Trwa ładowanie...
11-02-2005 07:00

Ewa z "M jak Miłość": twarda ze mnie dziewczyna

Rozmowa Dominiką Figurską, aktorką.

Ewa z "M jak Miłość": twarda ze mnie dziewczynaŹródło: SP/GW
d3eh4nb
d3eh4nb

Kiedy przyjdzie na świat Pani druga córeczka?

- W marcu, jeżeli oczywiście nic się nie zmieni. Bo termin terminem, a dzieci same decydują, kiedy przyjść na świat! Moja starsza córka, Nastusia, urodziła się dwa tygodnie po terminie. Na razie, odpukać, czuję się bardzo dobrze, więc mam nadzieję, że wszystko będzie zgodnie z planem.

To prawda, że zastanawiając się nad imionami dla córeczki i Pani i mąż zdecydowaliście się na identyczne: Karolina albo Weronika, wcale tego wcześniej nie konsultując?

- To prawda, tak było, ale... już nie jest. Po dłuższym namyśle oboje się rozmyśliliśmy. Teraz rozważamy różne propozycje. Efekt jest taki, że nasza nienarodzona córeczka nie ma na razie imienia. Ale na pewno będzie miała (śmiech)!

Mąż cieszy się z drugiej dziewczynki?

- Bardzo. Mężczyźni zawsze mówią, że chcieliby mieć synów, a gdy rodzą się córeczki, tracą dla nich głowę. Tak samo Michał. Mąż gra w piłkę nożną, ale nie sprawiła mu żadnego problemu zmiana planów: już kompletuje nie męską, a żeńską drużynę piłkarską!

A jak jest z Pani ciążowymi zachciankami? Wysyła Pani męża w środku nocy po ogórki kiszone i miód?

- Muszę się do czegoś przyznać. Miałam jedną zachciankę, ale ona była... z premedytacją. Ponieważ tak naprawdę ani w tej, ani w poprzedniej ciąży nie mam i nie miałam zachcianek, gdy niedawno naszedł mnie apetyt na miód, postanowiłam to wykorzystać. Apetyt nie był jakiś straszny, ale pomyślałam sobie, że skoro kobiety w ciąży mają zachcianki i ich mężowie je spełniają, to ja choć jeden raz też tak zrobię. A co! I Michał późnym wieczorem jeździł po mieście i szukał miodu!

d3eh4nb

Ze względu na to, że wkrótce urodzi Pani dziecko, grana przez Panią w serialu Ewa zniknie na jakiś czas z ekranu?

- Sceny do odcinków w których gram, nakręciliśmy już wcześniej. Scenarzyści wprawdzie "wysłali" Ewę do Warszawy, ale na krótko. Ja bardzo chciałabym zaraz po porodzie wrócić do pracy.

A co będzie z malutką?

- Wygląda na to, że będzie jeździła z nami. Teraz nie wydaje mi się to problemem, żeby zamontować w aucie dodatkowy fotelik dla dziecka. Przecież do tej pory jeździliśmy z Nastusią i zajmowaliśmy się nią z mężem na planie filmowym. Teraz będziemy zajmować się dwoma maluchami. Myślę, że sobie poradzimy. Ale zobaczymy, jak będzie. Może trzeba będzie skorzystać z pomocy opiekunki?

Nastka ma półtora roku, gra z Panią w serialu niemal od niemowlęctwa. Jaka jest na planie filmowym?

- Super, bo jest odważna i śmiała. Gdy są sceny, w których Nastka występuje nie ze mną, tylko z innymi aktorami, to oni są bardziej zestresowani niż Nastusia! Marek Kalita, który gra doktora Kotowicza, z tych nerwów zawsze zapycha Nastkę herbatniczkami, żeby była zadowolona, kiedy kamera ruszy. Zauważyłam, że mała uważnie przysłuchuje się rozmowom aktorów i po swojemu coś im odpowiada. Ale najśmieszniej jest, kiedy Nastka widzi kierownika planu. Jego zadaniem jest okrzyk "akcja!". Więc gdy tylko kierownik się pojawia, mała już z daleka wykrzykuje "aaaakcjaaaa"!!!! Jest z nią dużo śmiechu.

Rola Ewy, początkowo epizodyczna, urosła w siłę i dała Pani ogromną popularność. Ludzie zaczepiają Panią na ulicy?

