Emeryt, detektyw-amator znalazł 966 portfeli i majtki
O nietypowym hobby Johanna Kleina wie cała Kolonia. 65-letni emeryt wstaje codziennie rano i szuka przedmiotów, które ludzie zgubili lub z których zostali okradzeni - podaje niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". W swojej karierze detektywa Klein znalazł już m.in. 966 portfeli, worek podróżny z 19 parami majtek, plecak z wężem oraz pistolet.
05.07.2007 | aktual.: 05.07.2007 14:25
Swoje zainteresowanie mieszkaniec Kolonii odkrył, kiedy zbierał puste butelki. W styczniu 1998 roku natknął się przez przypadek na pierwszy portfel.
Wkrótce postanowił zająć się na dobre szukaniem zagubionych lub skradzionych przedmiotów. Chciał przede wszystkim oddawać okradzionym ich portfele z dokumentami i zdjęciami. Złodzieje często wyrzucają portfele, oczywiście po opróżnieniu ich z gotówki. Johann Klein zwraca uwagę, że wydanie nowych dokumentów trwa bardzo długo, a niektóre przedmioty mogą mieć wartość sentymentalną.
Przyjaciele Kleina twierdzą, że nikt nie ma lepszego "nosa" od niego. Jednak on sam mówi, że kluczem do sukcesu jest wytrwałość i skrupulatność. Dlatego już o 7.00 rano wyrusza na rowerze do centrum miasta i przeszukuje każdy krzak. Aby nie wzbudzać podejrzeń wiezie ze sobą puste butelki. Niekiedy dziennie znajduje ponad siedem portfeli. Wyjątkowo udany był okres karnawału, kiedy to złodzieje mieli największe "żniwa". W tym czasie znalazł między innymi portfele trzech swoich okradzionych krewnych.
Pan Klein prowadzi skrupulatną kartotekę. Każde znalezisko ma swój numer. W dzienniczku zapisuje datę, godzinę i miejsce znaleziska. Czasami dopisuje też jakiś komentarz, np. "przedmiot był bardzo mokry", albo "bardzo się cieszyli, kiedy im oddałem". Policji oddaje jedynie podejrzane znaleziska, jak np. pistolet. Dokumenty i portfele przekazuje osobiście. Ludzie są zazwyczaj bardzo zaskoczeni. Wysyłają mi później listy albo nawet prezenty. Z północy kraju najczęściej dostaję czekoladę, a z południa wino - mówi.