ŚwiatErnest Malinowski - polski inżynier, który został bohaterem w Ameryce Płd.

Ernest Malinowski - polski inżynier, który został bohaterem w Ameryce Płd.

Polski inżynier nie tylko zbudował kolej transandyjską, lecz także uratował peruwiański port Callao podczas ataku floty hiszpańskiej. "Polska Zbrojna" opisuje niezwykły wpływ Ernesta Malinowskiego na historię Ameryki Południowej.

Ernest Malinowski - polski inżynier, który został bohaterem w Ameryce Płd.
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

23.09.2012 | aktual.: 24.09.2012 14:14

Hiszpańskie imperium zaczęło upadać jeszcze w XVII stuleciu. Olbrzymie kolonie były jednak utrzymywane aż do początku XIX wieku i dopiero po opanowaniu Hiszpanii przez Napoleona doszło do wyzwolenia się krajów Ameryki Południowej. Madryt nigdy nie pogodził się z tą stratą. Część kolonii uznał za państwa niepodległe. Z niektórymi natomiast w ogóle nie utrzymywał kontaktu, ponieważ uważał je za zbuntowane prowincje, które prędzej czy później powrócą do "prawowitego władcy".

Okazja do przywrócenia dawnych porządków nadarzyła się w latach sześćdziesiątych XIX wieku, kiedy Hiszpanią rządziła Izabela II. Królowa ta nie cieszyła się popularnością. Za jej czasów inwestowano bowiem ogromne pieniądze w armię i marynarkę wojenną, a ludność coraz bardziej ubożała. Aby rozładować to napięcie społeczne, władze postanowiły przeprowadzić serię "małych łatwych wojenek" przeciwko słabszym państwom spoza Europy.

Najpierw zaatakowali Maroko. Konflikt ten (1859–1860) zakończył się dla Hiszpanii zdobyczami terytorialnymi i zyskiem rzędu 20 milionów dolarów (dla porównania: kilkadziesiąt lat wcześniej Hiszpania sprzedała USA całą Florydę za 5 milionów).

Przygotowania do nowej wojny rozpoczęły się dwa lata po podpisaniu pokoju z Marokiem. W 1862 roku do Ameryki Południowej wyruszyła "wyprawa naukowa" złożona z trzech okrętów wojennych, w tym dwóch parowych fregat, kilkuset żołnierzy piechoty morskiej i - dla zachowania pozorów - kilku naukowców.

Dochody z odchodów

Szefem wyprawy był Luis Hernández Pinzón, daleki potomek kapitana Martína Alonso Pinzóna - tego samego, który w 1492 roku dowodził karawelą "Pinta" w wyprawie Kolumba do Nowego Świata. Okręty hiszpańskie zawinęły do Valparaiso w Chile, potem do najważniejszego portu peruwiańskiego w Callao, a następnie wyruszyły w kierunku Kalifornii.

Po opuszczeniu przez eskadrę Callao w połowie 1863 roku kilku hiszpańskich obywateli mieszkających w tym mieście zostało pobitych przez Peruwiańczyków. Pinzón z zadziwiającą szybkością dowiedział się o tym - zawrócił do Callao, zażądał odszkodowania i oficjalnych przeprosin. Bardzo szybko Hiszpanie zażyczyli sobie również zwrotu długów, z którymi Peru rzekomo zalegało od dawna. Na rokowania w tej sprawie przybył specjalny wysłannik Madrytu Eusébio de Salazar. Dyplomata nie pojawił się jednak jako poseł, lecz... królewski komisarz. Innymi słowy, Hiszpania nie zamierzała negocjować z Peru jak z równorzędnym państwem.

Na nic zdały się pokojowe zabiegi przerażonych Peruwiańczyków. Już 14 kwietnia 1864 roku hiszpańska piechota morska zdobyła wyspy Chincha. Trzy niewielkie wysepki były w owym czasie największym skarbem peruwiańskiej gospodarki. Źródło tego bogactwa stanowiło... guano, czyli odchody ptaków będące idealnym naturalnym nawozem. Pieniądze z niego dawały przed inwazją aż 60 procent dochodów całego Peru!