- Tak i jest to niesamowicie miłe. Ciekawe jest to, że ludzie raczej nie zwracają na mnie uwagi, dopóki się... nie odezwę. W serialu mam mocny makijaż, jestem ubierana w inne stroje niż noszę prywatnie. Bo ja zazwyczaj chodzę nieumalowana, noszę sportowe ciuchy. Lubię czapki, więc spod daszka nie widać mi oczu. Dopiero gdy się odezwę, ludzie zaczynają mi się przyglądać. Jak już wypatrzą, że to ja, dzieje się mnóstwo zabawnych sytuacji. Kiedyś.... podzieliłam na dwie wrogie grupy klientów w sklepie. Oczywiście niechcący, ja chciałam tylko zrobić zakupy. To były czasy, kiedy w serialu Ewa miała romans z Krzysztofem, mężem Marysi. Jak mnie ludzie w sklepie wypatrzyli, to się zaczęło! Ktoś mi poradził, żebym się nie zadawała z Krzysztofem, bo rozbijam jego rodzinę. Na to ktoś inny odparł, że to nie moja wina, tylko Krzysztofa. I rozpętała się regularna dyskusja. Powstały dwa obozy: jedni stali po mojej stronie, drudzy po stronie Krzysztofa. Cyrk! A jeszcze ciekawiej było podczas ostatniego sylwestra.
Wyjechaliśmy z mężem nad morze, a z nami pojechał Marek Kalita, serialowy doktor Kotowicz, który prywatnie jest naszym przyjacielem. W filmie Ewa miała wziąć z doktorem Kotowiczem ślub. Rozstali się jednak, ponieważ odnalazł się biologiczny ojciec córki Ewy. A tego gra w serialu mój prawdziwy mąż. I proszę sobie wyobrazić reakcje ludzi w nadmorskiej knajpce, gdy zobaczyli, że Ewa nie dość, że beztrosko siedzi przy stoliku z facetem, który zniszczył w serialu jej szczęście, to na to wszystko wszedł "doktor Kotowicz" i się do nas przysiadł. W dodatku z narzeczoną! Ludzie pokazywali sobie nas i z niedowierzaniem kręcili głowami: "Patrzcie! Oni już się chyba dogadali"... To niesamowite, jak bardzo widzowie utożsamiają serialowe postacie z prawdziwym życiem.

d3eh4nb

A czy Pani prywatnie przypomina Ewę?

- W ogóle. Przyjęłam tę rolę jako ciekawe wyzwanie, bo Ewa jest zupełnie inna z charakteru niż ja. Ja jestem zasadnicza, zdecydowana, wiem czego chcę. A Ewa, choć ostatnio zaczęła się trochę zmieniać, była słaba, nie wiedziała, czego chce od życia, pozwalała sobą sterować. Moje kompletne przeciwieństwo. Ja błyskawicznie podejmuję decyzje, jak trzeba tupnę nogą i już. Nie daję się zdominować. Także w pracy. Reżyserzy nie mają ze mną łatwo. Mimo, że gram w serialu, nie zrezygnowałam z pracy w teatrze. Przed porodem "przystopowałam", ale wcześniej grałam w teatrach w Warszawie, w Krakowie. Na deskach teatru spełniam swoje ambicje, jednak żeby zagrać jakąś rolę, muszę mieć do niej przekonanie, zgadzać się z tym, co robię. Dlatego nie jestem najłatwiejsza we współpracy.

Rozumiem, że twardy charakter miała Pani od dziecka i zawód aktora nie został wybrany przypadkiem?

- Tak, "łyknęłam bakcyla" w wieku sześciu lat, po sukcesie jaki odniosłam po występie na zakończenie zerówki (śmiech)! Zagrałam larwę, to była główna rola i przyćmiła wszystkie inne robaki! Od tej pory wiedziałam, co chcę w życiu robić. Przez całe szkolne życie pchałam się to do kółka teatralnego, to do chóru i do ogniska muzycznego. Od dziecka pracowałam na to, żeby zostać aktorką.

Wychowała się Pani w Elblągu. Skąd wzięła się Pani we Wrocławiu?

- Studiowałam aktorstwo w Krakowie, jednym z wykładowców był tam Paweł Miśkiewicz, reżyser i były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu. Paweł zabrał ze sobą do Wrocławia grupę młodych aktorów. To było ogromne wyróżnienie, bo znaleźliśmy się w tej grupie: i Michał, mój mąż, i ja. Zamieszkaliśmy we Wrocławiu i dobrze nam tu.

d3eh4nb

Poznała Pani męża na studiach?

- Tak. Ja byłam na pierwszym roku, Michał na trzecim. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jesteśmy razem już siedem lat, od trzech jesteśmy małżeństwem. Teraz urodzi się nam druga córeczka... Cieszę się, że zdecydowałam się na dzieci teraz, bo kobiecie łatwo "przegapić" dobry wiek na macierzyństwo, kiedy goni za karierą. Myślę, że my pogodzimy obie role: rodziców i aktorów. A gdy odchowamy maluchy, będziemy mogli spokojnie oddać się pracy bez poczucia, że coś nam uciekło.

Edyta Golisz

d3eh4nb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3eh4nb
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj