Ekspert: na Ukrainie decydujące będą najbliższe dni, Rosja stoi przed wyborem
Rosja w najbliższych dniach musi zdecydować o dalszej strategii działań na wschodniej Ukrainie. Sytuacja prorosyjskich separatystów w tym rejonie pogarsza się z dnia na dzień - mówił w radiowej Jedynce Mariusz Cielma z portalu "Dziennik Zbrojny".
16.08.2014 09:17
Jego zdaniem rosyjscy stratedzy powinni określić, w jaki sposób dalej postępować. - Będzie to decyzja "albo, albo". Albo jawnie wspieramy, co z punktu widzenia rosyjskiego jest najbardziej prawdopodobne, albo wspieramy tylko po to, by pokazać, że was wspieramy, byście dalej wykonywali naszą misje na Ukrainie - wyjaśniał Mariusz Cielma.
Ekspert podkreślał, że "Ukraina dla Rosji to bezpieczeństwo fizyczne" i dlatego Moskwa nie chce jej wypuścić ze strefy wpływów. - Rosjanie mają przeświadczenie, że ich bezpieczeństwo zależy od odległości, głębi. Trudno dzisiejszej Rosji pogodzić się z tym, że NATO jest kilkadziesiąt kilometrów od drugiego najważniejszego miasta - Petersburga. Mówimy o Estonii, która jest od kilku lat członkiem Sojuszu - mówił.
Mariusz Cielma uważa, że konflikt na wschodniej Ukrainie spowodował, że wzrosła świadomość na temat roli nowoczesnej armii, nawet w czasach pokoju. - Wojsko nie jest tylko od defilowania czy pomocy samorządom w czasie klęsk żywiołowych - podkreślał ekspert. Jego zdaniem, gdyby armia ukraińska była mobilnym, sprawnym systemem, w ciągu kilku dni zareagowała na to, co się dzieje na wschodzie kraju, nie byłoby sytuacji, że milionowy Doniec i Ługańsk wpadają w ręce uzbrojonych ludzi.
Armia ukraińska ponownie ostrzeliwuje Donieck. Na granicy rosyjsko-ukraińskiej stoi konwój z - jak twierdzi Moskwa - pomocą humanitarną dla wschodniej Ukrainy. Nie wiadomo, czy w końcu przekroczy granicę.
Natomiast w piątek przejechało przez nią kilkadziesiąt rosyjskich wozów opancerzonych. Tę wiadomość, podaną przez zachodnich dziennikarzy, potwierdziły źródła NATO. Rosja twierdzi, że "to nie jej kolumna".