Erka bez lekarza
W regionie do chorych coraz częściej jeżdżą
karetki z okrojonym zespołem, bo w pogotowiu zaczyna brakować
lekarzy - powiadamia "Kurier Szczeciński".
18.01.2006 | aktual.: 18.01.2006 05:52
Coraz częściej w zachodniopomorskich karetkach jeździ tylko pielęgniarka i ratownicy medyczni po trzyletnim studium. Mają kwalifikacje i potrafią udzielić niezbędnej pomocy, ale to nie to samo co lekarz, który stawia diagnozę i - jeśli zajdzie taka potrzeba - może także wypisać receptę. Na szczęście problem z obsadą nie dotyczy na razie tzw. karetek wypadkowych.
W tym roku zachodniopomorski oddział NFZ zakontraktował 39 ambulansów reanimacyjnych, 38 - wypadkowych i 2 tzw. karetki noworodkowe. Od jakiegoś czasu karetka bez lekarza jeździ m.in. do niektórych chorych w Trzebiatowie. Mieszkańców ta sytuacja dziwi, a niekiedy nawet bulwersuje.
- To jakiś nonsens. Na wszystkim można oszczędzać, ale nie na ludzkim zdrowiu- denerwuje się Czytelnik z Trzebiatowa, który zadzwonił do redakcji gazety. Trzebiatów nie jest wyjątkiem. Podobnie dzieje się w innych miejscowościach regionu.
Główny powód to brak lekarzy, którzy masowo odchodzą z pogotowia. Wielu z nich wybiera pracę za granicą, m.in. w Szwecji, Danii i Niemczech, gdzie mogą zarobić na początek nawet 20-30 tys. zł miesięcznie. Tymczasem średnia pensja lekarza w polskim pogotowiu to ok. 2,4 tys. zł brutto.
- Największy problem z lekarzami jest na dyżurach dziennych- przyznaje Roman Pałka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - Wieczorami, nocą i w weekendy jeżdżą ci, którzy pracę w pogotowiu traktują jako dodatkowe źródło dochodu.
Dyrektor dodaje jednak, że nie ma takiej potrzeby, by w obsadzie każdej karetki był lekarz. Zrezygnowano z tego np. w Niemczech, gdzie do chorych jeżdżą głównie ratownicy medyczni, a lekarz dołącza do nich tylko w razie konieczności. W Anglii w pogotowiu w ogóle nie pracują lekarze. Czy za kilka lat będzie tak też w Polsce - pyta gazeta. (PAP)