Egzorcysta dla WP: byłem opętany przez 2 tygodnie
Zbliżają się andrzejki – czas wróżb, ale nie tylko. Dla niektórych będzie to z pewnością okazja do wywoływania duchów. Jak niebezpieczne dla spirytystów-amatorów mogą okazać się takie praktyki opowiada Wirtualnej Polsce Piotr Gruda, świecki egzorcysta, bioenergoterapeuta, radiesteta, spirytysta i wykładowca m.in. w Instytucie Psychologii Stosowanej.
28.11.2008 | aktual.: 22.12.2008 14:30
WP: Agnieszka Niesłuchowska: Przed czym warto przestrzec tych, którzy planują nawiązanie kontaktu ze zmarłymi?
Piotr Gruda: Po pierwsze radziłbym to robić z doświadczonym spirytystą. Po drugie nie należy robić samemu, ale w grupie kilku osób. Bardzo ważne jest też to, aby z seansu spirytystycznego nie robić zabawy. Warto wiedzieć, że duchy zmarłych, podobnie jak żywi, mają swoją osobowość, przyzwyczajenia, nałogi, oczekiwania, a charakter, który mieli w ostatnim wcieleniu im się nie zmienia. Jeśli zostaną przywołani dla żartu i nie potraktujemy ich jak dostojnych gości mogą się zdenerwować, a to oznacza kłopoty.
WP:
Co ma pan na myśli?
- Mogą opętać kogoś z domowników, pozostać w mieszkaniu, przesuwać przedmioty. Musimy pamiętać również o tym, że nie wolno wywoływać duchów imiennie.
WP: Dlaczego?
- Ponieważ po tamtej stronie jest mnóstwo oszustów, którzy podszywają się pod duchy innych zmarłych. W rzeczywistości więc może się okazać, że nie będziemy rozmawiać ze swoją babcią, ale zupełnie z kimś innym, kto opowiada nam głupoty.
WP: Czy doświadczony spirytysta jest w stanie określić, czy osoba, z którą chcemy porozmawiać jest tą prawdziwą?
- Na początku seansu trzeba w ciszy czekać na przybycie informatora z zaświatów. Dopiero kiedy zejdzie i przedstawi się, nawiązujemy z nim krótką rozmowę i pytamy go, czy duch, którego chcemy wywołać jest w stanie do nas zejść. WP: Jakie błędy popełniają najczęściej spirytyści-amatorzy?
- Zdarza się, że wywołują duchy po lekach psychotropowych, alkoholu czy narkotykach. To bardzo niebezpieczne.
WP: Do czego może to doprowadzić?
- Sięgnięcie po używki przed seansem powoduje, że osłabia nam się naturalna osłona auryczna. W efekcie może dojść do opętania. Poza tym jedna z reguł biotroniki, mówi, że podobne przyciąga podobne. Co oznacza, że np. osoba zaglądająca do kieliszka może przyciągnąć do siebie ducha alkoholika.
WP: Kogo ludzie wywołują najczęściej – duchy bliskich, czy znanych?
- Głównie są to bliscy. Ludzie pytają ich przede wszystkim o sprawy, których za życia nie udało się wyjaśnić. Nie zawsze jednak jest to możliwe. Skontaktowanie się ze zmarłym nie jest np. możliwe w okresie od 6 do 10 miesięcy po śmierci. Dzieję się tak dlatego, że zmarły przechodzi w tym czasie okres adaptacyjny. Przypomina to okres naszego wczesnego dzieciństwa – kiedy uczymy się chodzić i mówić. Czasami zdarza się jednak, że zmarły gubi się i nie trafia w przeznaczone miejsce. Wtedy należy go odprowadzić i jest to zadanie dla egzorcysty.
WP: Komu nie udaje się przejść na drugą stronę?
- Pierwszą grupą osób są ludzie, którzy giną w tragicznych okolicznościach – np. w wypadkach. Są to też osoby bardzo przywiązane do życia doczesnego, materialiści. Mają problem z przejściem na tamtą stronę, ponieważ za życia nigdy nie wyobrażali sobie jak będzie wyglądała ich egzystencja po zakończeniu pewnej wędrówki. Nie potrafią żyć bez ciała więc rozpaczliwie chwytają się żywych, opętują ich lub nawiedzają miejsca do których są przywiązani. WP: Czy miał pan kiedyś do czynienia z duchem, który chciał panem zawładnąć?
