Ekolodzy kontra hodowcy. Karpie w stresie
Zatorskie karpie, produkowane zresztą w kilku różnych gospodarstwach rybackich, należą do ryb najwyższej jakości, a na stoły królewskie trafiały od XII wieku. Są hodowane pod nadzorem weterynarzy i ichtiologów.
21.12.2006 | aktual.: 21.12.2006 08:44
Ich transport do sklepów odbywa się w kontenerach z wodą i tlenem. Zdaniem Franciszka Sałaciaka, prezesa Stowarzyszenia Doliny Karpia w Zatorze, karpie docierają do sklepów w dobrej kondycji, co można sprawdzić pod krakowskim Obi, gdzie są sprzedawane. - Nasze inspekcje ujawniają inne oblicze. Karpie sprzedawane - zwłaszcza w hipermarketach - są stłoczone, mają mało wody. Sprzedawca wybierając ryby dla klienta dziobie je czerpakiem, chwyta za skrzela, a później wkłada do foliowej torby. Ludzie pragną zabić karpia w ostatniej chwili, bo ponoć wtedy jest najlepszy - mówi Dariusz Gzyra ze stowarzyszenia Empatia. Sprzedawcy nie podzielają tych opinii.
Do krakowskiego sklepu rybnego na osiedlu Górali żywe karpie docierają w dobrej kondycji (w basenach z tlenem); nikt tam nie chce kupować na Wigilię mrożonych karpi. Podobnie w sklepie przy Siemaszki, gdzie klient najczęściej wybiera rybę, a sprzedawca na zapleczu ogłusza ją tasakiem. Ekolodzy zdają sobie sprawę, że walka z tradycją wigilijnego karpia, to walka z wiatrakami. Pragną jednak uświadomić ludziom, że ich wybór nie ogranicza się do zabijania karpia w domu lub w sklepie, ale i diety wegetariańskiej.
Powszechnie jemy mięso, drób i wiele gatunków ryb. Dlaczego tylko karp, tuż przed Wigilią, wywołuje tyle emocji? -_ To nie miłość do karpia, nie kwestia symbolu, czy idei, ale pewna niedyskrecja w sposobie postępowania wobec niego. Karpia publicznie prezentujemy w formie żywej, a potem martwej. Oprawianie karpia powinno się odbywać maksymalnie bezboleśnie i niewidocznie_ - uważa psycholog społeczny, prof. Zbigniew Nęcki z UJ. (MEI)