Epidemia strachu
W czasie, gdy miliony ludzi wciąż umierają na malarię i gruźlicę, znów straszy się nas chorobą, która jeszcze nie istnieje, i nikt nie wie, czy w ogóle się pojawi. Kolejny raz – jak w przypadku chorób BSE i SARS, o których nikt już nie pamięta – dajemy sobie robić wodę z mózgu pisze Ross Clark w "The Spectator", w artykule przedrukowanym przez tygodnik "Forum".
06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 11:12
Na malarię choruje obecnie pół miliarda ludzi, co roku choroba zabiera milion osób. Na gruźlicę cierpi dziewięć milionów mieszkańców Ziemi, dwa miliony przegra walkę z chorobą w ciągu kolejnych 12 miesięcy.
Obie plagi, które w opinii wielu zachodnich ekspertów zostały dawno pokonane, w ostatnich latach gwałtownie przybrały na sile. Powód? Samozadowolenie władz, nędza, a w przypadku malarii wprowadzenie ze względów ekologicznych całkowitego zakazu używania DDT – pestycydu, który w latach 50. i 60. pomagał walczyć z epidemią.