Erotyczny telefon na cudzy koszt
Jak zarobić miliony w ciągu dziewięciu miesięcy? Wystarczy wynająć mieszkanie z telefonem. 35-letni Mariusz K. z Dąbrowy Górniczej i 29-letni Michał S. z Poręby wpakowali w długi kilkanaście osób z całej Polski, na łączną sumę 2,1 miliona złotych - informuje "Trybuna Śląska".
01.12.2004 07:00
Pomysł na zarobek, który wymyślili panowie, był genialnie prosty. Polegał na tym, aby na czyjś rachunek dzwonić pod numer sekstelefonu 0-700. Minuta rozmowy kosztowała ponad 4 zł. Mężczyźni wszystko dobrze zaplanowali. Najpierw podpisali umowę z operatorem warszawskiej linii erotycznej, który za każde zrealizowane połączenie odpalał im 25% zysku. Następnie wynajmowali mieszkania z telefonem na terenie całej Polski i całymi dniami dzwonili na sekslinię. Zachłyśnięci wielkimi pieniędzmi, "zapominali" o uiszczeniu rachunku właścicielowi mieszkania i... uciekali do innego miasta, w którym powtarzali identyczną procedurę.
Przestępstw dokonywali w Gdańsku, Gdyni, Wejherowie, a także w Bydgoszczy, Elblągu i Toruniu. Łącznie na straty narazili 16 osób prywatnych i trzy firmy.
Interes tak szybko się rozwijał, że mężczyźni byli już zmęczeni ciągłym pilnowaniem telefonu i wykręcaniem numerów. Skontaktowali się więc z elektronikiem Wojciechem B. Skonstruował on specjalne urządzenie, które za nich powtarzało wybieranie właściwego numeru. Sąd oczyścił jednak elektronika z zarzutów, gdyż uznał, że nie wiedział on o przestępczym przeznaczeniu wykonanej przez siebie aparatury.
Wyrokiem Sądu Rejonowego w Gdańsku Mariusz K. i Michał S. zostali skazani na kary 3 lat i 8 miesięcy oraz 4,5 roku pozbawienia wolności.
Mimo skazania sprawców, poszkodowani nadal mają do zapłacenia gigantyczne rachunki, których uiszczenia domaga się Telekomunikacja Polska. Aż 15 poszkodowanych nie zgadza się na zapłatę TP SA rachunków telefonicznych i założyło stowarzyszenie. Przed sądem w Warszawie wytoczyło ono TP SA proces cywilny o uznanie tych należności za nieważne, ponieważ pochodzą z przestępstwa. Rekordowy rachunek jednej z mieszkanek Gdyni opiewa na prawie 290 tys. zł. Pozostałe wynoszą po kilkadziesiąt tysięcy złotych. (PAP)