Ekspert: Pitera, Szejnfeld czy Sikorski szkodzą PO i powinni mieć zakaz występowania w telewizji

- Ostatnio, gdy pani premier anonsowała nowych ministrów, apelowała do nich o pokorę. Myślę jednak, że tę prośbę skierowała pod zły adres. To nie powinni być nowi ministrowie, a grupa posłów PO, która od lat jest przekonana o swojej nieomylności. - A swoim zachowaniem szkodzą własnej partii, która i tak boryka się z olbrzymimi problemami - mówi Wirtualnej Polsce specjalista ds. wizerunku Zbigniew Lazar. - Są tacy, jacy być muszą. Odgrywają role - tłumaczy Bartosz Czupryk, ekspert ds. marketingu politycznego.

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP | T.Gzell, R. Pietruszka, J. Kamiński, L. Szymański
Mariusz Szymczuk

- Do tego, że poseł Niesiołowski wyraża się nieelegancko zdążyliśmy się przyzwyczaić. To uprzykrzony i przewidywalny folklor. Obok niego jest w PO grupa agresywnych, cynicznych posłów, których gesty, miny mówią więcej niż słowa. To przede wszystkim: Julia Pitera, Adam Szejnfeld, ale też młodzi Jakub Rutnicki i Marcin Kierwiński. I oczywiście Radosław Sikorski, który zachowuje się jak megaloman - wylicza Zbigniew Lazar. - Intonacja, pełne politowania grymasy pani Pitery wysyłane w kierunku swoich oponentów są bardzo niesportowe. Nawet przeciwnika należy szanować, a wyborców bezwzględnie. A tymczasem wyborca widzi w telewizji szyderczy uśmieszek, pogardliwe podniesienie kącika ust czy machnięcie ręką, które mówi: "ja nie muszę tego słuchać, nie muszę tu być, nie muszę się tłumaczyć". Wyborcy są teraz szczególnie wyczuleni na brak empatii. Platformę takie butne gesty mogą dużo kosztować - ocenia Zbigniew Lazar i punktuje też Adama Szejnfelda i Marcina Kierwińskiego, szefa gabinetu politycznego premier Kopacz.
Z wizerunkowego punktu widzenia kręcący się, w obecności kamer, wokół premier Michał Kamiński - zdaniem eksperta - także nie wpływa dobrze na jej postrzeganie.

"Dla własnego dobra PO powinna zmienić reprezentantów w mediach"

- Europoseł Szejnfeld to chyba pierwszy cynik polskiego życia politycznego. Fatalny język ciała to jedno, a sposób komunikacji to drugie. Zamiast rozmawiać, przemawia. A minister Kierwiński chyba się od posła Szejnfelda uczył. Ten młody przecież człowiek powinien czuć naturalny związek ze swoim pokoleniem. Zamiast tego idzie w ślady swojego guru. O ile cynizm 60-latka może być jakoś uzasadniony, o tyle 30-latek absolutnie nie powinien taki być - ocenia Lazar.

- Pani premier powinna czym prędzej zlecić analizę zachowań medialnych, którejkolwiek z wymienionych przeze mnie osób. Wnioski mogłyby być bardzo pouczające. Konsekwencją powinien być zakaz udziału tych polityków w programach telewizyjnych, bo swoim stylem komunikowania przynoszą partii więcej szkody niż pożytku. I, co gorsza, nie zdają sobie z tego sprawy. Pewne zachowania być może uchodzą na zamkniętych spotkaniach partii, ale nie w studiu na oczach milionów widzów - dodaje.

Ekspert przywołuje znaną zasadę, że nie jest ważne tylko co się mówi, ale i to, jak się wtedy wygląda. - Słowo jest mniej bolesne niż mimika, nonszalancki ton głosu i inne zachowania niewerbalne. A telewizja jest bezlitosna. Pokazuje wszystko - przypomina rozmówca WP i mówi z kogo kontrowersyjni działacze PO powinni brać przykład. Bez wahania wymienia wiceministra spraw zagranicznych Rafała Trzaskowskiego czy ministra Sprawiedliwości Borysa Budkę. - Ich aktywność medialna jest zawsze spokojna, wyważona, grzeczna. Odpowiadają na wszystkie pytania. I nie zbywają dziennikarza słowami "to nie jest temat konferencji" jak robił to np. ustępujący marszałek Sejmu i były szef MSZ Radosław Sikorski.

