Świat"Erika Steinbach nigdy nie wejdzie do rady fundacji"

"Erika Steinbach nigdy nie wejdzie do rady fundacji"

Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier ocenił, że także następny rząd Niemiec nie zdecyduje się na powołanie przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki
Steinbach do władz fundacji upamiętniającej wysiedlenia Niemców.

"Erika Steinbach nigdy nie wejdzie do rady fundacji"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

08.03.2009 | aktual.: 08.03.2009 21:01

Skomentował w ten sposób wypowiedź Steinbach, która w wywiadzie dla portalu tygodnika "Der Spiegel" dała do zrozumienia, że jej udział w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" jest sprawą otwartą. Decyzję o nieobsadzeniu jednego z trzech miejsc w tym gremium przysługujących BdV nazwała "mieczem Damoklesa".

- Zakładam w każdym razie, że w kwestii składu rady fundacji obecny oraz każdy przyszły rząd niemiecki będzie mieć na uwadze możliwe obciążenie stosunków z Polską - powiedział Steinmeier gazecie "Bild am Sonntag".

Jego zdaniem wypowiedź Steinbach o mieczu Damoklesa jest "nieodpowiedzialna". - Naprawdę należy zapytać, ile warte są dla niej stosunki polsko-niemieckie - powiedział szef MSZ i kandydat Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) na kanclerza.

Dodał, że rodzina jego matki pochodzi z Wrocławia. - Uzgodniłem z polskim ministrem spraw zagranicznych, że przy następnej okazji spotkamy się na Śląsku pomiędzy Krakowem a Wrocławiem - poinformował.

W minioną środę prezydium Związku Wypędzonych poinformowało, że tymczasowo nie mianuje Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Jej miejsce pozostanie nieobsadzone.

Steinbach sama miała zaproponować takie rozwiązanie, by nie blokować projektu centrum dokumentacji i informacji o wysiedleniach.

W opublikowanym w sobotę wywiadzie dla portalu "Spiegel Online" potwierdziła, że to rozwiązanie tymczasowe.

Pytana, jak długo jej krzesło w kuratorium pozostanie puste, odparła: trzy tygodnie, trzy lata - zobaczymy. To cudowny miecz Damoklesa. Polskie żądanie brzmiało: Steinbach ma nie brać w tym udziału. Nie uczestniczę w radzie, ale krzesło zostaje puste. Wszyscy muszą pogodzić się z tym rozwiązaniem.

Szefowa BdV zapewniła, że kanclerz Angela Merkel nie wywierała na nią presji w sprawie wycofania jej kandydatury. - Kanclerz popiera fundację. Mam dobre i pełne zaufania relacje z Angelą Merkel. Ale znalazła się ona w bardzo trudnej sytuacji. Wiedziała, że SPD nie zgodziłaby się na moją nominację, a Polacy protestowaliby. Dlatego nie mogła nawet wprowadzić tej sprawy do porządku obrad rządu. Rozumiem to. Ale mój związek także nie mógł sobie pozwolić na takie polityczne naciski - powiedziała Steinbach.

Steinbach oceniła też, że polski premier Donald Tusk jest "rozsądnym człowiekiem", ale on także był pod "silną presją ze strony polskich nacjonalistów".

- Stosunki polsko-niemieckie na pewno nie poprawiły się w minionych tygodniach. Ale winy za to nie ponosi BdV, lecz SPD i polscy politycy. Przejawy polskiej agresji, jakie przeżyłam w ostatnim czasie, przewyższyły moje wyobrażenia - powiedziała.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)