- Tak, i nawet mu się udało. Byłem opętany przez dwa tygodnie i ledwo z tego wybrnąłem.
WP: Jak do tego doszło?
- Zadzwoniła do mnie matka mężczyzny przed czterdziestką. Wezwała mnie, bo miała problemy z synem, który chciał się zabić. Któregoś dnia wyskoczył z piątego piętra, porządnie się połamał, ale nie udało mu się popełnić samobójstwa. Kobieta opowiadała jak mężczyzna kazał jej przywiązywać go do kaloryfera i ciągle krzyczał, że „on każe mu to robić". Nie byłem przygotowany na tak ciężki przypadek. Odprawiłem egzorcyzm i udało mi się uwolnić mężczyznę od ducha. Kiedy wróciłem do domu dziwnie się poczułem. Straciłem motywację do pracy i zacząłem się żegnać ze znajomymi. Ludzie mówili mi później, że miałem zmieniony głos. Tego jednak nie pamiętam, bo miałem chwilowe luki w pamięci. Na szczęście udało mi się przeprowadzić medytację. Duch wychodził przez moją czakrę gardłową i mało mnie nie udusił.
WP: W jakim celu duchy chcą się z nami skontaktować?
- Generalnie nie wydają poleceń, raczej sugestie, lub chcą nam tylko powiedzieć o swoim stanie. Mogą się zwrócić do nas np. z pytaniem o wyjaśnienie okoliczności swojej śmierci. Zwracają się z tym do nas, bo do wyjaśnienia problemu jest im potrzebna żywa osoba.
WP: * A czy są sytuacje, w których duchy zmarłych wyjątkowo zakłócają spokój żywym?*
- Tak. Na przykład jeśli jeden z małżonków umiera, a drugi układa sobie życie z nowym partnerem na Ziemi. Zmarły nie zawsze rozumie, że jego wędrówka czasowo się skończyła i nie jest możliwe dalsze trwanie w tym związku. Taki duch jest w stanie tak wpłynąć na żyjącego małżonka, że ten nagle zakończy nowy związek. W skrajnych przypadkach może się również zdarzyć, że duch zmarłego małżonka zrobi krzywdę nowemu partnerowi.
WP: Czy da się przeprowadzać egzorcyzmy na odległość?
- Ludzie bardzo często mnie o to pytają. Dzieje się tak, dlatego, że jest wielu pseudoegzorcystów, którzy proponują, że za honorarium rzędu 20-30 zł można im przysłać zdjęcie osoby opętanej i oni coś doradzą. Nie twierdzę, że na odległość nie da się przeprowadzić egzorcyzmu, ale jest to metoda bardzo trudna, czasochłonna, a przede wszystkim wielokrotnie droższa. WP: Mówiąc o swojej pracy używa pan sformułowania „odprowadzanie" ducha. Powszechnie ludzie używają jednak terminu „wypędzanie" ducha. Na czym polega różnica?
- Ta różnica wiąże się z różnicą między egzorcyzmami świeckimi a kościelnymi. Kościół używa słowa „wypędzanie", bo egzorcyzmy kościelne odbywają się na zasadzie „idź precz". Ja, jako egzorcysta świecki nie wypędzam, ale odprowadzam, bo wychodzę z założenia, że w fizyce nie ma zaniku energii. Energii nie można kazać „iść precz", bo przecież ona gdzieś się musi podziać. Egzorcysta świecki powinien dbać zatem nie tylko o osobę opętaną, ale i o ducha, który czasami nie wie co ze sobą zrobić i przyczepia się do żywych.
WP: Czy zawsze udaje się odprowadzić ducha na właściwe miejsce?
- Nie zawsze. Jeśli ktoś mnie pyta, jaka jest gwarancja, to zawsze odpowiadam, że nigdy nie ma pewności czy duch nie wróci. Jeśli ktoś mówi, że daje stuprocentową gwarancję to jest zwykłym oszustem, bo nawet najlepszy lekarz nie zapewni pacjenta, że ten po operacji na pewno przeżyje.
