Emausowa męska procesja w Dobrej
Kilkuset mężczyzn i chłopców wzięło udział w procesji Emaus, odbywającej się tradycyjnie w ten dzień w miejscowości Dobra niedaleko Turku (Wielkopolskie).
17.04.2006 12:25
Jak co roku procesja, potocznie nazywana przez miejscowych "meus", z figurą Chrystusa Zmartwychwstałego na czele i chorągwiami kościelnymi wyruszyła o wpół do szóstej rano sprzed kościoła parafialnego szlakiem dawnej granicy miasta.
Pątnicy całą drogę śpiewali kościelne pieśni i zatrzymywali się na krótką modlitwę przy napotkanych kapliczkach i krzyżach. Tradycyjnie zakopywali przy nich bryłki wosku, aby zapewnić lepszy urodzaj w polu i gospodarstwie.
Zapiski w księgach kościelnych wspominają o Emausie już w 1890 roku, ale z opowiadań mieszkańców Dobrej wynika, że w tej procesji brano już udział w 1855 roku. Nie wiadomo wiec, od kiedy dokładnie ów obyczaj jest kultywowany. Tak samo nie wiadomo, skąd się wziął. Najprawdopodobniej procesja ta ma związek z epidemiami cholery, które nawiedzały miasteczko. Stawianiem krzyży i procesją mieszkańcy błagali Boga o ratunek przed zarazą i dziękowali za ocalenie - powiedział rzecznik prasowy starostwa powiatowego w Turku, Romuald Antosik.
Regionaliści i proboszcz parafii w Dobrej wskazują na jeszcze jedną genezę tamtejszego Emausu, która mówi, że procesja jest upamiętnieniem dnia, w którym zmartwychwstały Chrystus ukazał się swoim uczniom w drodze do Emaus.
Nie potrafimy powiedzieć, dlaczego tylko mężczyźni i chłopcy uczestniczą w meusowej czy - jak kto woli - emausowej procesji. Znawcy i badacze historii Dobrej przypuszczają, że może to być pozostałość po widowiskach pasyjnych, odgrywanych niegdyś podczas Wielkanocy przez bractwa cechowe, których członkami byli tylko mężczyźni. To ma swój sens, choć dziś nie brak opinii, że kobiety same zrezygnowały z tej procesji ze strachu przed lanym poniedziałkiem - wyjaśnił Antosik.
W tym roku przy grocie emausowej, wybudowanej społecznie przez grupę mieszkańców Dobrej w 2000 roku obok krzyża na cmentarzu cholerycznym, gdzie pątnicy zatrzymują się zwykle na półgodzinny odpoczynek, pojawiła się tablica upamiętniająca papieża Jana Pawła II. Fundusze na nią uczestnicy procesji zbierali między sobą.
Kiedy emausowa procesja, po pokonaniu ponad dziesięciokilometrowej trasy wróciła do miasteczka, dołączyła do niej orkiestra dęta. Ze śpiewem, muzyką i hukiem petard dotarła do bramy kościoła. Po przywitaniu pątników przez księdza wszyscy weszli do kościoła, gdzie - razem z czekającymi tam już kobietami - wzięli udział we mszy świętej.