Eksperci: śmierć Basajewa nie zmieni sytuacji w Czeczenii
Śmierć przywódcy czeczeńskich separatystów Szamila Basajewa, który zginął w Inguszetii, nie zmieni sytuacji w Czeczenii - uważają rosyjscy eksperci.
10.07.2006 19:35
Specjalista Moskiewskiego Centrum Carnegie ds. Północnego Kaukazu Aleksiej Małaszenko powiedział w poniedziałek PAP, że nie sądzi, by śmierć Basajewa wpłynęła na sytuację w Czeczenii, bo w ostatnim czasie nie odgrywał już znaczącej roli w tej republice - "należał do historii".
"Dokonywanie aktów terroru to jedno, a wpływanie na sytuację w Czeczenii to drugie. Oczywiście był postacią na poły legendarną, ale dużo jeździłem po Kaukazie i rozmawiałem z ludźmi - jego nie lubili" - powiedział Małaszenko.
"Basajew był niewątpliwie utalentowanym człowiekiem. Należał do tych postsowieckich komsomolców, którzy próbowali znaleźć jakąś niszę dla spełnienia swoich ambicji. Pretendował do roli narodowego czeczeńskiego lidera, chciał doprowadzić do wzmocnienia w czeczeńskim społeczeństwie roli islamu. Był też niezłym dowódcą partyzanckim. Myślę, że gdyby nie był terrorystą, znalazłoby się dla niego miejsce w rosyjskiej polityce" - powiedział Małaszenko.
Jego zdaniem główną osią konfliktu w Czeczenii stanie się obecnie ostateczne "wyjaśnianie stosunków" między premierem Czeczenii Ramzanem Kadyrowem i tą częścią czeczeńskiego społeczeństwa, która nigdy nie była separatystyczna. "Ludność Czeczenii jest bardzo niezadowolona z tego, że Kadyrow powstawiał swoich ludzi na wszystkie stanowiska i praktycznie nie ma opozycji" - uważa Małaszenko.
Także zdaniem komentatora pisma "Russia Profile" Dmitrija Babicza, który trzy razy przeprowadzał wywiad z Basajewem, jego śmierć niewiele zmieni w Czeczenii.
"Władza w Czeczenii należy dziś do grupy byłych bojowników skupionych wokół Kadyrowa. Grupa, której nic się dostało, będzie próbowała coś wywalczyć. Wcześniej robiła to z Basajewem, teraz będzie to robić bez Basajewa" - powiedział Babicz. Jak ocenił, nadal będą dokonywane akty terroru, tyle że nie przeciwko Rosjanom, lecz przeciwko czeczeńskim władzom.
Zdaniem Babicza idea stworzenia w Czeczenii parlamentu, w którym będą zasiadać przedstawiciele wszystkich klanów, jest nierealistyczna. "W Czeczenii w ciągu najbliższych 40-50 lat nie będzie takiej demokracji parlamentarnej jak w Polsce czy na Ukrainie, bo jest to inne społeczeństwo. Tam 'zwycięzca bierze wszystko'. Tam rządzi ten, kto jest najsilniejszy, a pozostali się podporządkowują i czekają na moment, aż sami będą najsilniejsi" - powiedział.
Jak ocenił Babicz, klan Kadyrowa cieszy się poparciem Moskwy dlatego, że nie dokonuje aktów terroru poza granicami Czeczenii. "Rosja przyjęła w Czeczenii wariant mniejszego zła. Niech będzie Kadyrow. Owszem, jest niewykształcony, okrutny i głupi, ale starcza mu rozsądku, żeby nie napadać na inne terytoria Rosji" - uważa Babicz.
Jego zdaniem Basajew to symbol skierowanej jednocześnie przeciwko Rosji i przeciw Zachodowi "nierealistycznej polityki zbudowania w Czeczenii muzułmańsko-gangsterskiego państwa". "Jest jasne, że ta +maksymalistyczna idea romantyczna+ już poniosła klęskę. Teraz odchodzi jej ostatni symbol" -powiedział Babicz.
Ekspert podkreślił jednak, że śmierć Basajewa jest dużym sukcesem propagandowym władz federalnych, bo Basajew brał na siebie odpowiedzialność za wszystkie ostatnie największe akcje terrorystyczne.
Także zdaniem przewodniczącej Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, Ludmiły Aleksiejewej, śmierć Basajewa raczej nie wpłynie na sytuację w Czeczenii, może jednak sprawić, że skończą się zamachy terrorystyczne w Rosji.
"Miejmy nadzieję, że nie powtórzy się już Nord-Ost i Biesłan" - powiedziała, nawiązując do akcji z 2003 r., gdy oddział czeczeńskich rebeliantów pod wodzą Mowsara Barajewa zajął moskiewski teatr na Dubrowce, gdzie grano musical "Nord-Ost". Gdy siły rosyjskie przypuściły szturm z użyciem gazu, zginęło m.in. 130 zakładników. W Biesłanie w 2004 roku czeczeńscy separatyści opanowali miejscową szkołę. W czasie akcji jej odbijania śmierć poniosło 331 osób, ponad połowę z nich stanowiły dzieci.
"Byłoby świetnie, gdyby (Basajew) został pojmany i osądzony. Ale to jeden z tych rzadkich przypadków, gdy wieść o śmierci człowieka rodzi zadowolenie" - powiedziała Aleksiejewa agencji Interfax.
Małgorzata Wyrzykowska