Ekspert: sprawa odszkodowania dla Rosji problematyczna, bo precedensowa
Trudno powiedzieć, która jednostka polskiego państwa powinna pokryć straty ambasady Rosji; w wymiarze prawa krajowego sytuacja jest precedensowa - podkreśla prof. Ireneusz Kamiński z PAN. Dodał, że prawo międzynarodowe mówi o odpowiedzialności państwa, nie konkretnego organu.
28.11.2013 17:10
Kilka dni temu polskie MSZ poinformowało, że strona rosyjska przekazała resortowi notę ws. strat ambasady Rosji w Warszawie w wyniku zajść 11 listopada podczas Marszu Niepodległości; MSZ przekazał notę władzom stolicy. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski tłumaczył, że nie jest w gestii MSZ, by rozstrzygać, kto ma straty pokryć.
We wtorek rzecznik urzędu miasta Bartosz Milczarczyk oświadczył z kolei, że nie ma podstaw prawnych, by to stołeczny ratusz pokrył szkody ambasady Rosji; wyjaśnił, że miasto nie jest w tej sprawie stroną.
W czwartek rządowa "Rossijskaja Gazieta" w artykule "Kto zapłaci ambasadzie Rosji?", napisała m.in., że "władze Warszawy nie poczuwają się do odpowiedzialności za szkody wyrządzone misji dyplomatycznej Federacji Rosyjskiej w Polsce".
Prof. Ireneusz Kamiński, ekspert z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk tłumaczy w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że sprawa ma dwa wymiary: międzynarodowy i krajowy. Podkreślił, że prawo międzynarodowe - konkretnie Konwencja wiedeńska - mówi o odpowiedzialności państwa jako takiego za złamanie prawa międzynarodowego; na poziomie międzynarodowym nie ma jednak mowy o tym, który z organów państwa miałby konkretnie ponieść tę odpowiedzialność.
Zgodnie z Konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych państwo przyjmujące misję dyplomatyczną innego państwa ma szczególny obowiązek przedsięwzięcia "wszelkich stosownych kroków dla ochrony pomieszczeń misji przed jakimkolwiek wtargnięciem lub szkodą oraz zapobieżenia jakiemukolwiek zakłóceniu spokoju misji lub uchybieniu jej godności".
Kamiński podkreślił, że drugą płaszczyzną jest poziom krajowy i to właśnie na tym szczeblu musi zostać ustalone, który konkretnie podmiot, organ państwa zostanie materialnie obciążony tymi stratami. - Ja rozumiem, że ze względu na to, że mamy do czynienia z pewnym nowym zagadnieniem jest pewna "przepychanka". Natomiast to nie będzie interesowało Rosji, jak właśnie wyglądają te nasze wewnętrzne kłopoty, ustalenia, przepychanki - powiedział.
Pytany, czy nie ma w takim razie przepisu prawa krajowego, który uregulowałby tę sytuację, odparł, że "nie ma praktyki".
Kamiński tłumaczył, że w grę wchodzą różne reguły prawa krajowego. Wymienił w tym kontekście m.in. zapis ustawy o zgromadzeniach publicznych stanowiący, że za zgodny z przepisami prawa przebieg zgromadzenia odpowiada jego przewodniczący. - Natomiast to nie będzie reguła istotna z punktu widzenia odpowiedzialności międzynarodowej państwa polskiego, ponieważ ta odpowiedzialność jest odpowiedzialnością jednego państwa wobec drugiego - tłumaczył.
Dopytywany, czy w takim wypadku odszkodowanie mogłoby pochodzić ze Skarbu Państwa, odparł: - Właśnie, pytanie, która jednostka w praktyce.
Pytany z kolei, jaki według niego może być scenariusz wydarzeń w tej sprawie, gdzie ostatecznie powinna zapaść decyzja: na poziomie premiera, rządu, odparł, że jest mu bardzo trudno odpowiedzieć. - Przyznaję się, bo sytuacja jest nowa, sytuacja jest - można powiedzieć precedensowa - zatem trudno byłoby mi powiedzieć, która akurat jednostka rządu polskiego, czy też jednostka reprezentująca Skarb Państwa powinna była być tą, która płaci odszkodowanie drugiemu państwu - mówił. Oczywiście - zaznaczył - później istnieje możliwość egzekwowania tej kwoty wobec innych, także organizatorów zgromadzenia.
- Natomiast trudno byłoby mi wskazać, właśnie dlatego, że nie mamy praktyki, że jest to coś nowego, że jest to sytuacja, którą dopiero będzie trzeba prawnie praktycznie na poziomie krajowym jakoś skonsumować - tłumaczył profesor.
Zwrócił też uwagę, że zdarzenia, które doprowadziły do powstania szkód rosyjskiej ambasady, to konsekwencja działania kilku podmiotów. - Zarówno podmiotów prywatnych, jak i możemy mówić o odpowiedzialności pewnych służb publicznych Warszawy, jak i wreszcie instytucji reprezentujących polskie państwo na takim poziomie już bardzo wysokim - mówił.
- Zatem same fakty nie pozwalają w sposób jednoznaczny też powiedzieć, kto na poziomie krajowym powinien odpowiadać, a więc od kogo powinna pochodzić ta suma, którą ostatecznie oczywiście polskie państwo przekaże Rosji - podsumował.
Kamiński pytany, czy według niego na poziomie prawa międzynarodowego można poddać w wątpliwość odpowiedzialność Polski w tej sprawie, odparł, że odpowiedzialność ta nie ulega wątpliwości. Jednocześnie zaznaczył, że nie chciałby rozstrzygać, czy kwota strat wyliczona i podana przez stronę rosyjską, została wyliczona w sposób zasadny i czy domaganie się jej "w sposób tak bezpośredni, jak to Rosja czyni, jest uprawnione".
- Ale załóżmy, że tak, więc - jeśli nie byłyby kwestionowane reguły dotyczące odszkodowania, czy możliwości domagania się odszkodowania, jak i sama kwota - to państwo polskie jako takie powinno właśnie uiścić ową sumę - powiedział.