Ewakuacja stacji metra Politechnika po pożarze pociągu w Warszawie
Pociągi Inspiro będą wycofane z eksploatacji do czasu ponownego sprawdzenia ich pod kątem bezpieczeństwa - poinformowała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz po zapaleniu się jednego ze składów na stacji metra Politechnika. Jak powiedziała, maszynista prowadzący pociąg "postąpił zgodnie z procedurami". W wyniku zdarzenia 9 osób, w tym 3 policjantów trafiło do szpitala wskutek zatrucia dymem. Około północy stacja metra Politechnika została ponownie otwarta.
17.11.2013 | aktual.: 18.11.2013 00:51
Pociągi zostaną teraz sprawdzone pod kątem bezpieczeństwa przez dostawcę - firmę Siemens. Jak powiedziała prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z dziennikarzami, wszystko wskazuje na to, że zapalił się silnik, jako że spalone części znajdują się pod podwoziem.
Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że poza uszkodzonym pociągiem wycofano z użytkowania pozostałe pięć składów Inspiro. Dodała, że warszawskie metro do tej chwili otrzymało już 11 takich pociągów, na linii warszawskiego metra na co dzień jeździło sześć z nich (w niedzielę - trzy).
Prezydent Warszawy poinformowała też, że metro powołało specjalną komisję, która zbada sprawę niedzielnego zdarzenia.
Do pożaru w pociągu warszawskiego metra doszło po południu między stacjami Centrum a Politechnika. Według relacji świadków oprócz dymu w pociągu było też widać iskry. Pociąg przejechał na stację Politechnika, gdzie ewakuowano ok. 150 pasażerów. W akcji brali udział policjanci z komisariatu na stacji metra.
Rzecznik metra Krzysztf Malawko powiedział po godz. 20, że czynności prokuratorskie na stacji zostały zakończone, co umożliwi jej otwarcie. Wcześniej - jak zastrzegł - pociąg musi zostać przepchnięty ze stacji Politechnika na stację Kabaty w taki sposób, by nie uszkodzić linii metra. Jak dodał, pociąg zostanie usunięty w "najbliższym czasie".
- W poniedziałek ruch z pewnością będzie się odbywał normalnie - zapewnił. Jak zapowiedział, skład będzie poddany badaniom na stacji Kabaty, a do czasu wyjaśnienia przyczyn zdarzenia wszystkie pięć nowych pociągów Inspiro, które jeździły na pierwszej linii metra, zostanie wycofanych z użycia.
Malawko mówił wcześniej, że zadaniem maszynisty w przypadku zadymienia "jest doprowadzenie pociągu do najbliższej stacji". Jak relacjonował, pociąg zatrzymał się najpierw na stacji awaryjnej, tuż przez peronem stacji Politechnika, a następnie maszynista zatrzymał skład na peronie.
Będzie dochodzenie
Na pytanie, czy podczas ewakuacji doszło do paniki wśród pasażerów - na co wskazują relacje części świadków - Malawko powiedział, że nie ma takich informacji. - Będzie to przedmiotem dochodzenia zarówno przez pracowników metra, jak prokuraturę i policję - dodał.
Jak powiedział Browarek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej, policja dowiedziała się o wydarzeniu w metrze od jednego z pasażerów, który zadzwonił na telefon alarmowy 112 z informacją, że "coś dziwnego dzieje się w pociągu metra" między stacjami Centrum a Politechniką. Obecnie stacja metra Politechnika jest otwarta.
Pożar, zadymienie, eksplozje?
Jak podkreślił, w metrze nie doszło do pożaru, tylko do zadymienia w pociągu. - Pociągi są w taki sposób skonstruowane, że się nie palą. Jedyne, o czym możemy mówić, to o zadymieniu - zaznaczył.
Według kpt. Artura Laudy z zespołu prasowego komendy miejskiej Straży Pożarnej w Warszawie ratownicy, którzy brali udział w ewakuacji pasażerów mówili, że widzieli iskry.
- Po komunikacie maszynisty ludzie zgromadzili się w przedniej części składu, reszta pociągu była zadymiona. W pociągu panowała panika, nie było czym oddychać, drzwi nie chciały się otworzyć. System awaryjnego otwierania drzwi nie zadziałał. O awarii i dymie pracownicy metra dowiedzieli się od pasażerów - powiedział zszokowany mężczyzna, z którym skontaktowała się TVN24.
Pasażerowie mówią też o ogniu, eksplozjach i duszącym dymie. - Była straszna panika. Ludzie się tratowali. Trzy osoby zemdlały obok mnie - mówił pasażer w TVN24.