Europosłanka tłumaczy się z zatrudniania siostry i bratowej
Media coraz częściej donoszą o politykach, którzy zatrudniają swoich najbliższych na stanowiskach współpracowników. Od kilku dni w tym kontekście pojawia się nazwisko wicepremiera Waldemara Pawlaka. Wcześniej nepotyzm zarzucano ministrowi Andrzejowi Czumie i Zycie Gilowskiej. Sprawa dotyczy także naszych europosłów. Urszula Krupa (LPR) zatrudnia w swoim biurze siostrę i bratową. Jak jednak tłumaczy na stronie internetowej w swoim postępowaniu nie widzi nic złego.
17.03.2009 | aktual.: 18.03.2009 13:38
Urszula Krupa, była działaczka LPR i deputowana do Parlamentu Europejskiego przekonuje na swojej stronie, że prowadzenie działalności wymaga nie tylko profesjonalizmu, ale rzetelności i odpowiedzialności. Dlatego - jak pisze - po ośmioletnich doświadczeniach z asystentami, którzy nie sprostali zadaniom zatrudniła, jako osoby pomagające w pracach biurowych wymagających największego zaufania, siostrę (od listopada 2007) oraz bratową. Ich praca w biurze poselskim obejmuje m.in. prowadzenie korespondencji i rozprowadzanie materiałów informacyjnych.
Europosłanka tłumaczy, że nie widzi nic złego w zatrudnianiu najbliższych. Dlaczego?
– Zatrudnianie przeze mnie członków rodziny nie jest odosobnionym przypadkiem, lecz praktyką często stosowaną w PE. Otoczenie się ludźmi zaufanymi, a takimi, przynajmniej dla niektórych, są członkowie rodziny ułatwia stresogenną i wyczerpującą pracę posła do PE. Zarzuty skierowane przeciwko mnie odczytuję jako zmanipulowany element kampanii wyborczej przed wyborami do PE 7 czerwca bieżącego roku – wyjaśnia.
Gazeta napisała, że krewne posłanki zarabiały 2-3 tys. miesięcznie. Jedna była zatrudniona na umowę o pracę, druga na przedłużaną regularnie umowę-zlecenie. Dodatkowo raz w roku otrzymywały premię w wysokości 2,5 tys. Krupa odpiera jednak te zarzuty i mówi, że obie panie nie dostają ani takiej pensji, ani premii. Nie wyjaśnia jednak, ile dokładnie płaciła rodzinie.
O to, jak wygląda kwestia regulacji prawnych związanych z zatrudnianiem członków rodziny przez europarlamentarzystów Wirtualna Polska zapytała dr. Marcina Kilanowskiego. Ekspert ds. prawa europejskiego z Fundacji im. K. Pułaskiego i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu tłumaczy, że posłanka nie złamała prawa. Jak jednak dodaje wraz z nową kadencją PE, nie będzie już możliwości zatrudniania osób spokrewnionych jako współpracowników.
WP: Agnieszka Niesłuchowska: Czy członkowie Parlamentu Europejskiego mogą zatrudniać swoich najbliższych w charakterze asystentów?
Dr Marcin Kilanowski: Do niedawna Regulamin Parlamentu Europejskiego kwestii tej nie regulował i możliwość taka istniała na podstawie umowy zawieranej między deputowanym a asystentem zgodnie z obowiązującym w danym kraju prawem.
WP: A jak to wygląda w innych krajach członkowskich?
- Umowy o pracę między deputowanymi i asystentami mogą być kształtowane swobodnie, w granicach obowiązującego prawa. W niektórych państwach istnieją jednak ograniczenia dla deputowanych. Na przykład we Włoszech wyklucza się możliwość pełnienia funkcji pomocnika przez osoby spokrewnione lub spowinowacone z deputowanym. W regulacjach belgijskiej Chembre des Representants współpracownik administracji deputowanego również nie może pozostawać w związku lub być spokrewnionym. Podobnie jest też w Austrii. Tam osoba spokrewniona z deputowanym może być asystentem, ale nie może otrzymywać wynagrodzenia za świadczone usługi. U nas nie ma regulacji, która doprecyzowałaby tę kwestię. Co do zasady mamy swobodę zawieraniu umów o pracę i umów cywilno-prawnych, dlatego problem zatrudniania osób spokrewnionych z deputowanym możemy rozpatrywać wyłącznie pod kątem moralności.. WP: Ostatnio temat zatrudniania bliskich przez polityków jest ciągle poruszany. Dotyczył on m.in. Zyty Gilowskiej, Andrzeja Czumy a ostatnio Waldemara
Pawlaka. Dlaczego wciąż nie mamy zapisów regulujących sprawę nepotyzmu?
- To, że wielu komentatorów życia publicznego krytykuje zatrudnianie bliskich przez polityków oznacza, że dostrzega się w tym coś niestosownego. Chcielibyśmy, aby osoby z otoczenia osób publicznych były zatrudniane według klarownych zasad, czyli tego, czy osoba zatrudniania ma odpowiednie kompetencje. I mimo tego, że być może osoba bliska ma najlepsze kwalifikacje ze wszystkich kandydatów na dane stanowisko, to jej wybór zawsze w opinii społecznej będzie obciążony podejrzeniem, iż za jej ewentualnym wyborem kryły się względy osobiste. Piastowanie publicznych stanowisk powinno być jednak wolne od takich podejrzeń. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie tylko w Polsce występuje ten problem. Odpowiednich zapisów prawnych w tym zakresie nie mają wciąż inne, nowe kraje UE.
WP: W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Urszula Krupa pytana o to, dlaczego zatrudniła siostrę i bratową odpowiedziała, że w regulaminie PE jest zapis, który mówi o tym, że można. Tymczasem okazuje się, że… takiego zapisu nie ma.
- Zapisu takiego dotychczas w Regulaminie Parlamentu Europejskiego nie było więc możliwość taka istniała. Określał on m.in. to, ilu asystentów może mieć eurodeputowany, jakie uprawnienia mają współpracownicy posła czy na jakich zasadach może przebywać w budynkach PE. Niebawem jednak zasady zatrudniania asystentów się zmienią.
WP: To znaczy?
- Zgodnie z nowym regulaminem ustanowionym pod koniec ubiegłego roku, który będzie obowiązywał z początkiem następnej kadencji PE eurodeputowani nie będą mogli zatrudniać osób spokrewnionych.
WP: Dlaczego dopiero teraz wprowadzono stosowne regulacje?
- Przez jakiś czas nie było takiej potrzeby. Dawniej nie było wyodrębnionego stosownego budżetu przeznaczonego na opłacanie asystentów za wykonywaną przez nich pracę. Dopiero od niedawna mamy z taką sytuacją do czynienia, więc pojawił się problem. Oczywiście można pytać, dlaczego nie wprowadzono takich regulacji od razu, ale PE, podobnie jak inne instytucje cały czas się rozwija i nie jest doskonały. Ważne jest jednak to, że zmiany do Regulaminu Parlamentu Europejskiego już zostały wprowadzone. My możemy sobie na razie życzyć, aby i w naszym kraju kwestię zatrudniania osób najbliższych przez osoby piastujące funkcje publiczne uregulowano. Z pewnością wpłynęłoby to na uzdrowienie wizerunku niektórych instytucji publicznych i wzrost zaufania dla ustroju demokratycznego.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska