Fałszywy alarm bombowy w Moskwie
Niedzielny alarm bombowy na dworcach kolejowych w Moskwie, wywołany informacją o podłożeniu silnych ładunków wybuchowych, okazał się fałszywy; milicja niczego podejrzanego nie znalazła - poinformowały władze rosyjskich kolei.
06.02.2011 | aktual.: 06.02.2011 12:45
- W rezultacie przeszukiwań na żadnym z dziewięciu dworców nie znaleziono materiałów wybuchowych - powiedział zastępca dyrektora rosyjskich kolei Władimir Jeremin.
Wcześniej władze informowały, że o godzinie 9 (7 czasu warszawskiego) na alarmowy telefon "102" zadzwonił nieznany mężczyzna i oświadczył, że na trzech stołecznych dworcach kolejowych umieszczono silne ładunki wybuchowe i w ciągu dnia zostaną one zdetonowane.
- Dzwoniący nie uściślił, o jakie dworce chodzi, dlatego podjęto decyzję o sprawdzeniu wszystkich dziewięciu dworców kolejowych w mieście - poinformowała Tatiana Agapowa, rzeczniczka zarządu transportu rosyjskiego MSW. Zaznaczyła, że na dworcu Kazańskim, Leningradzkim i Jarosławskim, gdzie jest największy ruch, ewakuowano pasażerów.
Agapowa podkreśliła, że sprawdzanie dworców nie wpłynęło na ich pracę i pociągi zarówno dalekobieżne, jak i podmiejskie kursują zgodnie z rozkładem jazdy.
Milicja nie wyklucza, że niedzielny sygnał to tzw. telefoniczny terroryzm.
24 stycznia w samobójczym wybuchu na Domodiedowie, największym lotnisku w Rosji, zginęło 36 osób, a ponad 180 zostało rannych.