Fala dymisji gubernatorów u Putina. "Może dojść do rozpadu Federacji Rosyjskiej"
We wtorek czterech szefów regionów Rosji poinformowało o swojej dymisji, a kolejny zapowiedział, że nie wystartuje w przyszłych wyborach. - To jest sygnał, że scenariusz jugosłowiański w przypadku Rosji jest możliwy i w pewnym momencie może dojść do nieuniknionego rozpadu tego, co zostało ze Związku Radzieckiego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
Informację o rezygnacjach wśród rosyjskich gubernatorów przekazała państwowa agencja RIA Nowosti. Dymisję złożyli szef obwodu tomskiego Siergiej Żwaczkin, szef obwodu saratowskiego Walerij Radajew oraz szef obwodu kirowskiego Igor Wasiliew.
Stanowisko przestał pełnić też przywódca Republiki Mari El Aleksander Jewstifiejew. Z kolei gubernator obwodu riazańskiego Mykoła Lubimow ogłosił, że rezygnuje z ubiegania się o kolejną kadencję.
Rosyjski serwis BBC wskazuje, że rezygnacje szefów regionów w Rosji nie należą do rzadkich zjawisk. Niezależny portal Meduza podał, że wszystkie dymisje były wcześniej zaplanowane, jednak ostateczne ogłoszenie decyzji zostało opóźnione ze względu na wybuch wojny w Ukrainie. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że w najbliższych dniach odejść może być więcej.
Tymczasowych następców wskaże Władimir Putin. Wciąż nie wiadomo natomiast, czy do kolejnych wyborów gubernatorskich w ogóle dojdzie. Pod koniec kwietnia rosyjskie media donosiły, że wybory mogą zostać przełożone, a nawet odwołane.
Zobacz też: Specjalista komentuje mowę ciała Putina. "Na pewno nie jest zdrowy"
Putin wymienia gubernatorów. Były ambasador RP o powodach
Na temat nagłych zmian na szczeblu gubernatorskim w Rosji porozmawialiśmy z Janem Piekło, byłym ambasadorem RP w Ukrainie. - Putin najwyraźniej zmierza do zwiększenia kontroli nad całą Federacją Rosyjską. Zamierzenia są takie, żeby to on mianował gubernatorów i żeby to byli jego ludzie. To jest jeden z warunków utrzymania kontroli nad całym krajem, bo niewykluczone, że właśnie tu występuje pewien problem - mówi Wirtualnej Polsce.
W jego opinii gubernatorzy, którzy teraz rezygnują, robią to albo ze strachu przed Putinem i właściwie realizują w ten sposób jego wolę, albo po prostu boją się, że będą musieli ponosić konsekwencje decyzji dotyczących ich regionów, "które mogą być niekoniecznie korzystne dla mieszkańców".
- To jest sygnał, że scenariusz jugosłowiański w przypadku Rosji jest możliwy i w pewnym momencie może dojść do nieuniknionego rozpadu tego, co zostało ze Związku Radzieckiego. Ten proces jeszcze nie został dokończony i de facto może dojść do upadku Federacji Rosyjskiej - przekonuje były dyplomata.
"Rosja jest jak smok wawelski"
Zdaniem Jana Piekło fala dymisji wśród rosyjskich szefów regionów może być związana także z trwającą od blisko 80 dni wojną w Ukrainie. Były ambasador w rozmowie z WP przypomina, że to nie pierwszy raz, kiedy Rosja decyduje się na agresję wobec swoich sąsiadów.
- Im więcej ziem próbuje zebrać Putin, to tym bardziej Federacja Rosyjska jako organizm jest słabsza. Rosja jest jak smok wawelski, który jadł i jadł, potem pił, a na końcu pękł. Taki scenariusz rozpadu jest bardzo możliwy - uważa ekspert.
W jego ocenie niewykluczone jest, że Władimir Putin wkrótce może ogłosić stan zagrożenia państwa lub też stan wojenny. Jak wskazuje Piekło, takie działanie pozwoliłoby mu "zarządzać krajem w sposób bardziej centralny".
Radosław Opas, dziennikarz Wirtualnej Polski
Przeczytaj również: