PolskaEpiskopat: "Kod da Vinci" to kłamstwo

Episkopat: "Kod da Vinci" to kłamstwo

Na ekrany polskich kin wchodzi "Kod da Vinci" według książki Dana Browna. Episkopat twierdzi, że książka i film są z etycznego punktu widzenia nie do przyjęcia, a twórcom, zamiast prawdy, przyświecała jedynie chęć zysku.

19.05.2006 | aktual.: 19.05.2006 06:45

Erhard Gasda z Biura Informacji Opus Dei za niedorzeczną uważa prezentowaną w filmie wizję Opus Dei jako sekty dążącej do przejęcia władzy poprzez spisek. Gasda stwierdził, że samo określenie "sekta katolicka" jest absurdalne. Podkreślił, że sekciarstwo polega na odłączeniu od Kościoła, od Ojca Świętego, a działalność i przesłanie Opus Dei jest zgodne z nauczaniem Kościoła. Przypomniał też, że Jan Paweł II beatyfikował i kanonizował założyciela Opus Dei - Josemarię Escrivę de Balaguera.

"Kod Leonarda da Vinci" przedstawia Opus Dei jako tajną, żadną pieniędzy instytucję, dążącą do przejęcia władzy poprzez spisek. Tymczasem - jak podkreśla Erhard Gasda - celem Opus Dei jest pomóc wszystkim chętnym żyć wiarą bez porzucania codziennych obowiązków. Do Opus Dei - dodaje - może należeć każdy: biedny i bogaty, gospodyni domowa i minister.

Erhard Gasda podkreślił, że książka i film, które fałszują prawdę o Jezusie, Ewangelii i Kościele, muszą budzić sprzeciw.

Przewodniczący Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski biskup Stanisław Wielgus stwierdził, że twórcy podważają autorytet Kościoła, by osiągnąć jak najwyższe zyski. Podkreślił, że chrześcijanie od początku wierzyli w Bóstwo Jezusa, a nie - jak sugeruje autor "Kodu..." - od soboru nicejskiego. Chrystus nie miał żony ani potomstwa, które byłoby francuską dynastią Merowingów, uważaną przez Browna za tzw. Świętego Graala. Nie było też Zakonu Syjonu - sekretnej organizacji, do której miał należeć Leonardo da Vinci. Buskup Wielgus przypomniał też, że to nie cesarz Konstantyn utworzył Kościół katolicki, który - według "Kodu..." prześladował w ciągu wieków przedstawicieli tzw. boskiej kobiecości.

Przewodniczący Rady Naukowej Konferencji Episkopatu podkreślił, że "Kod..." czerpie ze źródeł apokryficznych, które powstawały przez wieki i zawierały wiele wytworów fantazji związanej z osobą i naukami Jezusa. Stwierdził, że książka i film są z etycznego punktu widzenia nie do przyjęcia i domagają się jednoznacznego odrzucenia. Zauważył też, że "Kod..." z irracjonalnymi teoriami trafia na podatny grunt ignorancji religijnej i świadczy o niepokojącej tendencji do irracjonalizacji współczesnego człowieka.

Podobne stanowisko zajął arcybskup Józef Michalik - przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Podkreślił on, że jeśli książka i film będą postrzegane od strony prawdy historycznej, a czytelnicy i widzowie będą sięgać do źródeł i pogłębią wiedzę religijną, to umocnią swoją wiarę. Arcybiskup stwierdził jednak, że nie zmienia to ogólnej negatywnej oceny książki i filmu, opartych na nieprawdzie.

Zobacz także
Komentarze (0)