Eksplozje pod Mariupolem. Mogło zginąć co najmniej 50 żołnierzy Putina
W sobotę wieczorem w kwaterze Rosjan w miejscowości Respublika w obwodzie donieckim doszło do silnej eksplozji. Na miejsce wysłano ponad 20 karetek. Petro Andruszczenko, doradca lojalnego wobec Kijowa mera Mariupola, twierdzi, że mogło tam zginąć co najmniej 50 żołnierzy Putina.
Doradca burmistrza Mariupola Petro Andruszczenko poinformował wieczorem na swoim kanale na Telegramie, że "coś" wleciało do budynku w miejscowości Respublika w obwodzie donieckim, w którym przebywało wielu rosyjskich żołnierzy. Doszło do silnej eksplozji.
Na miejsce eksplozji natychmiast wysłano ponad 20 karetek pogotowia. Według doradcy mera Mariupola w wyniku eksplozji mogło zginąć nawet 50 rosyjskich żołnierzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Andruszczenko twierdzi, że Rosjanie skarżą się, że miejscowi informują ruch oporu o miejscach, gdzie gromadzą się żołnierze armii Putina. "Mariupol i cały ten region to Ukraina. Okupanci nie są tu mile widziani" - zaznaczył.
Rosjanie twierdzą, że nie było ofiar
Oficjalnie przedstawiciele władz okupacyjnych twierdzą, że doszło do eksplozji w budynku "rady wiejskiej". Budynek miał zostać całkowicie zniszczony, ale nie było żadnych ofiar "wśród cywilów". Ranny miał zostać lekko jeden z rolników, który był w tym czasie na miejscu wybuchu.
Przeczytaj także: