Dziury w jezdni sposobem na ograniczenie prędkości?
Władze angielskiej miejscowości Navestock
koło Londynu wpadły na niecodzienny pomysł zmniejszenia kosztów
robót drogowych, a przy okazji zdyscyplinowania kierowców -
zaproponowano, by nie naprawiać dziurawych jezdni.
16.04.2009 | aktual.: 16.04.2009 19:27
Władze uznały, że dziury skłonią niejednego kierowcę do zdjęcia nogi z pedału gazu, z pożytkiem dla wszystkich. A w dodatku niezałatana dziura nic nie kosztuje... Jeden z radnych zwrócił też uwagę, że dzięki takiemu podejściu wiele uliczek Navestock odzyska swój dawny charakter wiejskich dróżek, spokojnych i cichych.
Mieszkańcy Navestock od dawna domagają się zdyscyplinowania jeżdżących za szybko kierowców. Planowano co prawda ułożyć "śpiących policjantów" (sztuczne wyboje w poprzek drogi), ale dziury w jezdniach z pewnością są tańsze.
Koncepcja dziur jest już bardzo zaawansowana. Przewiduje się naprawę nawierzchni na wybranych jezdniach, aby zachęcić kierowców, by z nich korzystali, i pozostawienie innych dróg w "naturalnym" stanie, aby odstraszały zmotoryzowanych.
Krytycy owego planu twierdzą co prawda, że dziurawe drogi są bardzo niebezpieczne nie tylko dla kierowców, lecz także dla rowerzystów, jeźdźców, czy ludzi starszych.
Radni Navestock zapraszają mieszkańców do dyskusji przed podjęciem ostatecznej decyzji.