E.Klich oskarża szefa MON: próbował na mnie wpływać
Szef MON próbował na mnie wpływać ws. Smoleńska. Chciał żebym skoncentrował się tylko na kwestii, czemu Rosjanie nie zamknęli lotniska - mówi "Faktom" TVN Edmund Klich, akredytowany przedstawiciel Polski przy wojskowo-cywilnej komisji rosyjskiej MAK badającej przyczyny katastrofy. Bogdan Klich odpowiada, że polski akredytowany przy MAK miał pełną swobodę działania.
06.04.2011 | aktual.: 06.04.2011 18:41
- Myślę, że wojskowi mieli tu jakieś zalecenia - powiedział Edmund Klich - Minister Bogdan Klich też próbował mi przekazać, żeby koncentrować się tylko na sprawie niezamknięcia lotniska. Jeden z wątków to był, oczywiście, ale jeden z wątków, a nie główny wątek - dodał.
Jakub Sobieniewski z TVN poinformował, że reakcja premiera na te słowa była "zaskakująca", ale nie chciał zdradzić, jaka to była reakcja. - Niestety, dzięki temu jak obserwowaliśmy, jak reagował premier, niewiele można powiedzieć na temat całej sprawy - stwierdził dziennikarz.
Szef MON odpiera zarzuty
- To jakiś nonsens. Mogę powiedzieć tylko, że płk Klich, jako upoważniony przeze mnie akredytowany i przewodniczący komisji, miał pełną swobodę podejmowania działań. Będąc w Smoleńsku mógł dowolnie badać - i badał - wszystkie wątki tej katastrofy - powiedział minister obrony Bogdan Klich.
- Przekonywałem go tylko - o czym mówiłem publicznie i co było cytowane przez media - by współpracował z polską prokuraturą dla dobra śledztwa, a konkretnie, by zgodził się udostępnić prokuratorom swojego meteorologa. Wyrażałem zdziwienie, że płk Klich nie chciał tego zrobić, co utrudniało postępowanie naszych prokuratorów w pierwszych dniach - powiedział minister.
- Dowodem na to, że miał pełną swobodę działania, jest to, że z własnej woli uzyskał nagrania rozmów z wieży kontrolnej, o czym wielokrotnie mówił później z dumą w licznych wywiadach - skomentował szef MON.
Edmund Klich był polskim akredytowanym przedstawicielem przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym Federacji Rosyjskiej (MAK), początkowo był także szefem komisji badającej katastrofę smoleńską, potem zastąpił go szef MSWiA Jerzy Miller.
W opublikowanym w styczniu raporcie MAK za główne przyczyny katastrofy uznał niewłaściwe przygotowanie załogi polskiego Tu-154M i podatność kapitana samolotu na naciski. Strona polska zgłosiła do rosyjskiego raportu szereg zastrzeżeń, dotyczyły one m.in. nieuwzględnienia stanu technicznego lotniska w Smoleńsku.