WP: Jak długo trwa egzorcyzm?
- Czasami wystarczy jeden, dwudziestominutowy seans, innym razem trzeba się spotkać kilka razy podczas kilkugodzinnych egzorcyzmów. To zależy od rodzaju opętania.
WP: Jakie są rodzaje opętań?
- Najcięższe i najrzadziej występujące są opętania demoniczne. Rocznie jest kilka takich przypadków w skali światowej. Ten rodzaj opętania powoduje u osoby opętanej destrukcyjne zmiany psychiki. Pojawiają się, typowe dla tego typu opętania, skłonności mordercze i sadystyczne. Oprócz tego mogą pojawić się trudne do zdiagnozowania bóle, choroby – np. nowotwory, czy otwierające się rany. Charakterystyczna jest też zmiana głosu i rysów twarzy. Drugi rodzaj, który występuje najczęściej, to opętanie duchem osoby zmarłej. Objawia się ono tzw. „przeskokami" na inną osobowość. Z tym związane są również czasowe zaniki pamięci. Poza tym pojawia się zmiana upodobań – np. osoba, która była do tej pory abstynentem nagle zaczyna pić na umór i nie wie, dlaczego tak się dzieje. Zdarzają się też halucynacje, apatia czy próby samobójcze. Kolejną kategorią jest tzw. zalarwienie astralne. Są to plamy energii, które nie są samodzielną osobowością, ale mogą blokować różne ośrodki energetyczne człowieka. W praktyce objawia się to
m.in. czasowymi myślami autodestrukcyjnymi, stanami depresyjnymi, brakiem weny twórczej, utratą siły woli a nawet zaburzeniami seksualnymi. Zalarwienie może być wynikiem długotrwałych kompleksów, czy klątw. WP: Z tego co pan mówi łatwo dojść do wniosku, że wiele osób z naszego otoczenia ma takie problemy. Jak zatem możemy odróżnić zwykły, chwilowy dołek emocjonalny od zalarwienia astralnego?
- Zalarwienie jest bardzo często spotykane, więc jeśli mamy wątpliwości powinniśmy zgłosić się z tym do bioterapeuty, który zajmuje się powłoką astralną. Najlepiej jednak takiego, który jest jednocześnie egzorcystą.
WP: Nie wystarczy psycholog lub psychiatra?
- Nie. Zresztą psychiatria jeszcze nigdy nikogo na świecie nie wyleczyła z opętania. Ona po prostu trzyma dożywotnio opętanego na środkach, które zmieniają jego aurę i sprawiają, że człowiek staje się otępiały, obojętny i uważany za mniej groźnego.
WP: Ale czasami ludzie boją się korzystać z usług bioenergoterapeutów. Słyszy się o wampirach energetycznych, które mogą pozbawić człowieka życiowej energii.
- Pojęcie wampiryzmu energetycznego to bzdura. Owszem, zdarzają się takie osoby ale są to osoby bardzo wykształcone i specjalnie wyszkolone głównie dla potrzeb armii. Na ogół są wykorzystywane w wyjątkowych sytuacjach – np. w konfliktach międzynarodowych, jeśli np. z jakiegoś ważnego polityka, czy generała trzeba podciągnąć energię. Na co dzień nie spotyka się takich ludzi. Natomiast możemy mieć do czynienia z innym, naturalnym zjawiskiem pobierania od drugiej osoby energii. Załóżmy, że ktoś ma w swoim biopolu 120 jednostek energii, a norma jest na poziomie 90 jednostek. Jeśli taki człowiek stanie w tramwaju obok starszej, schorowanej osoby, która ma tylko 60 jednostek, to pobierze od niego 30 i ich poziomy wyrównają się. Taki przepływ energii nie jest ani działaniem celowym ani nie świadczy o tym, że osoba, która odebrała nam energię jest wampirem energetycznym.
WP: Kto jest najbardziej podatny na opętania? Czy wiąże się to z rodzajem osobowości?
