Eksperci: Polska musi uszanować każdy wybór Ukraińców
Polska musi uszanować każdego prezydenta wybranego przez ukraiński naród - powiedział szef klubu PSL Stanisław Żelichowski, komentując sondażowe wyniki wyborów prezydenckich na Ukrainie, według których do II tury przeszli Wiktor Janukowycz i Julia Tymoszenko.
17.01.2010 | aktual.: 08.02.2010 10:02
- To jest wybór Ukraińców, nie Polaków i każdy prezydent, który będzie przez społeczeństwo ukraińskie wybrany, musi być przez nas szanowany - powiedział Żelichowski. Dodał jednocześnie, że z każdy szefem ukraińskiego państwa Polska będzie musiała sobie ułożyć dobre stosunki, gdyż jest to w naszym interesie.
Zaznaczył, że nie wierzy w to, by Janukowycz - jeśli zostanie prezydentem - skłaniał się w stronę rosyjską. Jego zdaniem oligarchowie ukraińscy nie są zainteresowani tym, by "swoją narodową walutę zamienić na rosyjskie ruble".
Według niego zarówno Janukowycz, jak i Tymoszenko będą kontynuować politykę zbliżenia do Unii Europejskiej. - Polityka to nie jest sprawa sentymentów, tylko interesów. W interesie samych Ukraińców jest to, by łączyć się z Zachodem, a nie Wschodem - mówił. Odnosząc się do sytuacji obecnego prezydenta Wiktora Juszczenki, ocenił, że pozostaje on autorytetem dla wielu środowisk i może być wykorzystany jako doradca polityczny.
Ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich Paweł Wołowski ocenia, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie Julia Tymoszenko uzyskała zaskakująco dobry wynik i zachowała bardzo duże szanse na zwycięstwo w II turze.
- W stosunku do tego, co obserwowaliśmy zaskakująco dobry jest wynik Julii Tymoszenko. To każe prognozować, że kampania przed II turą wyborów będzie bardzo ciekawa, bardzo dynamiczna i może ostra, i że pani premier Tymoszenko zachowuje bardzo duże szanse na zwycięstwo w II turze" - powiedział Wołowski. - Zwycięzcą jest Wiktor Janukowycz, zgodnie z tym, czego się można było spodziewać, tutaj nie ma zaskoczenia - dodał ekspert.
Wynik II tury - zaznaczył Wołowski - będzie zależał od tego jak będzie głosował elektorat tych kandydatów, którzy zajęli dalsze miejsca. Niezależnie od tego, kto ostatecznie zostanie prezydentem, Ukraina będzie kontynuowała politykę zbliżenia z Unią Europejską "szlakiem wytyczonym przez poprzedników" - ocenił Wołowski.
Juszczenko - według Wołowskiego - nie będzie już odgrywał dużej roli w polityce, na pewno nie zostanie premierem.
Z kolei Bogumiła Berdychowska publicystka specjalizującą się w najnowszej historii Ukrainy i stosunkach polsko-ukraińskich uważa, że bez względu na to, kto zostanie prezydentem Ukrainy, nie trafi ona w rosyjską strefę wpływów - uważa.
Komentując sondażowe wyniki niedzielnych wyborów na Ukrainie Berdychowska powiedziała, że dotychczasowe doświadczenie ukraińskiej niepodległości było takie, że bez względu na to, z jakimi hasłami kandydaci szli do wyborów, realizowali ukraińską rację stanu. Jej zdaniem, o wynikach wyborów prezydenckich na Ukrainie zdecydują "zdolności koalicyjne" obojga kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury.
Pytana o relacje polsko-ukraińskie po wyborach Berdychowska zaznaczyła, że jeśli zwycięży Janukowycz, to "z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, iż pozycja Polski w polityce ukraińskiej spadnie". "Punktem odniesienia Janukowycza jednak jest Rosja, UE jako całość czy USA. To byłaby polityka przewidywalna, podtrzymująca nasze obopólne relacje" - dodała.
Według Berdychowskiej, ewentualna wygrana Janukowycza nie zagroziłaby temu, co było główną zdobyczą pomarańczowej rewolucji. - Dzięki pomarańczowej rewolucji ostatecznie odrzucono na Ukrainie rosyjski model polityczny, w którym poprzednik namaszcza swego następcę, a wyborcy ten wybór zaklepują - podkreśliła.