"Euro miało dwóch mistrzów - Hiszpanię i Polskę!"
Euro 2012 jest już przeszłością. Teraz nadszedł czas na podsumowania i wspomnienia. Jak wspominać będą Polskę, rozemocjonowani zwycięstwem, hiszpańscy kibice? Czy kiedy opadną emocje związane z piłką nożną, zechcą znowu przyjechać do Warszawy, Gdańska, Wrocławia, czy też poznać uroki innych zakątków kraju nad Wisłą?
04.07.2012 | aktual.: 05.07.2012 13:29
Hiszpańscy kibice, którzy zdecydowali się na obejrzenie występów swojej reprezentacji w Polsce, wrócili zachwyceni. Gustavo z Walencji był w Polsce po raz pierwszy. Mówi, że do kraju nad Wisłą przywiodła go nie tylko miłość do futbolu, ale także ciekawość nieznanego rejonu Europy. Polska jest w Hiszpanii, według niego, ciągle zbyt mało popularna. Obiegowe opinie, których według niego nawet nie warto powtarzać, mają się tak do rzeczywistości, jak Hiszpania do lodowca.
Polacy bawią się lepiej niż "południowcy"
Gustavo wraz z dwoma przyjaciółmi zachwycony był zwłaszcza Polakami. Wyobrażał sobie, że tak religijne i prawie święte społeczeństwo po prostu nie potrafi dobrze się bawić. Na miejscu okazało się, że bary, puby i dyskoteki w Gdańsku i Poznaniu swoją pomysłowością i oryginalnością przewyższają te, które zna ze swojego kraju, a polska młodzież potrafi się bawić się lepiej, niż południowcy.
Enrique z Madrytu z kolei zwrócił uwagę na estetykę i dekoracje. Organizacja mistrzostw, strefy kibiców, ubiory polskich fanów piłki nożnej, przystrojone flagami samochody, wszechobecna biel i czerwień - wszystko to wywarło na nim ogromne wrażenie. Jego zdaniem sposób świętowania Polaków jest "bardziej kulturalny" od tego, jaki zna w swoim kraju, ale właśnie takie podejście do fiesty bardzo mu zaimponowało.
W Gdańsku natomiast zaskoczyła go mnogość miejsc, w których rozrywka spotyka się z prawdziwą sztuką. Ponieważ oprócz futbolu jest entuzjastą sztuki ulicznej, zapamiętał graffiti propagujące transplantologię. To według niego doskonałe połączenie sztuki, nauki i świadomości społecznej. Enrique twierdzi, że zakochał się w Trójmieście i w przyszłym roku przyjedzie tam na urlop ze swoją dziewczyną.
Mistrzostwa Euro zamiast podróży poślubnej.
Mercedes i Jose wzięli ślub w maju, a podróż poślubną na długo przedtem zaplanowali w Polsce. Oczywiście termin nie był przypadkowy, bo oboje są fanami piłki nożnej. Po raz pierwszy wybrali się tak daleko za swoją drużyną narodową.
Oboje przyznają, że oprócz kilku historycznych nazwisk, nie wiedzieli o Polsce niczego. Polska nie wywoływała też u nich żadnych skojarzeń z futbolem. Być może, dlatego po przyjeździe do kraju - współorganizatora Euro 2012 - przeżyli szok. Natłok polskich fanów piłki nożnej, duma Polaków z organizacji mistrzostw, powszechna znajomość języka angielskiego, bardzo miłe podejście mieszkańców do przyjezdnych kibiców - to uderzyło ich najbardziej.
- Wasze służby porządkowe są o wiele bardziej surowe od naszych, nie można z nimi dyskutować! - śmieje się Jose. Zaraz jednak dodaje, że są tym samym znacznie bardziej profesjonalne. Według nich, jeśli Polska miała jakiekolwiek kompleksy wobec zachodu Europy, to chyba po tych mistrzostwach, powinna się ich pozbyć. Szkoda tylko, że w polskiej piłce nożnej nie jest tak pozytywnie...
Polska - kraj proroków!