- Z pewnością bardziej podatni są ci, którzy mają problemy z koncentracją, a także osoby nadwrażliwe, które nie radzą sobie z własnymi emocjami. Emocje przesłaniają nam obiektywne spojrzenie na rzeczywistość, a w związku z tym zmylają nas. Niejednokrotnie powodują gniew i zagubienie, a to z kolei jest zaburzeniem aurycznym sprzyjającym opętaniu. Innym istotnym czynnikiem zwiększającym podatność na opętanie są nałogi, głównie te, które zaburzają widzenie rzeczywistości. Osoby z nałogami, nawet takimi o charakterze maniakalnych przyzwyczajeń seksualnych, mogą przyciągać do siebie duchy. Okolicznością sprzyjającą opętaniu może być też przełom życiowy, w którym człowiek się właśnie znajduje.
WP: Jakie były najtrudniejsze momenty w pana pracy?
- Dwa razy miałem do czynienia z opętaniem demonicznym. Jedną z osób opętanych przez demona, z którymi miałem styczność był 19-latek o subtelnej osobowości. Chłopak zaczął praktykować z kartami tarota. W efekcie pootwierał sobie furtki, których nie był w stanie pozamykać. Egzorcyzmy przeprowadzane w takich przypadkach nie należą do łatwych. Opętany rzuca się, rozrywa na sobie ubrania, dostaje na przemian drgawek i bezdechu, wywija gałki oczne do góry. Miałem przypadek, że jeden z opętanych przygryzł sobie język i krew zaczęła tryskać. To są sztuczki demona, który chce w ten sposób wystraszyć egzorcystę. Chodzi mu o to, aby egzorcysta zaniechał swoich działań, albo na tyle się wystraszył, aby otworzył swoją aurę. Gdy do tego dojdzie, opętanie przechodzi na egzorcystę. WP: Do czego może prowadzić opętanie demoniczne?
- W tych dwóch przypadkach z którymi miałem do czynienia, nie doszło do dużych zmian. Wystąpiły jedynie dolegliwości fizyczne. Z relacji mojego kolegi znam jednak przypadek tragiczny. Mężczyzna opętany przez demona był w tak ciężkim stanie, że zmarł przed egzorcyzmem. Kolega opowiadał mi, że ta osoba miała na ciele rany podobne do odleżyn, z dziąseł wypływała ropa, a z uszu wyrastały kępki włosów przypominające sierść.
WP: Ilu jest w Polsce egzorcystów?
- Tych przez duże „E" można policzyć na palcach jednej ręki. Reszta to tacy, których efekty pracy są znikome lub żadne.
WP: Dlaczego jest tak mało specjalistów w tym zawodzie?
- Ta praca wymaga wielu lat treningu koncentracji i umiejętności całkowitego wyciszenia emocji. Poza tym pewne predyspozycje trzeba mieć od dziecka.
WP: Kto najczęściej się do pana zgłasza?
- Jeśli chodzi o płeć to jest po równo. Natomiast wiek kształtuje się najczęściej w przedziale 13-23 lata.
WP: Czy analizuje pan każdorazowo przyczynę opętania?
- Gdybym miał analizować przyczyny, to moja wizyta trwałaby ze dwie doby. Pytam jedynie o to, czy dana osoba nie przeprowadza jakiś rytuałów, nie narkotyzuje się lub czy nie nadużywa alkoholu. Jeśli przyjeżdżam do osoby powyżej 15 roku życia i po wizycie rodzice pytają mnie o przebieg wizyty to mówię, że zrobię to wyłącznie za zgodą tej osoby. W moim zawodzie, podobnie jak w innych, obowiązuje tajemnica.
WP: Czy są sytuacje, w których odmawia pan przeprowadzenia egzorcyzmu?
- Jeśli mam przyjechać do osoby z zaburzeniami psychicznymi to żądam, aby na 48 godzin przed moim przybyciem odstawiła lub zmniejszyła dawki leków psychotropowych, które w znaczny sposób zmieniają obraz biopola. Gdy rodzina na to się nie zgadza, odmawiam przyjazdu.
Rozmawiała Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska