Eksperci oceniają, co czeka Beatę Szydło podczas debaty w PE. "To będzie ring. Wszystkie chwyty dozwolone"
• W Parlamencie Europejskim odbędzie się debata o sytuacji w Polsce
• Nasz kraj będzie reprezentowała premier Beata Szydło
• Premier polegnie pod pręgierzem konkretnych pytań - dr Janusz Sibora
• To będzie ring. Wszystkie chwyty dozwolone - dr Witold Sokała
19.01.2016 | aktual.: 19.01.2016 12:24
We wtorek w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbędzie się debata o sytuacji w Polsce, w której weźmie udział premier Beata Szydło. Głowa polskiego rządu znajdzie się pod ostrzałem pytań ze strony większości eurodeputowanych. Po drugiej stronie znajdzie się zapewne lewica, liberałowie, zieloni, a także chadecja.
- Niestety polska premier będzie miała przeciwko sobie bardzo szeroki front. Zrozumiałe jest, że sceptycznie nastawiona będzie chadecja, która jest pod wpływem Angeli Merkel oraz dyskretnego lobbingu ze strony PO i PSL. Do tego dołączą liberałowie oraz lewica. Beata Szydło może liczyć jedynie na jakąś solidarność ze strony europejskich konserwatystów i reformatorów - ocenia w rozmowie z WP dr Witold Sokała, ekspert w Zakładzie Stosunków Międzynarodowych INP UJK.
W podobnym tonie wypowiada się ekspert od dyplomacji dr Janusz Sibora, który przewiduje, że Beatę Szydło czeka prawdziwy sprawdzian z europejskimi wyjadaczami.
- Proszę zwrócić uwagę, że są też ludzie, którzy intelektualnie liczą się w Europie Zachodniej. Oni są częstymi bywalcami europejskich mediów, prestiżowych programów, więc są bardzo wpływowi. W związku z tym Beacie Szydło może być ciężko odeprzeć ataki "zaklęciami" i utartymi formułkami, które wystarczały w Polsce - przekonuje ekspert.
Nasi rozmówcy zwracają również uwagę na szereg problemów, które mogą utrudnić polskiej premier walkę z oponentami.
- Podczas debaty Beata Szydło stanie pod pręgierzem pytań. Polska premier jest nieobyta na europejskich salonach, nie włada biegle językami, brak jej polotu, refleksu oraz ciętej riposty. W związku z tym może mieć spore problemy z odpieraniem ataków, które będą kierowane praktycznie z każdej strony - uważa dr Sibora.
Z dużymi obawami na debatę w Parlamencie Europejskim w Strasburgu patrzy również dr Witold Sokała. Jego zdaniem Beata Szydło została w tym przypadku rzucona na głęboką wodę, jednak wcale nie jest powiedziane, że nie podoła wyzwaniu.
- Trzeba przyznać, że premier Beata Szydło do tej pory nie pokazała się jako mistrzyni w tych elementach polityki. Być może tym razem nas jednak zaskoczy. Zawsze jest ten pierwszy raz, a polska racja stanu wymaga, by trzymać za naszego przedstawiciela kciuki - komentuje ekspert UJK.
Akcenty dyskusji
Głównymi tematami wtorkowej debaty będą zapewne zarzuty o niszczenie mediów obywatelskich oraz spór o Trybunał Konstytucyjny. Eksperci nie wykluczają jednak, że polska premier zostanie zaskoczona jakimś pytaniem.
- Skala kwestii interesujących eurodeputowanych może być bardzo duża. Debata może dotyczyć również tematu podatków bankowych czy zmian, jakie próbuje się zaprowadzić w polskiej kulturze - przewiduje dr Sibora.
- Nie można również wykluczyć, że niektóre ugrupowania zainteresowane dezawuowaniem Polski oraz rządu PiS, naruszającego ich interesy, przygotują jakieś inne niespodzianki. Mam nadzieję, że zespół doradców przygotował Beatę Szydło do tej batalii - analizuje z kolei dr Sokała. Jego zdaniem debata w Strasburgu będzie przypominała teatr, a jej głównym orężem będzie gra na emocjach. - Chciałbym, aby dyskusja była rzeczowa. Jednak transmisja telewizyjna sprawi zapewne, że tak nie będzie. Zobaczymy tam najprawdopodobniej spore emocje i grę pod publiczkę. Będzie to ring, na którym wszystkie chwyty będą dozwolone i trochę się tego obawiam - dodaje.
Odmiennego zdania jest dr Janusz Sibora, który spodziewa się konkretnych, rzeczowych pytań pod adresem polskiego rządu. Jego zdaniem podczas takiego przebiegu debaty Beata Szydło może znaleźć się w sporych opałach.
- Na rzeczowe pytania europosłowie będą zapewne dostawali odpowiedź z innej bajki. Będą to najprawdopodobniej wyuczone, wyświechtane formułki, które wielokrotnie słyszeliśmy już w Polsce. W Parlamencie Europejskim może to jednak nie wystarczyć. Myślę, że premier Beata Szydło polegnie podczas tej debaty - tłumaczy ekspert od dyplomacji i dodaje - Można powiedzieć, że jedziemy do Brukseli z wyciągniętą ręką, ale czy jest ona do końca czysta, tego nie wiem.
W opinii dr Witolda Sokały tak mocne słowa są jednak nie na miejscu. - Warto sobie zdać sprawę, że ta debata przesądzi jedynie o wrażeniach, a podczas dyskusji nie zapadną twarde wyroki. Oponentów premier Beata Szydło i tak nie przekona, a dla zwolenników w kraju niezależnie od tego, co powie i tak zostanie zwyciężczynią. Należy uświadomić sobie, że ta debata toczy się o dwie różne rzeczy. Jedną jest interes Polski i jak by nie przebiegała, to i tak całe zamieszanie narusza nasze interesy. Natomiast druga płaszczyzna służy w dużej mierze przykryciu na szczeblu europejskim innych problemów. Mówię tu o emigrantach, bezradności w polityce wschodniej, kłopotach gospodarczych oraz instytucjonalnych. Niektórym środowiskom w UE wygodniej jest zająć się Polską i na niej skupić uwagę swoich wyborców - kończy ekspert UJK.