ŚwiatEmigranci uwięzieni w sieci

Emigranci uwięzieni w sieci

Rano do pracy, a wieczorem do kafejki internetowej albo jeszcze lepiej, przed własny ekran monitora. Tak wygląda życie niektórych Polaków mieszkających za granicą i to nie tylko tych samotnych.

Emigranci uwięzieni w sieci
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

19.10.2009 | aktual.: 19.10.2009 09:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Telewizja, internet, telefony - wszystko to ułatwia rozstanie z krajem, przyjaciółmi i rodziną pozostawioną w Polsce. Bywają jednak emigranci, którzy wpadają w wirtualną pułapkę, stając się bezpaństwowcami mieszkającymi w sieci.

Igor

Ma 31 lat i jest ratownikiem morskim. To znaczy jest nim na Naszej Klasie. Tak się tam przedstawia; ratownik morski z Hiszpanii i tłumacz języka kastylijskiego. W rzeczywistości pracuje w firmie kładącej elewacje zewnętrzne.

Na Naszej Klasie zamieszcza zdjęcia robione przez Juana, sąsiada, który pracuje na kutrze połowowym. Zdjęcia są fantastyczne, na odkrytym morzu, w słońcu i przy wysokich falach. Polak od pięciu lat mieszka w Blanes, miasteczku na Costa Brava. Jest tu sporo rodaków. Od czasu do czasu, przypadkowo, widuje się z niektórymi z nich, ale już w trakcie spotkania łapie się na myśli, że oto zaraz usiądzie przed komputerem i za pomocą Skypa lub poczty połączy się ze znajomymi z Polski, żeby podzielić się wrażeniami. Najważniejsi są dla niego ci, którzy czekają w sieci.

W Hiszpanii czuje się jak obserwator i korespondent, który jest tu tylko po to, żeby bliskim w kraju zdawać relacje. To prawda, czasem ponosi go wyobraźnia i swoje życie przedstawia jako pełną przygód opowieść, ale przecież tak jest ciekawiej.

A co będzie, jeśli ktoś ze znajomych z Polski będzie chciał go tutaj odwiedzić? Zawsze może powiedzieć, że wypływa na dłuższą wyprawę ratunkowo-poszukiwawczą w rejon Wysp Kanaryjskich.

Magda i Krzysztof

Magda i Krzysztof są 35-latkami. On pracuje w Hiszpanii jako agent nieruchomości, ona siedzi w domu. Pod pojęciem "siedzi w domu" kryje się pranie, sprzątanie, gotowanie, załatwianie spraw urzędowych, robienie zakupów, pielęgnowanie kwiatów, prasowanie i dziesiątki innych czynności.

Krzysztof ma nielimitowany czas pracy i w obecnym kryzysie na rynku mieszkań - paradoksalnie więcej pracy. Jego agencja bardziej niż dawniej dba o klientów, dłużej na nich czeka i ogólnie więcej poświęca im czasu. Mąż Magdy przychodzi do domu zmęczony i nie ma ochoty na opowiastki o przepracowanym dniu, choć kiedyś należało to do codziennego rytuału. Tak jest od około dwóch lat; Krzysztof żyje wyłącznie pracą, a Magda domem i internetem. Właśnie w sieci zbudowała swój świat. Mówi, że internet uratował jej życie. Mąż zastanawia się czy nie wracać do Polski, a jej jest to naprawdę obojętne. Przecież z każdego miejsca na świecie może łączyć się ze swoimi przyjaciółmi ze Szwecji, Polski, Anglii czy Niemiec. Na spotkania "na żywo" zupełnie nie ma ochoty.

W ubiegłym roku przechodziła niegroźne załamanie psychiczne objawiające się ogólnym zniechęceniem. Krzysztof nawet tego nie zauważył. Pomogli jej wtedy internetowi przyjaciele. Grażyna z Anglii doradziła, jakie łykać tabletki, a Tomek ze Szwecji obudził w niej pragnienie miłości. Po dwóch miesiącach doszła do siebie.

Można powiedzieć, że z Tomkiem romansuje przez internet. Kiedy nie może zasnąć, marzy o tym, jak to będzie, kiedy się spotkają. We wrześniu tego roku chciał ją nawet odwiedzić w Lloret de Mar i zatrzymać się w miejscowym hoteliku, ale wymyśliła jakiś powód, żeby do tego nie doszło.

Mąż zapewnia Magdzie byt, a internet daje możliwość snucia planów na przyszłość, opowiadania o swoich przemyśleniach i wątpliwościach, poznawania życia innych ludzi, a nawet przeżywania miłosnych uniesień i rozterek sercowych. Magda uważa, że od życia nie potrzeba jej nic więcej.

Gosia

Gosia mieszka w Barcelonie. Jest pomocą domową z wieloletnim stażem, ale w portalu społecznościowym Nasza Klasa awansowała już na stanowisko menadżerki w dyskotece. Internetowi znajomi poznali ją jako kelnerkę z katalońskiej stolicy, ale lata robią swoje i Gosia uznała, że nadszedł czas na awans.

Przynajmniej raz w tygodniu zamieszcza nowe zdjęcia, a w Barcelonie jest wiele miejsc, na tle których człowiek dobrze się prezentuje. Szczególnie człowiek tak fotogeniczny, jak Gosia. Może nie ma najpiękniejszej figury, ale umie się tak ustawić, że wygląda, jak modelka. Setki znajomych z Naszej Klasy mogą podziwiać Gosię na szczycie wiecznej Sagrada Familia, na spacerowej Rambli w towarzystwie żywych pomników/figur, w barcelońskim porcie czy na tle błękitnego, śródziemnomorskiego nieba.

Czasami trochę przesadzi w fantazjowaniu. Ostatnio na przykład odmłodziła się o 10 lat. Zaraz dostała kilka uszczypliwych uwag. Wiadomo, zazdrosne koleżanki, które zostały w kraju. Różnicę wieku zmniejszyła do lat pięciu. Tak już zostanie, bo przecież nikt w życiu nie dałby jej czterdziestki, którą ma już na swoim kobiecym karczku.

W hiszpańskim realu jakoś jej się nie wiedzie. Pomimo 10 lat spędzonych w Barcelonie język hiszpański nie jest jej domeną. Nigdy nie miała głowy do nauki. Oczywiście, porozumiewa się, ale nie na tyle, żeby zawierać przyjaźnie. Miała dwóch panów-kochanków, ale to byli Polacy. Ostatni ją okradł, więc chyba zostanie już tylko przy internetowych znajomościach. Poza tym na żywo nigdy nie słyszała tylu komplementów pod swoim adresem, ile zdarza jej się czytać pod nowo umieszczonym zdjęciem na Naszej Klasie...

Z Lloret de Mar dla polonia.wp.pl
Kinga Jankowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
polskabarcelonainternet
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)