Esbek lustruje i się śmieje
Były oficer SB rozdaje opolskim opozycjonistom teczki, które rzekomo wyniósł z bezpieki w 1989 roku - pisze "Gazeta Wyborcza". Według dziennika opozycjoniści wierzą w te kwity i rozpowiadają, kto był agentem. Instytu Pamięci Narodowej uważa, że esbeka trzeba zamknąć.
10.03.2005 | aktual.: 10.03.2005 10:19
Esbeckie kwity dostali Jerzy Golczuk i Adam Cieśliński, niegdyś działacze opolskiego Pokolenia i WiP-u. Twierdzą, że znaleźli w nich informacje, które demaskują ich dawnych kolegów jako współpracowników SB.
Dziennik pisze, że opozycjoniści, biorąc materiały od byłego esbeka nie mają skrupułów. Nie chcieli jednak zdradzić, kim jest ich informator. "Gazecie Wyborczej" mimo to udało się do niego dotrzeć. Zgodził się na rozmowę pod warunkiem, że jego nazwisko nie zostanie ujawnione.
Na spotkaniu z dziennikarzami mężczyzna pokazał owe materiały. To kilkanaście wyblakłych stron, wyrwanych ze skoroszytu, z adnotacjami "ściśle tajne". Są to według niego, notatki służbowe z rozmów przeprowadzonych z tajnymi współpracownikami, którzy mieli działać w opolskim KPN, WiP-ie i Pokoleniu. Nie ma żadnych podpisów agentów, tylko raporty funkcjonariuszy bezpieki - czytamy w dzienniku. "GW" dodaje, że gdy zapytano esbeka, czy nie oddałby kwitów do IPN-u odpowiedział, że żadnych esbeckich materiałów nie ma i nigdy nie miał. (IAR)