Choć wyspy znajdują się zaledwie 21 kilometrów od wybrzeża, to brak dostatecznie silnej floty uniemożliwiał Peruwiańczykom ich odbicie. Tymczasem na Pacyfiku znajdowała się już cała hiszpańska armada złożona z sześciu okrętów, w tym jednego z najpotężniejszych parowców na świecie - "Numancji".

Nieoczekiwana koalicja

Peru znalazło się w beznadziejnej sytuacji. Blokada portów i handlu zamorskiego mogła stanowić olbrzymi cios dla gospodarki. Prezydent Peru Juan Antonio Pezet nie wypowiedział wojny agresorom i za wszelką cenę starał się załatwić sprawę pokojowo. Tymczasem żądny pieniędzy rząd hiszpański już negocjował sprzedaż zdobytych wysp Brytyjczykom. Ceną za nie miały być Gibraltar albo znaczna suma pieniędzy.

Z pomocą Peru przyszedł najmniej oczekiwany sojusznik. Kiedy hiszpańska kanonierka "Vendecora" zawinęła do chilijskiego portu w Valparaiso, tamtejsze władze odmówiły jej sprzedaży węgla. Hiszpanom powiedziano, że są w stanie wojny i neutralne Chile nie może im nic sprzedać. Problem w tym, że kilka dni wcześniej Chilijczycy hojnie zaopatrzyli w węgiel okręt peruwiański. Na wieść o tej zniewadze głównodowodzący flotą hiszpańską wiceadmirał Juan Manuel Pareja (zastąpił on kilka miesięcy wcześniej Pinzóna) ruszył na czele czterech okrętów do Chile. Do Valparaiso dotarł 17 września 1865 roku, w rocznicę wyzwolenia Chile spod jarzma kolonialnego. Wiceadmirał zażądał od Chilijczyków honorowej salwy z dział na cześć swojej eskadry. Dumni gospodarze odmówili i tydzień później rozpoczęła się wojna.

W listopadzie do Chile dołączyli Peruwiańczycy, którzy obalili rząd Pezeta. Na początku roku 1866 utworzono formalne czwórprzymierze - do koalicji weszły mniejsze państwa: Boliwia i Ekwador. Hiszpanie i tak mieli szczęście.

W centralnej części kontynentu trwała wówczas krwawa wojna między Paragwajem a Brazylią, Argentyną i Urugwajem. Gdyby nie to, część tych państw prawdopodobnie zwróciłaby się przeciwko byłym kolonizatorom. Wojna na morzu

Nowa sytuacja zaskoczyła Hiszpanów. Nawet ograniczony plan wojny polegający na blokadzie morskiej i szantażu gospodarczym stanął pod znakiem zapytania, kiedy na całym wybrzeżu parowce nie mogły już zaopatrywać się w węgiel. Ponadto Peru wzbogaciło się właśnie o nowe okręty wojenne (parowce "Huáscar" i "Independencia"), a chilijska korweta "Esmeralda" zdobyła hiszpański szkuner przewożący między innymi tajną korespondencję wiceadmirała Parei. Dowódca hiszpański nie mógł znieść upokorzenia i popełnił samobójstwo. Hiszpanie nie zdołali zniszczyć słabszej floty przymierza. Udało im się wprawdzie doprowadzić do bitwy pod Abtao, Peruwiańczycy jednak umiejętnie wykorzystali mielizny i dzięki temu wyszli z niej obronną ręką.

W tej sytuacji nowy głównodowodzący floty hiszpańskiej admirał Casto Méndez Núñez podjął decyzję o zniszczeniu miast portowych sprzymierzonych państw. Jego pierwszą ofiarą stał się główny chilijski port - Valparaiso. Zatopiono w nim całą flotę handlową Chile (łącznie 33 statki), zniszczono też znaczną część miasta. Następnie na celownik wzięto Callao, wrota do peruwiańskiej stolicy Limy.

