Eksplozja w Tuluzie w 2001 była przypadkowa
Wybuch w zakładach petrochemicznych AZF
w Tuluzie, który trzy lata temu spowodował śmierć 31 osób i w
którym rannych zostało ponad dwa tysiące ludzi, był wypadkiem
przemysłowym - taki wynik badań przedstawiają eksperci, cytowani w
niedzielę w prasie francuskiej.
Specjaliści, którzy od początku przyjmowali, że eksplozja z września 2001 w zakładach AZF, należących do czwartego co do wielkości na świecie koncernu naftowego TotalFinaElf, była najprawdopodobniej dziełem przypadku, nie wykluczali jednak całkowicie sabotażu lub zamachu.
Francuska gazeta "Le Journal du dimanche" przytacza słowa jednego z ekspertów, iż nie ma dowodów, aby eksplozję wywołał celowy atak.
Drugi z raportów cytowanych w niedzielę przez prasę konkluduje, że wybuch w AZF był spowodowany reakcją chemiczną między produktami przechowywanymi w hangarze.
Teraz urzędnicy prowadzący dochodzenie będą musieli podjąć decyzję, czy formalnym śledztwem w sprawie wybuchu objąć firmę macierzystą - Total. Koncern, który utrzymywał, iż wybuch nie był dziełem przypadku, może zostać zmuszony do wypłaty wysokich odszkodowań, jeśli okaże się np. winny zaniedbań - pisze agencja Reutera.
Formalnym śledztwem w sprawie wybuchu objęto już kilku pracowników AZF, w tym byłego szefa zakładów Serge'a Biechelina.
AZF to marka, pod którą Grande Paroisse, największy we Francji producent nawozów, sprzedaje swe produkty. Właścicielem Grande Paroisse jest Atofina, filia czwartego co do wielkości na świecie koncernu naftowego TotalFinaElf.
Wybuch z września 2001 spowodował też poważne straty materialne. Zmiótł dwa wysokie kominy i dwie stumetrowe hale produkcyjne. W oknach wielu domów wypadły szyby. Ewakuowano ich mieszkańców, a także sąsiednie fabryki, szkołę i szpital.
Przed wybuchem do miejscowej inspekcji sanitarnej docierało wiele skarg na temat bezpieczeństwa pracy w fabryce AZF. Przebywała tam już inspekcja pracy, która miała badać urządzenia.