Fala romskich rabunków powstrzymana
Wzmocnione oddziały policji, wspierane
przez wojsko, powstrzymały falę rabunków, dokonywanych przez Romów
na wschodzie Słowacji. Trwają zakrojone na szeroką skalę
zatrzymania uczestników rabunków sklepów.
Rabowanie sklepów i supermarketów spożywczych w kilku miejscowościach wschodniej Słowacji przez tamtejszą ludność cygańską rozpoczęło się pod koniec ubiegłego tygodnia. Romowie twierdzą, że nie mają co jeść; zasiłki z pomocy socjalnej, wypłacane w tych dniach według nowych zasad, są najczęściej o połowę niższe od dotychczasowych. Według rządu, ma to motywować bezrobotnych do podjęcia pracy.
W nocy z wtorku na środę Romowie włamali się tylko do jednego sklepu: we wsi Hucina koło Revucy. Straty oszacowano na 100 tysięcy koron (ok. 12,5 tys. zł); skradziono głównie alkohol, papierosy i kawę. Romowie rozsypali na podłodze cukier i mąkę i zalali wodą mineralną i sokami - podkreślają oburzone słowackie media.
Rząd w Bratysławie zdecydował we wtorek wieczorem o skierowaniu do wschodniej Słowacji dodatkowo ponad dwóch tysięcy policjantów, których zadaniem jest powstrzymanie fali rabunków sklepów spożywczych przez Romów. Od środy rano wspiera ich tysiąc żołnierzy.
Premier Mikulasz Dzurinda podkreślił w środę, iż "żadne przestępstwo nie pozostanie bez kary". Zatrzymano już ponad 100 uczestników rozbojów, wszyscy to Romowie, w tym kobiety. Postawiono już pierwsze zarzuty, za które grozi do 5 lat więzienia.
Policjanci prowadzący dochodzenie w Michalovcach mają problemy, gdyż podejrzani o okradanie sklepów Romowie nie umieją pisać i czytać i twierdzą, że nie rozumieją odczytywanych im zarzutów.
Zdaniem Dzurindy, protesty i fale rabunków wywołali romscy lichwiarze, których dochody spadły wraz z obniżeniem wysokości zasiłków pomocy socjalnej.
Przedstawiciele organizacji romskich odwołali zaplanowane na środę pikiety urzędów państwowych, podczas których chcieli domagać się pracy i protestować wobec obniżeniu wysokości zasiłków pomocy socjalnej. Uznano, że pikiety mogłyby przemienić się w konfrontację z siłami policyjnymi. Akcja miała przebiegać pod hasłem: "Nie chcemy jałmużny, ale pracy!". W kilkunastu miejscowościach Romowie przybyli jednak pod budynki urzędów, ale zgromadzenia miały pokojowy charakter - policja najczęściej nie interweniowała.
Szacuje się, że Romów na Słowacji jest ok. 400 tysięcy (przy 5,5 mln ludności kraju). Zdecydowana większość od dłuższego czasu jest bez pracy, a ich jedynym źródłem utrzymania są zasiłki z pomocy socjalnej. Wielu Romów jest zadłużonych u swoich współziomków lichwiarzy, u których po miesiącu nierzadko muszą oddać drugie tyle, co pożyczyli. Możliwości spłaty przy niższych zasiłkach zostają znacznie ograniczone, co uderza także w lichwiarzy.(iza)