Eksperci: 1 mln Polaków zażywa leki przeciwdepresyjne
1 mln Polaków zażywa leki przeciwdepresyjne - powiedział prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Janusz Heitzman. Do placówek psychologicznych co roku zgłasza się 1,5 mln osób. Jak analizowano podczas specjalnej konferencji w Katowicach zaburzenia depresyjne ma nawet 25 proc. populacji i coraz częściej są to ludzie młodzi.
Już po raz 20. obchodzony jest Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, w tym roku pod hasłem - "Depresja - kryzys globalny". Z tej okazji Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i Polskie Towarzystwo Psychiatryczne przypominają, że co piąta dorosła osoba doświadczyła w jakimś okresie życia zaburzeń psychicznych. Najczęściej są to nerwice, zaburzenia lękowe oraz depresje i psychozy. Są one częstszą przyczyną niepełnosprawności, np. absencji chorobowej, aniżeli nowotwory i schorzenia serca.
Polacy boją się o swoje zdrowie psychiczne
Znacznie więcej osób nie cierpi z powodu zaburzeń psychicznych, ale wykazuje pogorszoną kondycją psychiczną. Z badań przedstawionych przez prof. Heitzmana podczas debaty "W związku z depresją...", która odbyła się przed kilkoma miesiącami, wynika, że 45 proc. Polaków obawia się o swoje zdrowie psychiczne.
Aż 85 proc. badanych ocenia warunki życia w naszym kraju jako szkodliwe dla zdrowia psychicznego. Powodem jest lęk przed bezrobociem (wskazuje na to 77 proc. ankietowanych), kryzys rodziny (47 proc.) i bieda (41 proc.). Z kolei 38 proc. ankietowanych obawia się uzależnienia od alkoholu lub narkotyków.
Depresja dotyka coraz młodsze osoby
Jak analizowano podczas specjalnej konferencji w Katowicach zaburzenia depresyjne ma nawet 25 proc. populacji i coraz częściej są to ludzie młodzi.
Choć depresję u młodego człowieka może stwierdzić tylko psychiatra, to nieoceniona jest pomoc nauczycieli i szkolnych pedagogów. Jak podkreśliła konsultantka Regionalnego Ośrodka Metodyczno-Edukacyjnego Metis w Katowicach Beata Birnbach, do 18. roku życia trudno postawić ostrą diagnozę depresji ze względu na zmieniającą się jeszcze osobowość nastolatka.
Jeśli jednak przez co najmniej dwa tygodnie młody człowiek zdradza co najmniej pięć określonych symptomów, to należy podjąć kroki, by mu pomóc. Są to: stałe uczucie smutku lub poirytowania, utrata zainteresowania zajęciami wcześniej ulubionymi, znaczna zmiana apetytu lub wagi, trudności w zasypianiu lub nadmierna senność, nadpobudliwość psychoruchowa lub spowolnienie, utrata energii, uczucie bezwartościowości lub nieadekwatnego poczucia winy, powracające myśli o śmierci czy samobójstwie, a także trudności w koncentracji uwagi i nauce.
Beata Birnbach apelowała, by szczególnie wzmóc czujność w przypadku, gdy w jakiejś szkole uczeń popełni samobójstwo. - Niestety, takie akty się powtarzają. Dla osób, które rozważają taki krok, to jak przełamanie tabu - ktoś to już zrobił. Kiedy rozmawia się z klasą, w której ktoś popełnił samobójstwo, część dzieci mówi: to głupota. Pojawiają się jednak również głosy: był na tyle odważny, by to zrobić. Uważajmy na te dzieci - mówiła.
Wśród przyczyn zaburzeń depresyjnych u dzieci i młodzieży wymienia się czynniki genetyczne, sam fakt wejścia w okres dojrzewania i "utratę dzieciństwa", patologię rodziny, chorobę alkoholową, trudności szkolne, złą sytuację finansową rodziny, a zwłaszcza utratę pracy przez ojca, a także przemoc i zaniedbywanie dziecka w rodzinie.
Młody człowiek cierpiący na zaburzenia depresyjne ma obniżone poczucie własnej wartości, patologiczne poczucie winy, obniżoną motywację, problemy w relacjach z otoczeniem, traci nadzieję i motywację. - Udana psychoterapia powoduje, że człowiek odzyskuje siły, nadzieję, energię, możliwość wiązania się w sposób dający satysfakcję. Ważny jest optymizm terapeuty, że doświadczenia podczas terapii mogą zmienić, odwrócić schemat w jego życiu - podsumowała Beata Birnbach.
Silne i długotrwałe stresy - choroba XX wieku
Główną tego przyczyną są zbyt silne i długotrwałe stresy, które WHO uznała za chorobę XX w. Odczuwa je coraz więcej ludzi i nie wszyscy potrafią sobie z nimi poradzić, szczególnie właśnie ci, którzy mają obniżoną kondycję psychiczną i nie potrafią wypoczywać czy się relaksować.
Większość tych osób nie choruje jednak na depresję a jedynie odczuwa pogorszenie nastroju. Z danych przytoczonych przez prof. Heitzmana wynika, że 25 proc. Polaków czuje się "wyczerpanych i wykończonych", 28 proc. twierdzi, że jest "zmęczonych", 16 proc. jest "bardzo zdenerwowanych", a 12 proc. odczuwa "smutek i zmęczenie".
Czy to już depresja? Jak rozpoznać chorobę
Ludzie ci przeżywają jedynie "wyboje na drodze życia duchowego i emocjonalnego" jak to określa psycholog Ewa Woydyłło w książce "Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, ale nie w depresji".
Podkreśliła, że depresja jest ciężką chorobą mózgu. Głównymi jej objawami jest utrata energii i pogrążanie się w bezczynności, a także płaczliwość, sięganie po alkohol, izolowanie się i zaniedbywania obowiązków. Alkohol - warto pamiętać - jest tylko chwilowym lekarstwem na depresję i jedynie doraźnie poprawia samopoczucie.
Wiele osób cierpiących na depresję ukrywa swą chorobę i nie chce zgłosić się do specjalisty po pomoc, bo jest ona negatywnie postrzegana w naszym społeczeństwa, podobnie jak inne choroby psychiczne. Jeśli zgłaszają się do specjalisty, to na ogół dopiero w ciężkiej depresji, która jest trudna do leczenia. Tak postępują szczególnie mężczyźni.
- Stosunek do osób chorych psychicznie jest miarą postępu cywilizacyjnego danego państwa i społeczeństwa. Z przykrością muszę stwierdzić, że my Polacy jesteśmy pod tym względem zacofani - podkreśla prof. Heitzman.
Zwraca również uwagę, że w Polsce odwrotnie niż w Europie spadają nakłady na leczenie zaburzeń psychicznych. Mimo funkcjonowania Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego w ostatnich latach zmniejszyły się one z 3,7 proc. do około 3 proc.
W Szwajcarii środki publiczne przeznaczone na leczenie zaburzeń psychicznych stanowią 12 proc., a średnia europejska wynosi 5-6 proc. - My jesteśmy na końcu naszego kontynentu, oprócz Albanii - dodaje specjalista.
W całej Europie psychiatria przeżywa koniunkturę. Zwiększa się liczba psychoterapeutów i klinik psychoterapeutycznych. W Polsce - podkreśla prof. Heitzman - pacjenci mają kłopoty z dostępem do specjalistycznej opieki medycznej, opieki środowiskowej, a także do skutecznych i nowoczesnych terapii.