Carlos, fan Realu Madryt większość czasu spędził w Gniewinie i w Strefie Kibica w Gdańsku. Opowiada, że w Gdańsku było około 35 tysięcy hiszpańskich kibiców i rozmawiając z niektórymi z nich, słyszał o Polsce tylko pozytywne opinie. Sam przyznaje, że nie spodziewał się aż tak wspaniałego przyjęcia ze strony Polaków. Zaraz po przylocie do Polski poznał w Gniewinie starszego pana, który przewidział zwycięstwo hiszpańskiej drużyny! Carlosa zaskoczyła także pogoda, która była "zupełnie, jak w Hiszpanii". Hiszpan zapewnia, że na przyszłoroczny urlop zabierze swoją czteroosobową rodzinę do Polski. Na pewno poszukają dobrego pensjonatu na wybrzeżu.
Może wtedy zdecyduje się na kąpiel w Bałtyku, bo tym razem, ze względu na zajęcia czysto "kibicowskie" oraz trochę ze strachu przed zimna wodą, nie zanurzył w nim nawet palca u nogi.
To było biało-czerwone szaleństwo!
Miguel, ekonomista z wykształcenia, od roku pracuje w Warszawie. Na Euro 2012 zaprosił swojego kuzyna z Barcelony. Obaj byli na meczu otwarcia igrzysk rozegranym pomiędzy Polską i Grecją. Uważa, że zarówno przed, jak i po meczu atmosfera była wspaniała. Z oczywistych względów przed spotkaniem było znacznie więcej śmiechu i zabawy. Po zakończeniu spotkania uczestniczył natomiast w dość smutnym opuszczaniu stadionu przez tłumy polskich kibiców i przyznaje, że oprócz współczucia dla biało-czerwonych, podziwiał ich pełne godności zachowanie po meczu.
Hiszpański ekonomista zapytany, czy uważa, że Polska zarobiła na organizacji tak wielkiej imprezy, odpowiada, że korzyści płynących dla Polski z Euro 2012 nie przeliczałby tylko na pieniądze zarobione bezpośrednio na imprezie. Znacznie ważniejsze są, według niego, długofalowe zyski, jakie dała gospodarzowi organizacja Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. W tym sensie Polska sprawdziła się znakomicie. "Euro 2012 miało dwóch mistrzów - Hiszpanię i Polskę!" - kończy entuzjastycznie Hiszpan.
Mało o Polsce, dużo o zwycięstwie
Prasa hiszpańska nie poświęciła wiele miejsca organizacji Eurocopa 2012 (tak brzmi nazwa Euro 2012 w języku hiszpańskim) oraz wrażeniom kibiców wywiezionym z Polski. Po zakończeniu Mistrzostw Europy, hiszpańskie media wraz z całym narodem świętowały zwycięstwo swojej drużyny narodowej.
Pewne polskie niedociągnięcia w kwestiach np. infrastruktury zostały dodatkowo przyćmione przez przerażające wieści o masowej eksterminacji psów i kotów na Ukrainie, o czym rozpisywała się hiszpańska prasa. W internecie aż grzmiało od wyrazów oburzenia, a nawet nawoływania do bojkotu mistrzostw.
W hiszpańskiej prasie można było także natknąć się na porównania cen w Polsce i na Ukrainie. W tym zestawieniu Polska wypadła znacznie lepiej, gdyż przybycie tysięcy kibiców nie wywołało tak drastycznych zwyżek cen, jak u ukraińskiego współorganizatora mistrzostw.
W trakcie trwania Euro 2012 wiele hiszpańskich mediów powtarzało opinie prezydenta UEFA, Michela Platiniego, który pozytywnie oceniał organizację Euro 2012. Z pewnością jednak dla Polski i jej mieszkańców decydującą korzyścią z organizacji Euro 2012 są wrażenia, wspomnienia i opinie kibiców z innych stron świata. Od dawna wiadomo, ze nic tak nie wzmaga pozytywnego zainteresowania danym krajem, jak wydarzenia sportowe o wielkim zasięgu. W tej kwestii Polacy mogą spać spokojnie: Polska, jako współorganizator Euro 2012 dobrze wykorzystała swoją szansę.
Z Lloret de Mar dla polonia.w.pl
Kinga Jankowska