzono jego kod DNA i odciski palców, ale w kryminalnych rejestrach w W. Brytanii oraz Szwajcarii, gdzie pracował od kilku lat, nic nie znaleziono. Policja przypuszcza, że mężczyzna musi ukrywać naprawdę coś poważnego, skoro nie chce ujawnić, kim jest.
Anna Widzyk