Sikorskiemu należy się odpoczynek od polityki

- Z jednej strony dbający o swój wizerunek dyplomata, a z drugiej zaciśnięte usta lub pogardliwy uśmiech i kompletny brak klasy. Przypomnę choćby słowa marszałka gdy powiedział, że za wino, które pił podczas słynnej rozmowy z Jackiem Rostowskim zapłaci, ale za ośmiorniczki już nie - wytyka Zbigniew Lazar. - To, że ktoś nauczył się wiązać krawat nie znaczy, że jest elegancki. A to, że ktoś pozuje na dyplomatę, nie znaczy, że jest dyplomatą. Dyplomata nigdy nie powiedziałby tego, co Sikorski opisał w wywiadzie dla amerykańskiego portalu Politico. Chodzi o rzekomą propozycję rozbioru Ukrainy. Dyplomata nigdy nie konsultowałby, nawet językowo, swoich przemówień z byłym ambasadorem obcego państwa. Od początku nie czuł wagi i niuansów dyplomacji - dodaje Lazar. Rozmówca Wirtualnej Polski nie przekreśla Radosława Sikorskiego, ale uważa, że co najmniej kilka lat musi odpocząć od polityki. - W międzyczasie powinien się uczyć i nadrobić wszystkie braki.
Zarówno komunikacyjne, jak i polityczne. Mógłby zaangażować się z jakąś działalność charytatywną czy społeczną. Wokół jego dworku na pewno jest mnóstwo biedy i ludzi potrzebujących wsparcia. Chociaż wątpię, by się na to zdobył. Raczej dalej będzie pozował na angielskiego lorda - ocenia Zbigniew Lazar.

"Platformy nie stać na utratę takiego polityka"

- Radosław Sikorski rzeczywiście musi usunąć się trochę w cień, ale Platformy nie stać na całkowitą utratę polityka tego formatu. Wciąż ma ogromny potencjał. W poprzednich wyborach zdobył prawie 92 tysiące głosów. Do tego dochodzi jego międzynarodowe doświadczenie, kompetencje i kontakty. Szkoda, że nie wykorzystał tego jako szef MSZ. Poniosła go "ułańska fantazja" w kontekście osobistego realizowania się na tym stanowisku, co w konsekwencji doprowadziło do jego degradacji - mówi Wirtualnej Polsce Bartosz Czupryk, specjalista ds. marketingu politycznego.

Przypomina, że po taśmach "Wprost" wyborca nie doczekał się wyrazistej skruchy ze strony Sikorskiego, ale to nie wszystko. - Po szeregu kolejnych wpadek popełniono błąd marketingowy robiąc z Sikorskiego marszałka sejmu. Powinien już wtedy zostać szeregowym posłem i na nowo budować swój wizerunek z poselskiej ławy. Byłoby to korzystne i dla niego i dla PO. - Wyrzucenie go z listy wyborczej byłoby, mimo wszystko, wielką stratą dla PO. To jedna z jej najbardziej rozpoznawalnych postaci. Powinien startować do Sejmu, ale do tego czasu musi pracować nad swoim wizerunkiem w lokalnym środowisku, z dala od Warszawy - komentuje Bartosz Czupryk i odnosi się także to innych, budzących kontrowersje twarzy PO.