Armaty na torach

Hiszpanie rozpoczęli atak na Callao 2 maja 1866 roku. Ich flota składała się w tym czasie z siedmiu okrętów wojennych - w tym pancernej "Numancji" - i siedmiu statków pomocniczych. Flotylla dysponująca łącznie 252 działami wpłynęła do portowej zatoki w formacji klina z najsilniejszymi jednostkami na czele. Hiszpanie nie zdawali sobie sprawy, że wchodzą w zasięg dział fortyfikacji wybudowanych pod kierunkiem polskiego emigranta, inżyniera Ernesta Malinowskiego.

Wynalazca, znany przede wszystkim z budowy najwyżej położonej na świecie trasy kolejowej przez Andy, powiedział, że z jednego zniewolonego kraju - Polski - musiał już uciekać i nie zamierza odchodzić z drugiego. Dysponował sporymi środkami z budżetu, więc sprowadził nowoczesne działa i będące najnowszym krzykiem techniki kopuły pancerne. Następnie kierował odpowiednim rozmieszczeniem pozyskanej artylerii. Część została zamontowana na ruchomych platformach kolejowych pomysłu Malinowskiego. Dzięki temu przy ograniczonej liczbie uzbrojenia (niewiele ponad 50 dział) można było rozszerzyć pola ostrzału i używać broni w wielu miejscach.

Bitwa trwała cały dzień. Kosztowała życie ponad pięćdziesięciu Hiszpanów i kilkuset obrońców miasta, w tym ministra obrony Peru Joségo Galvéza. Mimo to zwycięstwo odnieśli Peruwiańczycy. Hiszpańskie okręty utraciły znaczną część uzbrojenia, część z nich musiała zostać wyholowana z zatoki, a sam admirał Núñez odniósł ciężkie obrażenia. W walkach nie ucierpiały port, miasto ani flota handlowa, a zatem cel hiszpańskiego ataku nie został osiągnięty.

Hiszpanie odśpiewali hymn zwycięstwa (w tym momencie wydawało im się jeszcze, że wygrali) i na zawsze opuścili rejon Ameryki Południowej. Do domu wrócili przez Pacyfik i okrążyli Afrykę - tym samym odbyli rejs dookoła świata. Ich wyprawa zakończyła się dwa lata później, a pokój ze sprzymierzonymi państwami południowoamerykańskimi został podpisany dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych XIX wieku. Do tego czasu Izabella II od dawna nie była już królową Hiszpanii. W wyniku przewrotu utraciła tron i wyjechała do Paryża.

Tymczasem Malinowski całą chwałę za zwycięstwo starał się przypisać poległemu Galvézowi. Zdobyty szacunek zamierzał wykorzystać wyłącznie do zdobywania środków na dzieło swojego życia: budowę kolei transandyjskiej. Zmarł na atak serca dopiero 33 lata po obronie Callao. Do dzisiaj jego nazwisko widnieje na pomnikach obrońców portu.

Maciej Szopa, "Polska Zbrojna"

Zastał Peru drewniane, zostawił żelazne Ernesta Malinowski urodził się w Sewerynach na Wołyniu. Niewiele wiadomo o jego pierwszych latach życia. Nie ma pewności na przykład co do tego, czy wziął udział w powstaniu listopadowym, ponieważ według jednych źródeł miał wówczas 23 lata, a według innych zaledwie 13. Pewne jest jednak, że wraz z rodziną musiał uciekać z kraju po 1831 roku, a następnie mieszkał w Algierii i we Francji, gdzie ukończył prestiżową szkołę inżynierską École des Ponts et des Chausseés. Do Peru trafił 21 lat po ucieczce z Polski. Jako inżynier rządowy i specjalista do spraw kolei zajął się projektowaniem mostów i linii kolejowych. W 1959 roku Malinowski przedstawił władzom w Limie swoje największe dzieło: projekt kolei przez Andy. Został on zatwierdzony dopiero w 1871 roku po wojnie z Hiszpanią. Po ukończeniu budowy przez ponad sto lat była to najwyżej położona linia kolejowa na świecie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)