PolskaEurozaskoczenie

Eurozaskoczenie


Zgodnie z zarządzeniem Ministra Finansów od 1 maja sklepy, lokale gastronomiczne i punkty usługowe mają prawo przyjmować od klientów europejską walutę. Reporterzy DZ udali się więc na rekonesans, by sprawdzić jak do tego niewątpliwego udogodnienia dla zagranicznych turystów ustosunkowali się gliwiccy kupcy i restauratorzy. Kasjerka w supermarkecie, w centrum miasta, od którego rozpoczynamy swą wędrówkę, nie kryje zaskoczenia.

06.05.2004 | aktual.: 06.05.2004 09:04

Sklep nie ma terminali, więc z góry odpada możliwość regulowania rachunków kartami kredytowymi. Kupujący muszą płacić gotówką - Można płacić w euro? O Boże! Mam nadzieję, że w najbliższych dniach nie odwiedzi nas żaden obcokrajowiec. Kasjerki nie będą przecież tego przeliczać. Musielibyśmy chyba zmienić kasy, na wszystkich towarach umieścić podwójne ceny. Ale to chyba nie jest obowiązkowe? - upewnia się miła brunetka, prosząca o zachowanie anonimowości i ewentualny kontakt z kierownikiem placówki.

- Dla własnego spokoju, lepiej na razie nie przyjmować takich wpłat, dopóki nie zostaną jasno sprecyzowane przepisy wykonawcze - mówi Jacek Krzyżanowski, właściciel sieci sklepów i lokali gastronomicznych i prezes Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców Śląskich. - Niejasny jest sposób księgowania wpłat w euro dla późniejszych rozliczeń z Urzędem Skarbowym, a i kursy walut nie są jednolite.

Takich wątpliwości nie ma większość hotelarzy i restauratorów w centrum miasta. Niektórzy przyznają się nawet, że od dawna przyjmują nie tylko euro, ale i inne wymienialne waluty.

- U nas obcokrajowcy nie mają problemów. Przecież nie odeślę klienta do kantoru! - tłumaczy Przemysław Jagusz, zca dyr. ds. gastronomii w "Restauracji Polskiej".

elżbieta adryańska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)