Ekspert Centrum Carnegie o stanowisku Rosji wobec polityki USA
Błędy Rosji i USA spowodowały, że te dwa kraje nie osiągnęły jak dotychczas porozumienia w sprawie warunków operacji antyirackiej, powiedział w piątek rosyjski politolog Aleksandr Pikajew.
14.03.2003 | aktual.: 14.03.2003 16:41
Jego zdaniem, Rosjanie zbyt długo wahali się co do stanowiska wobec wojny i utrudnili tym samym negocjacje na temat warunków poparcia przez nich bądź niesprzeciwiania się amerykańskiej akcji. USA z kolei - twierdzi Pikajew - nie przedstawiły Rosji konkretnych propozycji i wysuwały zbyt wiele żądań.
"Rosja popełniła szereg błędów taktycznych. Początkowo było wahanie, później zdecydowany opór wobec amerykańskich planów i przyjęcie na siebie roli uczestnika frontu antywojennego. Gdyby postawa była od początku jednoznacznie negatywna wobec wojny, można by więcej wytargować w bezpośrednich negocjacjach z Amerykanami" - powiedział Pikajew, który jest ekspertem w moskiewskim Centrum Carnegie.
Rosyjski politolog podkreślił, że winę za to, iż Moskwa i Waszyngton nie zdołały się porozumieć ponosi - w jego opinii - przede wszystkim strona amerykańska.
"W tym okresie, kiedy była szansa przekonania Moskwy, by nie przeszkadzała USA w ich planach, do Moskwy przyjeżdżali różni wysocy przedstawiciele Waszyngtonu i poruszali w bardzo agresywny sposób kwestie, które w ogóle nie miały związku z Irakiem, jak np. sprawę rosyjsko-irańskiej współpracy atomowej (...). Amerykanie mieli w tym samym czasie bardzo mało do zaproponowania" - ocenił.
Według Pikajewa, Kreml znalazł się w sytuacji pata dyplomatycznego. Ewentualne porozumienie z USA i poparcie rezolucji w jakiejkolwiek formie wbrew Francji i Niemcom wywołać może - jego zdaniem - kryzys w stosunkach Rosja-UE, zaś upieranie się przy oporze wobec amerykańskich planów może spowodować, że Rosja zostanie sama i ściągnie na siebie gniew Waszyngtonu.
"Na razie w Ameryce trwa powszechne oburzenie na Francję. Lepiej uniknąć sytuacji, w której to Moskwa będzie uważana, za głównego winowajcę niepowodzeń amerykańskiej polityki zagranicznej" - powiedział.
Politykę ekipy Władimira Putina i jej ewentualną cichą zgodę na wojnę utrudnia jednak - zdaniem politologa - także fakt, że w tym roku w Rosji odbywają się wybory parlamentarne. Według sondaży, opinia Rosjan ws. wojny w Iraku jest jednoznaczna - ponad 90% respondentów sprzeciwia się konfliktowi zbrojnemu.
"Byłoby najrozsądniejszym wyjściem, gdyby teraz - w ciągu weekendu - Kreml postarał się o osiągnięcie kompromisowej rezolucji (Rady Bezpieczeństwa)" - oświadczył analityk.
Ekspert Carnegie - podobnie jak większość innych analityków - nie ma jednak wątpliwości, że w wypadku wybuchu wojny Moskwa nie uczyni nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób wpłynąć na sam militarny przebieg konfliktu.
"Zostanie wydane oświadczenie potępiające amerykańską akcję. To wszystko" - powiedział Pikajew. (iza)