Fałszywi dyslektycy?
"Każdego roku liczba dyslektyków w regionie
słupskim wzrasta o jedną trzecią. Nauczyciele mają jednak
wątpliwości, czy wszyscy z nich rzeczywiście powinni być
specjalnie traktowani" - pisze "Głos Pomorza".
07.01.2005 | aktual.: 07.01.2005 07:11
"Do poradni psychologicznych w regionie słupskim zgłasza się coraz więcej dzieci, które mają problemy z pisaniem i czytaniem. Na badania przez specjalistów czekają kilka miesięcy. Najgorzej sytuacja wygląda w powiecie bytowskim. Do poradni w Miastku na badania zapisać się trzeba z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Trochę lepiej sytuacja wygląda w Słupsku. Tutaj na badanie uczniowie czekają ponad miesiąc" - informuje gazeta.
"Kolejki się ciągle wydłużają" - mówi Romuald Machaliński, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Słupsku. "W ubiegłym roku dysleksję wykryliśmy u około 360 uczniów" - dodaje. "Dyslektyków będzie przybywać, ponieważ wrasta świadomość rodziców" - mówi Iwona Michowicz, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Bytowie. "Wiedzą o tym, że dziecku można pomóc, a problemy z pisaniem wcale nie wynikają z niedouczenia" - wyjaśnia.
"Uczniowie ze stwierdzoną dysleksją mają wydłużony o pół godziny czas pisania egzaminu w klasie szóstej, a o godzinę egzamin gimnazjalny. Pod uwagę nie są również brane popełnione przez nich błędy ortograficzne. Nauczyciele podejrzewają, że wzrastająca liczba dyslektyków, wynika z tego, że uczniowie chcą łatwiej przebrnąć przez egzaminy" - pisze "Głos Pomorza".
"Jest na pewno grupa dzieci, które mają zaburzenia dyslektyczne, ale wątpię w to, że jest ich aż tyle" - mówi nauczyciel ze Słupska. "Mogę zrozumieć, że zdolne dziecko ma problemy z pisaniem czy czytaniem. Ale nie rozumiem tego, że u ucznia, który w ogóle się nie uczy wykrywa się dysleksję. Takie dzieci powinny się wziąć do nauki, a nie kombinować jak uniknąć trudności na egzaminie".
Według dziennika, temu jednak stanowczo zaprzeczają psychologowie. "Nie tak łatwo oszukać podczas badania psychologicznego" - zapewnia Romuald Machaliński. "Sprawdzamy przecież poziom wiadomości ucznia, przeglądamy jego notatki. Kombinowanie bardzo szybko wychodzi na jaw. Możliwe, że pojedynczym osobom udaje się nabrać psychologa. Ale na pewno są to sporadyczne przypadki" - mówi gazecie.