Każda partia ma swojego Niesiołowskiego

- Nie jest dobre całkowite odcinanie się partii od ludzi, którzy są z nią kojarzeni, którzy kreowali jej dotychczasowy wizerunek, którzy są w partii zarówno gdy wygrywa, jak i przegrywa. Partia zamiast się ich pozbywać, powinna umiejętnie zarządzić ich potencjałem i wizerunkiem - zaleca ekspert. - Takie osoby jak Szejnfeld, Pitera czy Niesiołowski to barwne postaci, istotne dla Platformy z marketingowego punktu widzenia. Może ich retoryka jest ostra, ale te osoby mają konkretny cel lub zadanie do wykonania. Jasno przedstawiają i sprawnie argumentują poglądy swojej partii i określają plan jej działania. To politycy z krwi i kości, nieustępliwi, jadą trochę jak czołg, rzadko idą na kompromis, szczególnie podczas debat bronią swoich i partyjnych racji. Potrafią zdominować i "zagadać" przeciwnika politycznego. A czasem nawet go zdyskredytować czy dogryźć z uśmiechem na ustach. I tak ma być. W każdej partii są takie osoby - uważa Czupryk. - Oczywiście, że ich język zbyt cyniczny, zbyt zarozumiały, arogancki i
nazbyt pewny siebie, ale po części taki ma być odgrywać wyreżyserowaną rolę - tłumaczy specjalista i nie przewiduje, by zupełnie zniknęli z mediów.

- W przypadku PiS ukrycie Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza czy Krystyny Pawłowicz miało na celu nie tylko zdjęcie kontrowersyjnych osób z pierwszej linii "frontu". Tam chodziło też o to, by wykreować zupełnie nowych polityków. Nie wiem czy w PO są osoby, które teraz mogłyby być kreowane na liderów. Może tak, może nie. Po prostu brakuje twarzy z autorytetem i społecznym poparciem. Mimo rekonstrukcji składu rządu ten zabieg jest niewystarczający, bo to tylko drobny lifting partii, nie rządu. Dlatego nie sądzę, by kontrowersyjni politycy PO zostali całkowicie wycofani z mediów na czas kampanii parlamentarnej. Obstawiałbym raczej ich delikatne usunięcie w cień z jednoczesnym zmiękczaniem retoryki. Ich język musi być bardziej tolerancyjny, zrozumiały i przystępny dla zwykłego człowieka bez zajadłości i kąśliwych uwag - uważa Bartosz Czupryk.

Ekspert przypomina byłego posła Prawa i Sprawiedliwości Jacka Kurskiego. - Był pitbullem, często krytykowanym za zachowanie i język, ale skutecznie w kontekście założeń marketingu politycznego realizował strategię wyborczą swojej partii. To, że w PO są takie osoby nie jest zatem niczym nowym - podkreśla Bartosz Czupryk.

Zobacz też co Ewa Kopacz powiedziała o swoich nowych ministrach

Wybrane dla Ciebie

Rozmowa Nawrocki-Trump. Wiadomo, co powiedział prezydent USA
Rozmowa Nawrocki-Trump. Wiadomo, co powiedział prezydent USA
Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską
Trump reaguje na postrzelenie Kirka. Błyskawiczny wpis
Trump reaguje na postrzelenie Kirka. Błyskawiczny wpis
Ulewy przejdą przez Polskę. Możliwe burze
Ulewy przejdą przez Polskę. Możliwe burze
Charlie Kirk postrzelony na wiecu. Ludzie Trumpa prosili o modlitwę. Tragiczne informacje
Charlie Kirk postrzelony na wiecu. Ludzie Trumpa prosili o modlitwę. Tragiczne informacje
Szef BBN o wpisie Trumpa. Tak interpretuje słowa Amerykanina
Szef BBN o wpisie Trumpa. Tak interpretuje słowa Amerykanina
Rozmowa z Trumpem zakończona. Wpis Nawrockiego
Rozmowa z Trumpem zakończona. Wpis Nawrockiego
Flaga z sierpem i młotem na maszcie. Służby działają
Flaga z sierpem i młotem na maszcie. Służby działają
Działo się w środę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się w środę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Szef kancelarii prezydenta: Trwa rozmowa Trump-Nawrocki
Szef kancelarii prezydenta: Trwa rozmowa Trump-Nawrocki