Emeryt zorganizował 18 zamachów bombowych
Po trwającym pięć lat śledztwie czeskiej policji udało się zatrzymać mężczyznę, który podejrzany jest o zorganizowanie aż 18 zamachów bombowych i aktów sabotażu w szpitalach, na trasach kolejowych oraz w miejscach pamięci.
31.12.2003 | aktual.: 31.12.2003 13:29
68-letni emeryt z Pragi zatrzymany został w chwili, kiedy chciał wysadzić w powietrze pomnik czesko-niemieckiego pojednania niedaleko Teplic nad Metują.
Na mężczyznę, który z plecakiem kręcił się niedaleko pomnika, zwrócili uwagę policji polujący w okolicy myśliwi. 68-latek rzucił się do ucieczki. Pogoń za nim po okolicznych lasach trwała kilkadziesiąt minut. Mężczyzna nie chciał poddać się żywy. Z okrzykiem: "żywy się wam nie poddam" dziesięć razy uderzył się nożem w szyję. Jeden z ciosów przeciął tętnicę.
Próba samobójcza była nieudana. Mężczyzna został ujęty i trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W środę przewieziony został do Pragi z Nachodu (niedaleko tego miasta został złapany). Badania DNA potwierdziły, że zatrzymanym jest osobnik, którego ślady genetyczne (np. włosy) znalezione zostały w miejscu aż 18 zamachów bombowych i aktów sabotażu.
Praski emeryt, którego motywy postępowania nie są znane (policja przypuszcza, że chciał mścić się za krzywdy, jakich doznał w przeszłości) był w wyśmienitej kondycji fizycznej. Szyny torów kolejowych, pod które podkładał ładunki wybuchowe, rozcinał ręczną piłką do metalu. Według policyjnych ekspertów, silnemu mężczyźnie zabiera to około 4 godzin pracy.
Zatrzymany sabotażysta podejrzany jest m.in. o to, że kilkanaście razy podłożył materiał wybuchowy na trasach kolejowych na terenie całych Czech, zdetonował samodzielnie skonstruowaną bombę w praskim szpitalu na Vysoczanach oraz w hotelu Duo, przeprowadził też zamach bombowy na pomnik ofiar komunizmu w Pradze, uszkadzając kilka postaci. Według policjantów, tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności w zamachach tych nikt nie zginął ani nie został ranny.