PolskaDzwon Zygmunta tyje i chudnie

Dzwon Zygmunta tyje i chudnie


Pierwszy raz od 486 lat zważono bardzo dokładnie dzwon Zygmunta. Każdą śrubę, linę, wszystkie pręty, klamry, serce, jarzmo, łożysko i inne, bardzo specjalistycznie nazywane części. I co się okazało? Że w rozmaitych publikacjach błędnie lub niedokładnie podawano ciężar najstarszego polskiego dzwonu. Co więcej, Zygmunt zmienia swój ciężar w zależności od pory roku.

Dzwon Zygmunta tyje i chudnie
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska

29.12.2006 | aktual.: 29.12.2006 10:27

Po trzymiesięcznych obliczeniach specjalistów pod przywództwem Andrzeja Bochniaka, głównego mechanika dzwonu, wiemy, że Zygmunt waży 12 ton 600 kg. Sprawa się jednak trochę komplikuje, bo okazuje się, że jesienią i zimą Zygmunt tyje. Zdarza mu się nawet przybrać sto kilogramów. Na dodatek w trakcie dzwonienia jego ciężar zwiększa się trzykrotnie.

Nietypowe zlecenie

Jest 4 września 2006 roku. Ks. inf. Janusz Bielański, proboszcz katedry wawelskiej, wzywa Andrzeja Bochniaka, by zlecić mu pracę wyjątkową. Główny mechanik dzwonu ma pomierzyć Zygmunta, zważyć klosz i poszczególne elementy oprzyrządowania. Ta rozmowa doprowadza do sensacyjnych odkryć, które redukują wcześniejsze obliczenia. Do tej pory nie było jednoznacznego określenia ciężaru dzwonu Zygmunta. W źródłach znajdziemy różne i to znacznie od siebie różniące się liczby. Od 8 do 18 ton- podaje Andrzej Bochniak.

Jak na złość, w publikacjach zwykle nie podaje się informacji, czy to waga samego klosza, zwanego czaszą, kielichem, czy też dzwonu z sercem, jarzmem, łożyskami i huśtawką z linami. I bądź tu mądry. Potężnego Zygmunta niełatwo wsadzić na wagę. I dobrze wiedział o tym Andrzej Bochniak. Za podstawę swoich obliczeń przyjął wynik, który w marcu 2001 roku uzyskał dr Stanisław Kaczmarczyk z Politechniki Krakowskiej. Dzwon spoczywał wtedy i czekał na nowe serce. Można było go wtedy konserwować i zważyć- opowiada główny mechanik. Bez serca z pasem, huśtawki, okuć i lin liczył sobie 11 ton 863 kg. By znać ciężar całości należało więc dodać wagę tychże. By dowiedzieć się ile liczy sobie sam klosz, specjalistów czekało ważenie dębowego jarzma, żelaznych okuć i czopów oraz łożysk.

Chudnie latem

Problemu nie było tylko z sercem. Razem z pasem waży tyle ile jest dni w roku, czyli 365 kg. Do określenia wagi pozostałych części przysłużyli się pracownicy firmy Metalodlew SA, którzy akurat przeprowadzali doroczny przegląd i konserwację Zygmunta. Po dodaniu wszystkich liczb stało się jasne - wawelski dzwon waży 12 ton 600 kilogramów, klosz 9 ton 650 kg. Takie informacje wraz z dokładnym opisem badań otrzymał tuż przed świętami ks. inf. Bielański. Czy to dokładne wyliczenie? Wydawałoby się, że trudno dyskutować z matematyką, ale... Ciężar zmienia się w zależności od pory roku._Dlaczego? Drewniane jarzmo, huśtawka i konopne liny jesienią i zimą nasiąkają wilgocią i stają się cięższe. Latem są wysuszone i przez to lżejsze. Różnica może sięgać stu kilogramów- podaje Andrzej Bochniak. To nie wszystko. Bo Zygmunt waży 12 ton 600 kg tylko wtedy kiedy spokojnie wisi na dębowej konstrukcji. 25 razy w roku, kiedy rozkołysze go 12 dzwonników, jego ciężar zwiększa się trzykrotnie. _Ze względu na siłę odśrodkową-
uściśla główny mechanik. Wyobraźmy sobie 30-tonową masę metalu i drewna latającą na głowami ciągnących za liny dzwonników i ich kolegów czekających na zmianę! Ramiona huśtawki przelatują sześciometrową drogę w niespełna 1,5 sekundy, a dolna część serca pędzi między głowami stojących z prędkością 12 metrów na sekundę. To niesamowite doświadczenie.

Skrywa wiele tajemnic

Chyba nikt nie zna tak Zygmunta jak Andrzej Bochniak. Asesor Bractwa Dzwonników, powołany na zaszczytną funkcję mechanika dzwonu, po głosie potrafi ocenić jak miewa się jego podopieczny. Od razu wie, czy nie wymaga regulacji zawieszenia, sprawdzania łożysk. To także on zgłębia tajemnice, które skrywa dzwon. A jest ich sporo. Bo wciąż nie wiadomo, czy Zygmunt odlany został ze zdobycznych armat, czy faktycznie - jak mawia legenda - zatopiono w nim złoty pierścień i czy król Zygmunt, jak to namalował Jan Matejko, przychodził pod czaszę, by słuchać głosu swego imiennika. Andrzej Bochniak zbadał już tajemnicę ciężaru dzwonu, przed nim prace nad niesamowitym dźwiękiem Zygmunta. Ale to już materiał na inną opowieść.

Katarzyna Kachel

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)